„Nigdy nie zapomnę chwili, to był jakiś 1990 rok, kied{jumi [*4]}y szliśmy razem z moim partnerem przez Rynek w Krakowie, ogródki przed kawiarniami były pełne ludzi i nagle znajomy wrzasnął: „Pedały, gdzie idziecie?". Czułem wstyd. To było tak, jakby ktoś krzyknął w czasie okupacji: „Żyd!". Miałem instynktowne skojarzenie z Chinami czy z Kambodżą, gdzie dyktatura publicznie lżyła ludzi. Czułem się obnażony. Wściekłość mieszała się z poczuciem winy."
„Jacek Poniedziałek. Wyjście z cienia. Rozmawia Renata Kim", Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2010, str.. 250
{jumi [*6]}