środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/21245.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/21245
piątek, 19 czerwiec 2015 00:00

Ukraina: Od Stanisławowa do Iwano-Frankiwska (1) Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Późny obiad oraz spotkanie z przedstawicielami miejscowych władz, Polonii i mediami w hotelu „Nadija" przy bulwarze Nezałeżnosti spowodowało, że rekonesansowe wyjście do miasta okazało się możliwe dopiero tuż przed zmrokiem.

Nie oczekiwałem zresztą niczego szczególnie atrakcyjnego, bo przejeżdżałem przez nie, dawny polski Stanisławów, a od 1962 Iwano-Frankiwsk, ponad 10 lat temu. Zachowując z tego przejazdu rozkopanymi ulicami, objazdami, przez jakieś zaniedbane ulice, jak najgorsze wrażenia.

Miłe zaskoczenia

Ot, galicyjska prowincja, miasto pozostające w cieniu „stołecznego" Lwowa. Ale obecnie już pierwsze obserwacje odległego od hotelu zaledwie kilkaset metrów centrum i starego miasta spowodowały dosyć radykalną zmianę tej opinii. Nieco ponad 240-tysięczny Iwano-Frankiwsk zaskakiwał mnie dobrze utrzymanymi ulicami, odremontowanymi domami oraz sporym ruchem. Im dalej w głąb niewielkiej zresztą Starówki, pozytywne wrażenia tylko pogłębiały się.
Zaś Pasaże Gartenbergów, gmach Uniwersytetu Medycznego – dawniej Dyrekcji Kolei, a zwłaszcza Majdan Szeptyckiego i stojące przy nim katedra, była kolegiata oraz inne budowle, podobnie jak sąsiedni Rynek z ratuszem o niezwykłym kształcie, ulice, uliczki i zaułki zachęcały: trzeba je dokładniej obejrzeć przy dziennym świetle. Spacer skończył się więc na paru zdjęciach zrobionych na wszelki wypadek, bo prognoza pogody na dzień następny nie była zbyt optymistyczna i piwie w jednym z licznych tu lokali.
Pogoda nazajutrz okazała się jednak znośna, przez chmury od czasu przebijało słońce pozwalające lepiej oglądać detale architektoniczne i fotografować. Z coraz większą przyjemnością zresztą , bo miasto jest nie tylko sympatyczne, ale ładne i bynajmniej nie prowincjonalne. Założył je dokładnie 7 maja 1662 roku, na gruntach wsi Zabłotów, Andrzej Potocki – hetman wielki koronny oraz starosta halicki. I nazwał Stanisławowem. Na cześć – tu jest dylemat.

Upamiętnienie Stanisława, ale którego?

Bo jedne źródła wymieniają jego ojca, też hetmana, Stanisława Rewera Potockiego. Ale inne wskazują na 12-letniego wówczas, pierworodnego syna Andrzeja - Stanisława, który później poległ w bitwie Jana III Sobieskiego z Turkami  pod Wiedniem w 1683 roku. Lokalizacja Stanisławowa okazała się znakomitą. W widłach dwu rzek Bystrzyc: Nadwórniańskiej i Sołotwińskiej. A przede wszystkim przy głównym szlaku handlowym łączącym Lwów z deltą Dunaju i regionem czarnomorskim.
Lokację na prawie magdeburskim zatwierdził w 1663 roku król Jan Kazimierz, gdyż była to kolejna twierdza mająca bronić Rzeczypospolitej przez najazdami Tatarów. Już w 1672 roku, po upadku Kamieńca Podolskiego, stał się Stanisławów razem z pobliskim Haliczem, najdalej na południowy wschód wysuniętą fortecą kraju. O którą dbali zarówno właściciele, przenosząc do niego swoją rodową siedzibę, jak i władcy kraju obdarzając przywilejami.
Sprowadzenie do niego i osadzenie ormiańskich, a później również żydowskich kupców i rzemieślników spowodowało, że niemal od początku zaczęło się ono bogacić na handlu oraz rozwijać. Już w 1662 roku Andrzej Potocki ufundował budowę – wcześniej we wsi Zabłotów był tylko kościół drewniany – dużej kamiennej świątyni katolickiej pod potrójnym wezwaniem: Najświętszej Marii Panny, św. Andrzeja i św. Stanisława. W 1669 podniesiono ją do godności kolegiaty.

Polacy, Ormianie, Żydzi, Rusini...

W latach 1663-1664 wzniesiono, też przy pomocy właściciela miasta, kościół ormiański. A w kilka lat później również żydowską bożnicę i cerkiew prawosławną. Od początku było to bowiem miasto wielonarodowościowe i wielowyznaniowe. Z ambicjami nie tylko obronnymi – nie udało się go zdobyć Turkom w 1676 roku, chociaż miasto poniosło podczas oblężenia znaczne straty – ale również naukowymi. W 1669 roku Potocki założył tu, pod patronatem Akademii Krakowskiej, szkołę, tzw. Kolonię Akademicką o wysokim poziomie nauczania.
Z wydarzeń ważnych w dziejach miasta pod rządami I Rzeczypospolitej warto odnotować jeszcze odnowienie i umocnienie w latach 1679-1682 fortyfikacji, a w 1695 ufundowanie, już przez syna Andrzeja, Józefa Potockiego, nowego ratusza. No i w latach 1715-1729 kościoła i klasztoru jezuitów. Przybyli oni do miasta w roku 1716, a wcześniej, bo w 1690 roku – trynitarze. Amatorzy piwa otrzymali zaś w 1767 roku browar w dużym barokowym gmachu, który nadal pełni swoją funkcję.
Rozbudowa Stanisławowa w XVII i XVIII w., głównie w epoce baroku, spowodowała, że zaczęto go nazywać „małym Lwowem". Chociaż pod rządami Józefa Potockiego, stronnika króla Stanisława Leszczyńskiego, miasto musiało kilkakrotnie odpierać ataki Moskali i Sasów. Dobrą passę miasta przerwał I rozbiór Polski i włączenie także Stanisławowa do monarchii austriackiej. Chociaż aż do końca jej istnienia w 1918 roku pozostawał on trzecim, po Krakowie i Lwowie, największym miastem Galicji.

