środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/17696.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/17696
wtorek, 27 maj 2014 00:00

Po słonecznej stronie Karpat Wyróżniony

Napisane przez Lucyna Borkowska-Ratajczyk
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Po słonecznej stronie Karpat Fot.: Lucyna Borkowska-Ratajczak

"Na narty chyba za późno" - komentowali znajomi słysząc, że wybieramy się na Słowację. Być może to jeszcze dobry czas na białe szaleństwo, bo nawet my - nie uprawiający sportów zimowych - słyszeliśmy o wielkich inwestycjach w Tatrach.

O nowych trasach, kolejkach gondolowych, ciekawej bazie noclegowej w starych i nowych ośrodkach narciarskich, o skipasach dopasowanych do pobytu i naszej aktywności (różnorodne bonifikaty). No i o gościnności, dobrych winach i kuchni.
Ale my do wód, by zrealizować "Diamentowy voucher" na pobyt w uzdrowisku Luczki (Kupele Lucky). Trzy noclegi, pełne wyżywienie i dostęp do bazy leczniczo-wypoczynkowej wedle załączonego schematu.
Podróż do tej maleńkiej miejscowości - najlepiej autem. Nie mamy ze Słowacją dogodnych połączeń ani PKP, ani autobusami nie mówiąc o samolotach. Być może to wyzwanie dla młodych, by stopem czy wielce kombinowanym transportem dotrzeć do południowych sąsiadów.
Od przejścia granicznego w Chyżnem jedziemy trasą oddzielającą region Orawy od Liptowa, w kierunku miasta Różomberk (Rużomberok). Stamtąd już tylko 14 km do położonego w otwartej na południe dolinie uzdrowiska. Uchodzi ono za jedno z najstarszych na Słowacji. Pierwsze zmianki o tutejszych wodach leczniczych pochodzą z początku XVIII w. To kameralna, zielona, pachnąca lasem iglastym miejscowość. Obiekty sanatoryjno-rekreacyjne usytuowane są ponad wioską, przy szlakach turystycznych na górę Chocz (Velky Choc, 1611 m n.p.m.).
Z balkonu w głównym budynku mamy niezapomniany widok na ośnieżone szczyty pasma Niskich Tatr. Obiekty uzdrowiskowe otacza zadbana zieleń. Dużo kwitnących roślin, wystrzyżone trawniki, sporo ścieżek spacerowych i ławek, by odpocząć i korzystać ze słońca. Wyjątkowo kameralnie, spokojnie. Parking dla gości bezpłatny, dostęp do internetu też. Miły początek.

{gallery}17696{/gallery}
Największą atrakcją dla nas był odkryty basen z wodą o temperaturze 28-33 st. C, z całą gamą atrakcji związanych z takim miejscem (wodospady, kurtyny wodne, przeciwprądy, ławki wodne z masażem powietrznym). Widok z Aqua-Vital Parku na zalesione zbocza, rozbujane wiatrem konary drzew, wygwieżdżone niebo, do tego iluminacja pod wodą - takie klimaty zapadają w pamięć. Spędzamy tam 2h każdego dnia. Obok basenu rekreacyjnego, mniejszy z leczniczą wodą mineralną o temp. 36-38 st. C i ławkami do siedzenia. Dla chętnych - kompleks saun. Tutejsze wody słyną z dużej zawartości przede wszystkim wapnia, magnezu i żelaza. Zalecane są w leczeniu osteoporozy, niepłodności, po zabiegach chirurgicznych, stanach po operacjach onkologicznych, po udarach mózgu.
Nasz pakiet obejmował też dwa zabiegi zaordynowane przez lekarza. Skorzystaliśmy z kąpieli w profesjonalnych wannach (polecam podwodny masaż "Ocean") po których obsługa zawija kuracjuszy w maglowane, białe prześcieradła i wełniane koce w kolorze écru. Krótka drzemka wskazana!
Warto poddać się klasycznemu masażowi, skorzystać z relaksu w grocie solnej (sól z Bochni!). Z bogatej oferty zabiegowej można wybrać wiele wariantów, ale to już przy dłuższych pobytach i wedle zaleceń lekarskich.
Uzdrowisko ma cały wachlarz zabiegów Wellness. W ofercie jest ich prawie 30, w tym masaż tajski, kamieniami z lawy, bambusem, miodem, czekoladą...
Dobrym rozwiązaniem dla kuracjuszy jest połączenie głównego budynku hotelowego, w którym mieszczą się gabinety lekarskie i sala jadalna, z basenami i częścią zabiegową. Wybudowano prawie stumetrowy, przeszklony łącznik, którym niezależnie od pogody łatwo się przemieszczać, chociażby - dla wygody - w klapkach i szlafroku.
Wspomniałam o jadalni. W tym przypadku sprawdza się zasada - śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Nie dotyczy to ciast w uzdrowiskowej kawiarence w budynku głównym. Należy skosztować! W samym miasteczku - kilka sklepów spożywczych, kilka małych barów. Na większe szaleństwa kulinarno-smakowe trzeba udać się do powiatu lub dalej. Nam szkoda było czasu. Obowiązkowy zaś jest spacer do Wodospadu Luczańskiego. Szczególnie nocą, gdy podświetlony, wygląda imponująco i jest bardziej głośny. Kilkanaście kilometrów dzieli Luczkę od jeziora Liptowska Mara, zwanego też liptowskim morzem. Chcieliśmy zwiedzić słynne słowackie jaskinie - Lodową (na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO) i Jaskinię Wolności. Niestety, obie otwarte dla zwiedzających dopiero od 15 maja. Zabrakło nam kilka dni pobytu, by poznać też miejscowość Wilkoliniec (Vlkolinec) w pobliżu Różemberku, gdzie znajduje się zamieszkały skansen architektury drewnianej (również na liście UNESCO). Pozostał niedosyt.
Słowacja to bardzo atrakcyjny, zróżnicowany turystycznie kraj, nie tak odległy, nie wymagający znajomości obcych języków i gościnny. Warto tam powrócić. I trzeba sporo czasu, by go poznać.

a