Tak wyglądały losy wielu niezłomnych patriotów, żołnierzy wyklętych, które układają się w wyjątkowy archetyp. Tegoroczne świętowanie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma jednak wyjątkową wymowę z uwagi na toczącą się za naszymi granicami wojnę z rosyjskim agresorem.
Odwaga i poświęcenie. Jak wyklęci pobili komunistów
Gdy myślimy o żołnierzach wyklętych, pojawiają się obrazy rotmistrza Witolda Pileckiego czy Danuty Siedzikówny. Widzimy samotną walkę, w zasadzie...
Żołnierze wyklęci mają wiele twarzy; to między innymi niezłomny konspirator rotmistrz Witold Pilecki, odważna sanitariuszka Danuta Siedzikówka „Inka”, waleczny Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, szlachetny Jan Rodowicz „Anoda”. To symbole walki z dwoma zbrodniczymi totalitaryzmami – niemieckim nazizmem i rosyjskim komunizmem.
Szacuje się, że przez wszystkie organizacje i grupy konspiracyjne przewinęło się od 120 do 180 tys. osób. W ostatnich dniach II wojny światowej przeciwko komunistom walczyło około 80 tys. partyzantów. Wielu złożyło broń i rozpoczęło życie w cywilu, inni trwali w oporze. Ostatni żołnierz niezłomny, Józef Franczak „Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) ponad 18 lat po wojnie – 21 października 1963 r.
Komuniści brutalnie rozprawiali się żołnierzami wyklętymi, mordowali ich w obławach, katowniach, wykonywali egzekucje, które były mordami sądowymi. Prof. Jan Żaryn szacuje, że ponad 20 tys. żołnierzy zginęło bądź zostało zamordowanych skrytobójczo lub w więzieniach NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa. Ciał wielu nigdy nie odnaleziono. Część wywieziono na Wschód, wielu skazano na kary więzienia.
Podkomendny „Łupaszki”
Wyklętych łączy przede wszystkim gotowość do oddania życia za wolną i niepodległą Polskę i wielu oddało za nią życie. Wielu łączył także podobny życiorys. Jego koleje w zaskakujący sposób układają się topos romantycznego bohatera. Wydaje się, że jak w soczewce historia pokolenia skupia się w osobie Zdzisława Badochy „Żelaznego”, żołnierza Armii Krajowej, zaś w latach powojennych dowódcy 2. szwadronu 5 Wileńskiej Brygady AK, podkomendnego „Łupaszki”.
Szkoła ukształtowała bohatera
Szkoła, którą ukończył między innymi słynny pilot Franciszek Żwirko, miała decydujący wpływ na życie Zdzisława. Poznał tu wiele kolegów i koleżanek, z którymi już wkrótce konspirował w ramach Armii Krajowej. Przyjaźnił się z późniejszymi żołnierzami 5 Wileńskiej Brygady AK, sanitariuszkami Lidią Lwow „Lalą” czy Janiną Wasiłojciówną „Jachną”.
Połączyły ich szkolne ławki, ale przyjaźń została dodatkowo scementowana podczas rosyjskiej i niemieckiej okupacji. Niektórzy towarzysze będą z nim aż do jego tragicznej śmierci. Inni wcześniej zapłacili życiem za miłość do Polski. Jak przyjaciel Zdzisława Stanisław Dybowski, również utalentowany narciarz, później żołnierz 5 Wileńskiej Brygady AK peudonim Ćwiartka, który poległ w zwycięskiej bitwie z Niemcami pod Worzianami 31 stycznia 1944 r.
„Badocha cieszył się znacznym autorytetem wśród kolegów. Opanowany i stanowczy, potrafił utrzymać mores wśród rozbrykanych uczniów dojeżdżających kolejką z Nowych Święcian do szkół w Święcianach” – wspominał kolega szkolny Stanisław Szostak.
„On był bardzo na serio, patrzył na to tak lekko z góry, charakteryzowała go postawa zdyscyplinowana, kojarzył mi się bardziej z sylwetką kadeta niż ucznia” – opisał Zdzisława Henryk Kiwiński.
(...)
Tegoroczne święto ma wymiar szczególny. Nasi sąsiedzi zostali zaatakowani przez agresora zasiadającego na Kremlu. Wielu Ukraińców wzorem naszych niezłomnych stanęło do walki z rosyjskim imperializmem o swój kraj. Ich walka na oczach świata różni się pod wieloma względami od tej prowadzonej przeszło 70 lat temu przez tysiące Polaków. Ukraińcy nie są sami. Choć wielu bohaterów zginęło i jeszcze zginie, historia nie zapomni o nich na dziesiątki lat. Pozostaje mieć także nadzieję, że ich kraj oprze się zbrodniczym zakusom Moskwy.
Całość tekstu: TVPInfo
Żródło: TVPInfo