Nie oczekiwałem zresztą niczego szczególnie atrakcyjnego, bo przejeżdżałem przez nie, dawny polski Stanisławów, a od 1962 Iwano-Frankiwsk, ponad 10 lat temu. Zachowując z tego przejazdu rozkopanymi ulicami, objazdami, przez jakieś zaniedbane ulice, jak najgorsze wrażenia.
Miłe zaskoczenia
Ot, galicyjska prowincja, miasto pozostające w cieniu „stołecznego" Lwowa. Ale obecnie już pierwsze obserwacje odległego od hotelu zaledwie kilkaset metrów centrum i starego miasta spowodowały dosyć radykalną zmianę tej opinii. Nieco ponad 240-tysięczny Iwano-Frankiwsk zaskakiwał mnie dobrze utrzymanymi ulicami, odremontowanymi domami oraz sporym ruchem. Im dalej w głąb niewielkiej zresztą Starówki, pozytywne wrażenia tylko pogłębiały się.
Zaś Pasaże Gartenbergów, gmach Uniwersytetu Medycznego – dawniej Dyrekcji Kolei, a zwłaszcza Majdan Szeptyckiego i stojące przy nim katedra, była kolegiata oraz inne budowle, podobnie jak sąsiedni Rynek z ratuszem o niezwykłym kształcie, ulice, uliczki i zaułki zachęcały: trzeba je dokładniej obejrzeć przy dziennym świetle. Spacer skończył się więc na paru zdjęciach zrobionych na wszelki wypadek, bo prognoza pogody na dzień następny nie była zbyt optymistyczna i piwie w jednym z licznych tu lokali.
Pogoda nazajutrz okazała się jednak znośna, przez chmury od czasu przebijało słońce pozwalające lepiej oglądać detale architektoniczne i fotografować. Z coraz większą przyjemnością zresztą , bo miasto jest nie tylko sympatyczne, ale ładne i bynajmniej nie prowincjonalne. Założył je dokładnie 7 maja 1662 roku, na gruntach wsi Zabłotów, Andrzej Potocki – hetman wielki koronny oraz starosta halicki. I nazwał Stanisławowem. Na cześć – tu jest dylemat.
Upamiętnienie Stanisława, ale którego?
Bo jedne źródła wymieniają jego ojca, też hetmana, Stanisława Rewera Potockiego. Ale inne wskazują na 12-letniego wówczas, pierworodnego syna Andrzeja - Stanisława, który później poległ w bitwie Jana III Sobieskiego z Turkami pod Wiedniem w 1683 roku. Lokalizacja Stanisławowa okazała się znakomitą. W widłach dwu rzek Bystrzyc: Nadwórniańskiej i Sołotwińskiej. A przede wszystkim przy głównym szlaku handlowym łączącym Lwów z deltą Dunaju i regionem czarnomorskim.
Lokację na prawie magdeburskim zatwierdził w 1663 roku król Jan Kazimierz, gdyż była to kolejna twierdza mająca bronić Rzeczypospolitej przez najazdami Tatarów. Już w 1672 roku, po upadku Kamieńca Podolskiego, stał się Stanisławów razem z pobliskim Haliczem, najdalej na południowy wschód wysuniętą fortecą kraju. O którą dbali zarówno właściciele, przenosząc do niego swoją rodową siedzibę, jak i władcy kraju obdarzając przywilejami.
Sprowadzenie do niego i osadzenie ormiańskich, a później również żydowskich kupców i rzemieślników spowodowało, że niemal od początku zaczęło się ono bogacić na handlu oraz rozwijać. Już w 1662 roku Andrzej Potocki ufundował budowę – wcześniej we wsi Zabłotów był tylko kościół drewniany – dużej kamiennej świątyni katolickiej pod potrójnym wezwaniem: Najświętszej Marii Panny, św. Andrzeja i św. Stanisława. W 1669 podniesiono ją do godności kolegiaty.
Polacy, Ormianie, Żydzi, Rusini...
W latach 1663-1664 wzniesiono, też przy pomocy właściciela miasta, kościół ormiański. A w kilka lat później również żydowską bożnicę i cerkiew prawosławną. Od początku było to bowiem miasto wielonarodowościowe i wielowyznaniowe. Z ambicjami nie tylko obronnymi – nie udało się go zdobyć Turkom w 1676 roku, chociaż miasto poniosło podczas oblężenia znaczne straty – ale również naukowymi. W 1669 roku Potocki założył tu, pod patronatem Akademii Krakowskiej, szkołę, tzw. Kolonię Akademicką o wysokim poziomie nauczania.
Z wydarzeń ważnych w dziejach miasta pod rządami I Rzeczypospolitej warto odnotować jeszcze odnowienie i umocnienie w latach 1679-1682 fortyfikacji, a w 1695 ufundowanie, już przez syna Andrzeja, Józefa Potockiego, nowego ratusza. No i w latach 1715-1729 kościoła i klasztoru jezuitów. Przybyli oni do miasta w roku 1716, a wcześniej, bo w 1690 roku – trynitarze. Amatorzy piwa otrzymali zaś w 1767 roku browar w dużym barokowym gmachu, który nadal pełni swoją funkcję.
Rozbudowa Stanisławowa w XVII i XVIII w., głównie w epoce baroku, spowodowała, że zaczęto go nazywać „małym Lwowem". Chociaż pod rządami Józefa Potockiego, stronnika króla Stanisława Leszczyńskiego, miasto musiało kilkakrotnie odpierać ataki Moskali i Sasów. Dobrą passę miasta przerwał I rozbiór Polski i włączenie także Stanisławowa do monarchii austriackiej. Chociaż aż do końca jej istnienia w 1918 roku pozostawał on trzecim, po Krakowie i Lwowie, największym miastem Galicji.
Austria, Ukraina, Polska
Austriacy zburzyli tutejsze fortyfikacje, z których do naszych czasów dotrwały tylko niewielkie ich fragmenty. Założyli natomiast, w 1782 roku, Cmentarz Sapieżyński, najstarszy polski na naszych dawnych Kresach Wschodnich. Zniszczyli go dopiero sowieci na początku lat 80-tych XX wieku. I na jego miejscu (zachowało się jedynie kilka nagrobków) założyli park oraz zbudowali ogromny hotel, który sprywatyzowany i zmodernizowany, jest obecną „Nadiją", w której nocuję.
Na rozwój Stanisławowa tylko umiarkowany wpływ miało doprowadzenie do niego kolei żelaznej oraz stworzenie w nim jej ważnego węzła. Przełom XIX i XX wieku zapisał się tu natomiast jako początek ruchu oświatowego, a następnie narodowego, ludności ukraińskiej. Mimo iż stanowiła ona w mieście niespełna 10% mniejszość. W roku 1880 liczyło ono bowiem 18.626 mieszkańców, w tym 9.734 Polaków, 6.998 Żydów i Niemców oraz 1643 Rusinów, jak wówczas nazywano Ukraińców.
Po I wojnie światowej, od listopada 1918 do maja 1919 r. Stanisławów znajdował się pod administracją Zachodnio-ukraińskiej Republiki Ludowej i był siedzibą jej władz centralnych. Wraz z innymi miastami Galicji wschodniej przyłączony został do Polski i pozostał w niej miastem wojewódzkim aż do napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. W ciągu tych zaledwie kilkunastu lat 60-tysięczne (spis ludności w 1931 r., tuż przed wojną ponad 70-tysięczne) miasto wzbogaciło się m.in. o Teatr im. Stanisława Moniuszki, modernistyczną przebudowę ratusza oraz kilka innych znaczących budowli, nie licząc domów mieszkalnych.
{gallery}21245{/gallery}
Dramaty okresu II wojny światowej
Druga wojna światowa miała tu bardzo dramatyczny przebieg, podobnie jak w całym kraju. Ale zwłaszcza na obszarach objętych kolejno dwiema totalitarnymi okupacjami: sowiecką i hitlerowską. W rezultacie politycznego terroru oraz planowego niszczenia polskości, ale również intelektualnych elit ukraińskich, zbrodniarze z NKWD zamordowali kilka tysięcy Polaków. W tym niemal wszystkich więźniów w momencie napaści III Rzeszy na ZSRR. Wielu innych Polaków i Ukraińców zesłano na Syberię, do Azji Środkowej i gułagów. W 1940 r. założono w mieście Uniwersytet im. Wasyla Stefanyka.
Pod okupacją niemiecką, którą poprzedziła krótka węgierska, nacjonaliści ukraińscy aresztowali kilkuset ocalałych w czasach rządów NKWD przedstawicieli polskiej inteligencji. Rozstrzelali ich zbrodniarze SS w podmiejskim Czarnym Lesie. Spośród około 35-tysięcznej przedwojennej społeczności żydowskiej Stanisławowa ocalało zaledwie kilkaset osób. Pozostali zostali wymordowani, także przy pomocy ukraińskich nacjonalistów, na miejscu lub wywiezieni do komór gazowych obozów zagłady.
Depolonizacja i ateizacja
Po II wojnie światowej miasto znalazło się w Ukraińskiej SRR. Nastąpiła wymiana ludności. Polską „repatriowano" w większości do Opola i na Opolszczyznę. Jej miejsce zajęli Ukraińcy i Łemkowie przesiedleni tu w latach 1944 – 1946, głównie z okolic Krynicy Zdroju. Zaczęła się „depolonizacja" i „ateizacja" miasta. Jej ofiarami stał się, wspomniany już najstarszy polski cmentarz z wieloma zabytkowymi grobami i pomnikami. A także najcenniejszy zabytek miasta – stanisławowska kolegiata.
Ukraińscy komuniści porąbali i wyrzucili na śmietnik jej ołtarz główny i 12 ołtarzy bocznych oraz wiele innych elementów wyposażenia. Również cennych dzieł sztuki. Sprofanowano i wyrzucono z rodowych krypt szczątki Potockich i członków ich rodzin. Represje objęły również świątynie innych wyznań. Np. cerkiew ormiańską zamieniono w Muzeum Historii Religii i Ateizmu. Ale większość z tutejszych świątyń zwrócono wiernym. Jest też w mieście sporo ciekawych zabytków, muzeów i innych atrakcji turystycznych. Ale o nich już w drugiej części tego reportażu.
Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym na Huculszczyznę i w Karpaty Wschodnie zorganizowanym dla Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter" przez warszawskie biuro turystyczne „Bezkresy".