Nie znalazłem co prawda podobnych określeń w żadnym z przewodników po tym kraju i mieście po polsku, a przejrzałem chyba wszystkie wydane wciągu ostatnich kilkunastu lat, plus parę innych źródeł. Ale chcę wierzyć Słowakom na słowo.
Co nie zmienia chyba faktu, że tutejszemu kolegium pijarskiemu, nawet w okresie jego największej świetności, chyba dosyć daleko, nie tylko w kilometrach, było jednak do uniwersytetu oksfordzkiego. Przeszłość Podolińca, przez zabytkowe centrum którego trzeba przejechać, bo nie dorobił się on obwodnicy, w drodze od przejścia granicznego z Polską Muszyna – Mnišek nad Popradem do Kieżmarku i ew. dalej przez Poprad, Bańską Bystrzycę i Zwoleń do Budapesztu, jest jednak bardzo ciekawa i silnie związana z Polską.
Spór biskupów o dziesięcinę
Osada ta powstała bowiem w czasach, w wieku XIII, a być może nawet wcześniej, gdy tereny te należały do ziemi sądeckiej i książąt krakowskich. A pierwsza pisemna wzmianka o niej pochodzi z roku 1235. Wówczas to biskup krakowski i kierowana przez niego diecezja poskarżyła się przełożonym, że węgierskie arcybiskupstwo w naddunajskim Ostrzyhomiu (Esztergom) usiłuje bezprawnie ściągać dziesięcinę z podległych Kościołowi polskiemu parafii. Z kolejnych, najstarszych faktów warto odnotować, że w 1244 roku książę krakowsko – sandomierski Bolesław V Wstydliwy, udzielił prawa lokacji Podolińca krakowskiemu rycerzowi Henrykowi.
W dziejach tego miasteczka istotną rolę odegrała węgierska królewna Kinga (1234-1292), córka króla Beli IV, już jako żona wspomnianego wyżej polskiego władcy. Księżna krakowska i sandomierska, Pani Sądecka i Pienin. Później katolicka błogosławiona (beatyfikowana w 1690) i święta (1999). Gdyż w 1257 roku małżonek podarował jej Ziemię Sądecką i Pieniny. Korzystając z ówczesnych wewnętrznych problemów na Węgrzech, zaraz obsadziła Spisz polskimi wojskami, które pozostały tam aż do jej śmierci. I ulokowała Podoliniec na prawie magdeburskim.
Historyczna pożyczka
Warto przypomnieć w tym miejscu, że ziemie słowackie przez ponad tysiąc lat znajdowały się pod panowaniem węgierskim. Później i to miasto, na krótko, znalazło się pod panowaniem władców z Budy. W 1343 r. król Ludwik I Węgierski (1326-1382) nadał mu status królewskiego wolnego miasta. Potwierdził je w1412 roku święty cesarz rzymski Zygmunt Luksemburski. Ale w tymże roku Podoliniec wrócił pod polskie panowanie na 3,5 wieku. Został bowiem, wraz s kilkunastoma innymi miastami spiskimi oraz licznymi wsiami, zastawiony Władysławowi Jagielle.
Za ogromną na owe czasy, przed odkryciem Nowego Świata oraz tamtejszych złóż srebra i złota, nigdy zresztą nie spłaconą pożyczkę w kwocie 37 tys. kop szerokich groszy praskich, tj. około 7 ton czystego srebra. Na zamku w Starej Lubowli, która stała się nieformalną stolicą zastawionego Polsce Spiszu, rozpoczęło się panowanie polskich starostów. Jeden z nich, Stanisław Lubomirski, sprowadził w 1642 roku do Podolińca zakon pijarów. W roku następnym otworzyli oni w nim kolegium, które szybko zasłynęło wysokim poziomem nauczania oraz nowatorskimi, jak na owe czasy, jego metodami.
Konarski, Dmochowski i inni
Najbardziej znanym jego wychowankiem, a następnie wykładowcą, był ks. Stanisław Konarski (1700-1776), późniejszy współtwórca Komisji Edukacji Narodowej. Który w tutejszym zakonie rozpoczął zresztą, w 1715 roku, nowicjat. Absolwentami podolinieckiego kolegium pijarów byli również m.in. dramatopisarz i poeta Franciszek Dmochowski i pierwszy dyrektor lwowskiego Ossolineum Franciszek Siarczyński. Podoliniec stał się również ważnym miejscem w dziejach polskiego teatru. Działał w nim bowiem, od 1658 r., teatr misteryjny.
