Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 08 luty 2016 07:53

Na Walentynki "Wzrusz moje serce" Wyróżniony

Napisane przez OKI
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Na Walentynki "Wzrusz moje serce" Fot.: Mat. pras.

Na komedię Hanocha Levina w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej "Wzrusz moje serce" zaprasza Teatr Dramatyczny Scena na Woli.

Ona – kłamliwa i bezwstydna. On – naiwny i upierdliwy. I jeszcze bezradny przyjaciel. W rolach epizodycznych: francuski pedikiurzysta, hiszpański akompaniator, jugosłowiański marynarz i wielu innych interesujących mężczyzn. Oto romans, który potrafi wypełnić życie.
Dobrze zakorzeniony w Polsce Hanoch Levin – poeta, kabareciarz, reżyser, skandalista – pozostawił 63 sztuki sceniczne, z których „Wzrusz moje serce" to jedna z ostatnich. Zawiera się w tej sztuce cała wiedza izraelskiego mistrza o sprawach damsko-męskich, cała czułość, cała zgryźliwość. I melancholia.

{gallery}23106{/gallery}

Reżyseria: Małgorzata Bogajewska
Obsada:
Sędzia Lamka: Waldemar Barwiński
Lalalala: Agata Wątróbska
Pszoniak: Robert T. Majewski
Jako-taka: Magdalena Smalara
Barbaspasquas: Paweł Koślik
Tatarela/Lupac Bobic/Stary Murzyn: Maciej Makowski
Chorchechelito/Nazim Bej/Stary Murzyn: Sebastian Stankiewicz
Hadzi Nodza/Charuz Farduchi/Stary Murzyn: Paweł Koślik

Krytycy o spektaklu
To nie jest banalna opowiastka obyczajowa, nawet coś więcej niż groteska -to rodzaj metafory ludzkiego losu, doprawionej wieloma przyprawami, wśród których wysmakowana zabawa językiem i nawiązania do wielu gatunków repertuaru rozrywkowego grają niepoślednią rolę. Na Scenie na Woli wystawione to zostało z przemyślaną dekoracją, w której ukrytych początkowo wnękach spoczywają perfekcyjnie obmyślone sprzęty, wysuwana szafa z garderobą, a także bar, pokój hotelowy, a nawet parking.
Przegląd
Przedstawienie Małgorzaty Bogajewskiej zręcznie przechodzi z pikantnej farsy w tonację absolutnie serio. Świetne sceny Waldemara Barwińskiego i Agaty Wątróbskiej z tłumem jej egzotycznych „dobiegaczy" bawią jak najlepsza farsa. Wątróbska zaś pokazuje całą galerię postaci mieszczącą się w jednej zepsutej Lalalali – od niewinnej kokietki przez wampa aż do kobiety zgaszonej, świadomej życiowego krachu. Świetny duet Magdaleny Smalary i Roberta T. Majewskiego. Rozlazła i wyprana z wszelkiego powabu Jako-taka, w której pod wpływem zazdrości budzi się zazdrosna kobieta, wyrzuca mężowi, że opuścił ją po ledwie dwudziestu sześciu latach wspólnego życia. Rozpacz porzuconej kobiety przybiera groteskową formę wrzasku wykłócającej się kuchty. Majewski jako Pszoniak (zbieżność nazwisk prawie przypadkowa! – i zabawna w polskich realiach, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie rolę Moryca Welta w Ziemi obiecanej!) z wystudiowaną nieporadnością ruchów, chodzeniem po scenie, które nie jest nawet chodzeniem, lecz jakimś karykaturalnym krzątaniem się wokół najprostszych życiowych spraw.
Teatralny.pl

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL