środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/21257.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/21257
czwartek, 25 czerwiec 2015 00:00

Słowacja: Podoliniec – Ateny nad Popradem Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Słowacja: Podoliniec – Ateny nad Popradem Fot.: Cezary Rudziński

Trudno uwierzyć, że to małe i senne, chociaż urocze, niewiele ponad 3-tysięczne miasteczko na słowackim Spiszu, nazywane było podobno Atenami nad Popradem lub Spiskim Oksfordem. Tak przynajmniej przedstawiają Podoliniec autorzy niedawno wydanego w Bratysławie po angielsku przez The Slovak Spectator przewodnika „Slovakia Travel Guide".

Nie znalazłem co prawda podobnych określeń w żadnym z przewodników po tym kraju i mieście po polsku, a przejrzałem chyba wszystkie wydane wciągu ostatnich kilkunastu lat, plus parę innych źródeł. Ale chcę wierzyć Słowakom na słowo.
Co nie zmienia chyba faktu, że tutejszemu kolegium pijarskiemu, nawet w okresie jego największej świetności, chyba dosyć daleko, nie tylko w kilometrach, było jednak do uniwersytetu oksfordzkiego. Przeszłość Podolińca, przez zabytkowe centrum którego trzeba przejechać, bo nie dorobił się on obwodnicy, w drodze od przejścia granicznego z Polską Muszyna – Mnišek nad Popradem do Kieżmarku i ew. dalej przez Poprad, Bańską Bystrzycę i Zwoleń do Budapesztu, jest jednak bardzo ciekawa i silnie związana z Polską.

Spór biskupów o dziesięcinę

Osada ta powstała bowiem w czasach, w wieku XIII, a być może nawet wcześniej, gdy tereny te należały do ziemi sądeckiej i książąt krakowskich. A pierwsza pisemna wzmianka o niej pochodzi z roku 1235. Wówczas to biskup krakowski i kierowana przez niego diecezja poskarżyła się przełożonym, że węgierskie arcybiskupstwo w naddunajskim Ostrzyhomiu (Esztergom) usiłuje bezprawnie ściągać dziesięcinę z podległych Kościołowi polskiemu parafii. Z kolejnych, najstarszych faktów warto odnotować, że w 1244 roku książę krakowsko – sandomierski Bolesław V Wstydliwy, udzielił prawa lokacji Podolińca krakowskiemu rycerzowi Henrykowi.
W dziejach tego miasteczka istotną rolę odegrała węgierska królewna Kinga (1234-1292), córka króla Beli IV, już jako żona wspomnianego wyżej polskiego władcy. Księżna krakowska i sandomierska, Pani Sądecka i Pienin. Później katolicka błogosławiona (beatyfikowana w 1690) i święta (1999). Gdyż w 1257 roku małżonek podarował jej Ziemię Sądecką i Pieniny. Korzystając z ówczesnych wewnętrznych problemów na Węgrzech, zaraz obsadziła Spisz polskimi wojskami, które pozostały tam aż do jej śmierci. I ulokowała Podoliniec na prawie magdeburskim.

Historyczna pożyczka

Warto przypomnieć w tym miejscu, że ziemie słowackie przez ponad tysiąc lat znajdowały się pod panowaniem węgierskim. Później i to miasto, na krótko, znalazło się pod panowaniem władców z Budy. W 1343 r. król Ludwik I Węgierski (1326-1382) nadał mu status królewskiego wolnego miasta. Potwierdził je w1412 roku święty cesarz rzymski Zygmunt Luksemburski. Ale w tymże roku Podoliniec wrócił pod polskie panowanie na 3,5 wieku. Został bowiem, wraz s kilkunastoma innymi miastami spiskimi oraz licznymi wsiami, zastawiony Władysławowi Jagielle.
Za ogromną na owe czasy, przed odkryciem Nowego Świata oraz tamtejszych złóż srebra i złota, nigdy zresztą nie spłaconą pożyczkę w kwocie 37 tys. kop szerokich groszy praskich, tj. około 7 ton czystego srebra. Na zamku w Starej Lubowli, która stała się nieformalną stolicą zastawionego Polsce Spiszu, rozpoczęło się panowanie polskich starostów. Jeden z nich, Stanisław Lubomirski, sprowadził w 1642 roku do Podolińca zakon pijarów. W roku następnym otworzyli oni w nim kolegium, które szybko zasłynęło wysokim poziomem nauczania oraz nowatorskimi, jak na owe czasy, jego metodami.

Konarski, Dmochowski i inni

Najbardziej znanym jego wychowankiem, a następnie wykładowcą, był ks. Stanisław Konarski (1700-1776), późniejszy współtwórca Komisji Edukacji Narodowej. Który w tutejszym zakonie rozpoczął zresztą, w 1715 roku, nowicjat. Absolwentami podolinieckiego kolegium pijarów byli również m.in. dramatopisarz i poeta Franciszek Dmochowski i pierwszy dyrektor lwowskiego Ossolineum Franciszek Siarczyński. Podoliniec stał się również ważnym miejscem w dziejach polskiego teatru. Działał w nim bowiem, od 1658 r., teatr misteryjny.