{gallery}21257{/gallery}
Kolegium w Podolińcu działało ponad 300 lat. Do naszych czasów dotrwały zarówno budynki z lat 1647-1651: jego i klasztorne oraz przyklasztorny kościół św. Stanisława. Jako ciekawostkę dodam, że w 1951 r. stalinowskie władze Czechosłowacji zorganizowały w byłym klasztorze obóz koncentracyjny dla słowackich zakonników. Znaczenie oświatowo – kulturalne miasta, a następnie przeprowadzenie przez nie w 1893 roku linii kolejowej, nie przełożyło się jednak na jakiś znaczniejszy jego rozwój gospodarczy. Nawet gdy miał on istotne znaczenie także w tym regionie Europy.
Wielokulturowa społeczność
Wcześniej, bo wraz z I rozbiorem Polski, miasto wraz z całą zastawioną częścią słowackiego Spiszu, przeszło pod władzę Habsburgów. A – to kolejna ciekawostka – zamieszkane było przez społeczność wielokulturową. W XIX w., w rezultacie osadnictwa pod koniec XVIII w., żyło w nim wielu Niemców. Po I wojnie światowej stanowili oni ponad połowę mieszkańców. A nawet do końca II wojny światowej było ich tu od jednej czwartej, do niemal jednej trzeciej ogółu. Arystokracja i urzędnicy byli głównie węgierscy. Zmieniło się to dopiero po ostatniej wojnie.
Niemców wysiedlono, Węgrzy – nie było ich zresztą zbyt wielu, wyjechali do ojczyzny. Obecnie 94% mieszkańców to Słowacy. Reszta, widoczna zresztą w tym niewielkim miasteczku, to głównie Romowie. Jak już wspomniałem na wstępie, Podoliniec jest uroczy. Zawsze przejeżdżając tędy, staram się zatrzymywać w nim chociażby na krótko. Jego średniowieczno – renesansowy układ pozostał bowiem niezmieniony. A kilka zabytków, chociaż nie światowej klasy, wartych jest poznania. Od 1990 roku podoliniecka Starówka stanowi rezerwat miejski.
Najcenniejsze zabytki
Główny plac – podobnie jak w większości spiskich miasteczek podłużny, przypominający rozszerzoną ulicę – otaczają głównie jednopiętrowe domy. Są wśród nich również kamienice późnorenesansowe, z początku XVII w. W centrum rynku dominuje kościół Wniebowzięcia NMP z metryką od 1298 roku. Odnowiono go w 1479 roku, a w XVII wieku „zbarokizowano". Wewnątrz, w prezbiterium, zachowały się jednak m.in. średniowieczne polichromie o tematyce biblijnej, z przełomu XIV i XV w. Ozdobą ołtarza głównego z początku XVIII w. jest oryginalna gotycka rzeźba Madonny z około 1360 roku.
Mniej więcej z tego samego okresu pochodzi również chrzcielnica. Na uwagę zasługuje też krucyfiks z początku XVI w. Przy kościele, trochę na południe od jego głównej osi, w 1659 r. zbudowano późnorenesansową dzwonnicę na planie prostokąta, z dobudówkami oraz charakterystyczną attyką. Dzwon na niej odlano jeszcze w XIV wieku! Na południowym krańcu rynku wznosi się ratusz z 1903 roku. Uważa się, że stanął on na miejscu, niezachowanego, średniowiecznego zamku.
Warto tu zajrzeć
Drugim cennym zespołem architektonicznym, odległym od rynku chyba niewiele ponad 100 metrów i widocznym z niego, jest dawny kompleks klasztorny z kościołem św. Stanisława, z dwiema charakterystycznymi barokowymi, 44 – metrowej wysokości wieżami. Za najcenniejszy w jego wnętrzu uważany jest obraz „Wskrzeszenie Piotrowina przez św. Stanisława". Pochodzi on z warsztatu będącego pod wpływem pracującego w Krakowie malarza Tomasza (Tommaso) Dolabelli (1570-1650).
A także bogato zdobiona barokowa ambona. Gdy ma się chwilę czasu, lub jedzie od strony Starej Lubowali, warto obejrzeć również kaplicę cmentarną św. Anny. Jej najstarsze części pochodzić mają jeszcze z XIII w. 26 lipca, w dzień patronki, odbywają się przy niej odpusty. Z kaplicą związana jest legenda o zbójniku Krudykopie, który miał ją zbudować w ramach pokuty za popełnione grzechy. Niewiele więc jest tego w sumie, warto jednak przejeżdżając, lub będąc w pobliżu, zatrzymać się tu, chociażby na krótko.