Austria, Ukraina, Polska

Austriacy zburzyli tutejsze fortyfikacje, z których do naszych czasów dotrwały tylko niewielkie ich fragmenty. Założyli natomiast, w 1782 roku, Cmentarz Sapieżyński, najstarszy polski na naszych dawnych Kresach Wschodnich. Zniszczyli go dopiero sowieci na początku lat 80-tych XX wieku. I na jego miejscu (zachowało się jedynie kilka nagrobków) założyli park oraz zbudowali ogromny hotel, który sprywatyzowany i zmodernizowany, jest obecną „Nadiją", w której nocuję.
Na rozwój Stanisławowa tylko umiarkowany wpływ miało doprowadzenie do niego kolei żelaznej oraz stworzenie w nim jej ważnego węzła. Przełom XIX i XX wieku zapisał się tu natomiast jako początek ruchu oświatowego, a następnie narodowego, ludności ukraińskiej. Mimo iż stanowiła ona w mieście niespełna 10% mniejszość. W roku 1880 liczyło ono bowiem 18.626 mieszkańców, w tym 9.734 Polaków, 6.998 Żydów i Niemców oraz 1643 Rusinów, jak wówczas nazywano Ukraińców.
Po I wojnie światowej, od listopada 1918 do maja 1919 r. Stanisławów znajdował się pod administracją Zachodnio-ukraińskiej Republiki Ludowej i był siedzibą jej władz centralnych. Wraz z innymi miastami Galicji wschodniej przyłączony został do Polski i pozostał w niej miastem wojewódzkim aż do napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. W ciągu tych zaledwie kilkunastu lat 60-tysięczne (spis ludności w 1931 r., tuż przed wojną ponad 70-tysięczne) miasto wzbogaciło się m.in. o Teatr im. Stanisława Moniuszki, modernistyczną przebudowę ratusza oraz kilka innych znaczących budowli, nie licząc domów mieszkalnych.

{gallery}21245{/gallery}

Dramaty okresu II wojny światowej

Druga wojna światowa miała tu bardzo dramatyczny przebieg, podobnie jak w całym kraju. Ale zwłaszcza na obszarach objętych kolejno dwiema totalitarnymi okupacjami: sowiecką i hitlerowską. W rezultacie politycznego terroru oraz planowego niszczenia polskości, ale również intelektualnych elit ukraińskich, zbrodniarze z NKWD zamordowali kilka tysięcy Polaków. W tym niemal wszystkich więźniów w momencie napaści III Rzeszy na ZSRR. Wielu innych Polaków i Ukraińców zesłano na Syberię, do Azji Środkowej i gułagów. W 1940 r. założono w mieście Uniwersytet im. Wasyla Stefanyka.
Pod okupacją niemiecką, którą poprzedziła krótka węgierska, nacjonaliści ukraińscy aresztowali kilkuset ocalałych w czasach rządów NKWD przedstawicieli polskiej inteligencji. Rozstrzelali ich zbrodniarze SS w podmiejskim Czarnym Lesie. Spośród około 35-tysięcznej przedwojennej społeczności żydowskiej Stanisławowa ocalało zaledwie kilkaset osób. Pozostali zostali wymordowani, także przy pomocy ukraińskich nacjonalistów, na miejscu lub wywiezieni do komór gazowych obozów zagłady.

Depolonizacja i ateizacja

Po II wojnie światowej miasto znalazło się w Ukraińskiej SRR. Nastąpiła wymiana ludności. Polską „repatriowano" w większości do Opola i na Opolszczyznę. Jej miejsce zajęli Ukraińcy i Łemkowie przesiedleni tu w latach 1944 – 1946, głównie z okolic Krynicy Zdroju. Zaczęła się „depolonizacja" i „ateizacja" miasta. Jej ofiarami stał się, wspomniany już najstarszy polski cmentarz z wieloma zabytkowymi grobami i pomnikami. A także najcenniejszy zabytek miasta – stanisławowska kolegiata.
Ukraińscy komuniści porąbali i wyrzucili na śmietnik jej ołtarz główny i 12 ołtarzy bocznych oraz wiele innych elementów wyposażenia. Również cennych dzieł sztuki. Sprofanowano i wyrzucono z rodowych krypt szczątki Potockich i członków ich rodzin. Represje objęły również świątynie innych wyznań. Np. cerkiew ormiańską zamieniono w Muzeum Historii Religii i Ateizmu. Ale większość z tutejszych świątyń zwrócono wiernym. Jest też w mieście sporo ciekawych zabytków, muzeów i innych atrakcji turystycznych. Ale o nich już w drugiej części tego reportażu.

Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym na Huculszczyznę i w Karpaty Wschodnie zorganizowanym dla Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter" przez warszawskie biuro turystyczne „Bezkresy".

a