{gallery}21257{/gallery}
Kolegium w Podolińcu działało ponad 300 lat. Do naszych czasów dotrwały zarówno budynki z lat 1647-1651: jego i klasztorne oraz przyklasztorny kościół św. Stanisława. Jako ciekawostkę dodam, że w 1951 r. stalinowskie władze Czechosłowacji zorganizowały w byłym klasztorze obóz koncentracyjny dla słowackich zakonników. Znaczenie oświatowo – kulturalne miasta, a następnie przeprowadzenie przez nie w 1893 roku linii kolejowej, nie przełożyło się jednak na jakiś znaczniejszy jego rozwój gospodarczy. Nawet gdy miał on istotne znaczenie także w tym regionie Europy.

Wielokulturowa społeczność

Wcześniej, bo wraz z I rozbiorem Polski, miasto wraz z całą zastawioną częścią słowackiego Spiszu, przeszło pod władzę Habsburgów. A – to kolejna ciekawostka – zamieszkane było przez społeczność wielokulturową. W XIX w., w rezultacie osadnictwa pod koniec XVIII w., żyło w nim wielu Niemców. Po I wojnie światowej stanowili oni ponad połowę mieszkańców. A nawet do końca II wojny światowej było ich tu od jednej czwartej, do niemal jednej trzeciej ogółu. Arystokracja i urzędnicy byli głównie węgierscy. Zmieniło się to dopiero po ostatniej wojnie.
Niemców wysiedlono, Węgrzy – nie było ich zresztą zbyt wielu, wyjechali do ojczyzny. Obecnie 94% mieszkańców to Słowacy. Reszta, widoczna zresztą w tym niewielkim miasteczku, to głównie Romowie. Jak już wspomniałem na wstępie, Podoliniec jest uroczy. Zawsze przejeżdżając tędy, staram się zatrzymywać w nim chociażby na krótko. Jego średniowieczno – renesansowy układ pozostał bowiem niezmieniony. A kilka zabytków, chociaż nie światowej klasy, wartych jest poznania. Od 1990 roku podoliniecka Starówka stanowi rezerwat miejski.

Najcenniejsze zabytki

Główny plac – podobnie jak w większości spiskich miasteczek podłużny, przypominający rozszerzoną ulicę – otaczają głównie jednopiętrowe domy. Są wśród nich również kamienice późnorenesansowe, z początku XVII w. W centrum rynku dominuje kościół Wniebowzięcia NMP z metryką od 1298 roku. Odnowiono go w 1479 roku, a w XVII wieku „zbarokizowano". Wewnątrz, w prezbiterium, zachowały się jednak m.in. średniowieczne polichromie o tematyce biblijnej, z przełomu XIV i XV w. Ozdobą ołtarza głównego z początku XVIII w. jest oryginalna gotycka rzeźba Madonny z około 1360 roku.
Mniej więcej z tego samego okresu pochodzi również chrzcielnica. Na uwagę zasługuje też krucyfiks z początku XVI w. Przy kościele, trochę na południe od jego głównej osi, w 1659 r. zbudowano późnorenesansową dzwonnicę na planie prostokąta, z dobudówkami oraz charakterystyczną attyką. Dzwon na niej odlano jeszcze w XIV wieku! Na południowym krańcu rynku wznosi się ratusz z 1903 roku. Uważa się, że stanął on na miejscu, niezachowanego, średniowiecznego zamku.

Warto tu zajrzeć

Drugim cennym zespołem architektonicznym, odległym od rynku chyba niewiele ponad 100 metrów i widocznym z niego, jest dawny kompleks klasztorny z kościołem św. Stanisława, z dwiema charakterystycznymi barokowymi, 44 – metrowej wysokości wieżami. Za najcenniejszy w jego wnętrzu uważany jest obraz „Wskrzeszenie Piotrowina przez św. Stanisława". Pochodzi on z warsztatu będącego pod wpływem pracującego w Krakowie malarza Tomasza (Tommaso) Dolabelli (1570-1650).
A także bogato zdobiona barokowa ambona. Gdy ma się chwilę czasu, lub jedzie od strony Starej Lubowali, warto obejrzeć również kaplicę cmentarną św. Anny. Jej najstarsze części pochodzić mają jeszcze z XIII w. 26 lipca, w dzień patronki, odbywają się przy niej odpusty. Z kaplicą związana jest legenda o zbójniku Krudykopie, który miał ją zbudować w ramach pokuty za popełnione grzechy. Niewiele więc jest tego w sumie, warto jednak przejeżdżając, lub będąc w pobliżu, zatrzymać się tu, chociażby na krótko.

a