czwartek, kwiecień 18, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/21841.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/21841
czwartek, 27 sierpień 2015 15:48

Praga – tłumy turystów w sierpniowym skwarze (1) Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Praga – tłumy turystów w sierpniowym skwarze (1) Fot.: Cezary Rudziński

Termometry wskazują 36-38º C w cieniu. Na rozżarzonym kamiennym, najsłynniejszym w Europie gotyckim Moście Karola zbliżają się chyba do 50º C.

Ale sierpniowy skwar 2015 roku niezbyt przeszkadza turystom. Między figurami świętych po obu stronach mostowych balustrad płynie, w obie strony, potok zwiedzających. Grupy z przemęczonymi przewodnikami wskazującymi idącym z nimi gośćmi różnobarwnymi szmatkami zaczepionymi na podniesionych do góry parasolach gdzie się znajdują i dokąd trzeba za nimi podążać. I tłumy zwiedzających miasto indywidualnie, zatrzymujące się na chwilę, jak pielgrzymki, przy najciekawszych rzeźbach.

Jak zrobić pamiątkowe zdjęcie?

Ci, którzy usiłują sfotografować się na tle Hradu i Małej Strany z zieloną kopułą kościoła św. Mikulaša, czy w drugą stronę z Muzeum Bedrzicha Smetany oraz Teatrem Narodowym w tle, nie mają łatwego życia. Obojętne, czy chcą to zrobić tradycyjnie przy pomocy kogoś, czy też samodzielnie jako modne obecnie „selfi", aparatem na długiej rączce.
Znalezienie, chociażby na chwilę, wolnego miejsca przy balustradzie mostu, wymaga co najmniej paru minut odczekania, aż zwolnią je inni. Zdjęcie na tle którejś z mostowych wież bez tłumu ze wszystkich stron jest praktycznie niemożliwe.
Znam Pragę, to jedno z najpiękniejszych miast Europy, nieźle od ponad półwiecza. Byłem w nim już wielokrotnie, dłużej lub krócej, o różnych porach roku. Także w szczytach sezonu letniego. Ale takich tłumów zwiedzających jeszcze tu nie widziałem. Zaś upałów podobnych tegorocznym nad Wełtawą nie pamiętam. Postanowiłem jednak pokazać to miasto i jego zabytki oraz atrakcje wnuczce, już studentce, aby nabrała apetytu na gruntowniejsze poznawanie go w przyszłości. Podobnie jak kilka dekad wcześniej podczas dłuższych tu wakacyjnych pobytów jej ojcu, wówczas jeszcze uczniowi.

Wooody!

Mamy już zaprawę w zwiedzaniu podczas upałów. Kilka lat temu podczas objazdu Egiptu dopadł nas w Asuanie 55 stopniowy żar wzmagany przez dosłownie parzący wiatr z Pustyni Zachodniej. I jakoś to przeżyliśmy. Ale tu, w środku Europy, nad Wełtawą, jest obecnie niewiele lżej niż wówczas nad Nilem. Mam podobno organizm wielbłąda. Nawet na pustyniach, a byłem już na kilkunastu, dosyć rzadko piję wodę. Tu, po raz pierwszy w życiu, w trakcie 8-godzinnego spaceru po mieście i jego zabytkach pochłaniamy jej po 4 litry i organizmom ciągle jest za mało. Zabrana ze sobą w 1,5 l butelkach skończyła się szybko.

{gallery}21841{/gallery}
Kupienie kolejnych okazało się problemem. Na głównym praskim szlaku turystycznym, z Hradczan przez Małą Stranę, Most Karola i Stare Miasto oraz plac Staromiejski aż do Bramy Prochowej, trudno znaleźć sklep spożywczy. Wszędzie są tylko piwiarnie, kawiarnie czy restauracje serwujące z płynów głównie piwo, ewentualnie colę lub inne napoje orzeźwiające. Gdy na placu Hradczańskim pojawił się wielki beczkowóz z wodą ekologiczną aby postawić kurtynę wodną łagodzącą skutki upału, tłum siedzących w cieniu na trotuarach turystów – na całym tym szlaku nie ma chyba ani jednej ławki, na której można by w cieniu odpocząć – rzucił się z plastykowymi butelkami, aby uzupełnić zapas wody.

Zdzierusy

My puste zdążyliśmy już, niestety, wyrzucić. Kilkaset metrów dalej po drodze na Małą Stranę natrafiliśmy jednak na sklepik z napojami. Głównie alkoholami, ale również orzeźwiającymi oraz wodą. Tyle, że po absurdalnie zawyżonych cenach. Za 1,5 l butelkę zwykłej stołowej zapłaciliśmy 70 koron (ponad 10 złotych), gdy podobna w supermarkecie kosztuje od 3,90 do 11,20 koron. Zaś za 150 gramową puszeczkę napoju (nie soku!) pomarańczowego prawie dwa razy więcej. Kupcy potrafią tu wykorzystywać sytuację, gdy brak konkurencji. Ale to tylko niemiłe zgrzyty w trakcie zwiedzania.
Podobnie jak problemy ze znalezieniem o tej porze roku tańszego noclegu w pobliżu zabytkowych dzielnic czy stacji metra. Reklamy w Internecie kuszą, także po polsku, cenami już od kilkudziesięciu złotych za noc. Gdy jednak otwiera się stronę któregoś z niezliczonych hoteli, hosteli, pensjonatów itp., zawsze przed tą dwucyfrową znajduje się jedynka, dwójka, a nawet piątka. Z przekreśloną wyższą ceną, bo to przecież ma być nadzwyczajna okazja. I ponaglającą do natychmiastowej rezerwacji – i zapłacenia – informacją: został już tylko jeden (lub dwa) pokoje. Gdy próbowaliśmy jednak zamówić miejsca w którymś z tańszych hoteli, zawsze pojawiała się odpowiedź: w tym terminie nie mamy wolnych miejsc.

Europejskie ceny

Na szczęście są jeszcze domy studenckie. O standardzie „wczesnego PRL-u", położone trochę na uboczu od głównych turystycznych celów przyjazdu, ale czyste i niedrogie. Przenocować w nich można już za mniej niż 40 zł. za dobę. A Praga nie jest przecież miastem tanim. Komunikacja, chociaż sprawna – 3 linie metra, liczne tramwajowe i autobusowe – jest dosyć droga. Przy czym nie ma zniżek dla młodzieży i studentów. Tylko seniorzy po 70-tce, i to z całej Unii Europejskiej, mogą jeździć, podobnie jak w Warszawie, bezpłatnie. Najtańszy bilet, 30 minutowy, ale z możliwością w tym czasie przesiadek, kosztuje 24 korony (około 4 złote). 90 minutowy – 36, a dobowy 110 koron.
Europejski (zachodni) jest też poziom cen biletów do muzeów, ze zniżkami dla młodzieży do 26 roku życia i seniorów. Z dodatkowymi opłatami, przeważnie 100 koron, tj. około 15 zł, za prawo do fotografowania. Legitymacje prasowe, inaczej niż w większości krajów nie tylko UE, ale w ogóle europejskich, że wspomnę o Turcji i Ukrainie, nie tylko nie upoważniają do bezpłatnego wstępu, ale nawet jakieś zniżki. Jak gdyby gospodarze nie rozumieli, że bezpłatna promocja w zagranicznych mediach jest o wiele cenniejsza, niż wartość biletu. Wyżywienie, jeżeli brać pod uwagę tańsze lokale gastronomiczne oraz zakupy w supermarketach, jest na poziomie tylko nieco wyższym niż w Warszawie.

a