Wydrukuj tę stronę
środa, 15 październik 2014 00:00

Szwajcaria: Bergűn, wieś w Engadynie Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Nawet jak na Szwajcarię, w której wsiach dwu – trzypiętrowe stare, murowane domy nie są czymś niezwykłym, Bergün liczące 455 stałych mieszkańców wyróżnia się i warta jest poznania.

Położona w dolinie Engadyny w kantonie Gryzonia (Graubünden) przez co najmniej od XII wieku była daleką prowincją. Po raz pierwszy wspomniana w źródłach pisanych w 1209 roku jako de Begonio, od 1394 r stanowiła włości biskupów z Chur. Niemal do końca XIX wieku jej mieszkańcy zajmowali się głównie hodowlą bydła na okolicznych alpejskich łąkach oraz w ogóle działalnością określaną tu jako Alpwirtschaft – Gospodarka alpejska. Ale zawsze związana była z pobliską alpejską przełęczą Albula (2312 m n.p.m.) w Alpach Retyckich.

Między Renem i Dunajem

Oddzielającą dorzecze rzeki Albuli, dopływu Renu od doliny Alvra, a na południe od dopływu rzeki Inn. Przez nią przebiega więc dział wodny oddzielający dorzecze Renu na północy i Dunaju na południu. Przy czym przełęcz ta zasypywana jest w zimie przez śniegi i nieprzejezdna przeważnie od listopada aż do czerwca. Co do czasu wybudowania na początku XX w Albulabahn – Kolei Albula ze słynnym tunelem o tej samej nazwie, wpisanych w 2008 roku na Listę Dziedzictwa UNESCO, stanowiło ogromny problem. Dodam, że ta linia kolejowa zbudowana w latach 1896 – 1903 ma tylko 61.670 metrów długości.
Przeprowadzenie jej wymagało jednak zbudowania 144 mostów i wiaduktów – najwyższy ma 65 m wysokości oraz 42 tuneli (najdłuższy liczy 5856 metrów) – w tym spiralnych, w których pod ziemią pociągi zmieniają kierunek i poziomy, na których jeżdżą – i galerii chroniących tory przed lawinami kamieni i śnieżnymi. Problemy transportowe w tym miejscu próbowano rozwiązywać zresztą już wcześniej, na miarę ówczesnych możliwości technicznych i finansowych. W późnym średniowieczu Bergün stało się ważną miejscowością na szlaku drogowym nazwanym „Via imperiela" łączącym najstarsze szwajcarskie miasto Chur z regionem Veltlin w Lombardii, w północnej Italii.

Od dyliżansów do kolejowych ekspresów

Ze znanych faktów historycznych wynika, że w roku 1695 tutejsi mieszkańcy sfinansowali budowę drogi przez skały, usprawniającą im komunikację ze światem. Po raz pierwszy wówczas w Szwajcarii użyto w tym celu także materiałów wybuchowych. Zaś po wybudowaniu szosy łączącej Tiefencastel z Bergün w latach 1855-1858 zaczęły docierać tu pocztowe dyliżanse. Kolejnym krokiem okazało się oddanie w 1866 roku do użytku szosy przez przełęcz Albula, co spowodowało ożywienie gospodarcze tego regionu. We wsi powstała stacja pocztowa, na której wymieniano konie przed dalszą jazdą dyliżansów na tę przełęcz, lub zjeżdżające z niej.
Prawdziwą łączność drogową ze światem zapewniło jednak Bergün dopiero zbudowanie kolei Albula. Mimo iż jest to miejscowość niewielka, położona w kotlinie i na zboczach otaczających ją wzgórz, zatrzymują się w niej także pociągi pospieszne. Wraz z tym wydarzeniem popularny przewodnik turystyczny Baedekera zaliczył ją już w roku 1903 do uzdrowisk klimatycznych. Wkrótce też, w 1906 roku, zakończyła się budowa Kurhausu – Domu Zdrojowego. Jak na owe czasy bardzo komfortowego, z wnętrzami w popularnym wówczas stylu secesji.

Komfort sprzed ponad wieku

Obecnie jest on jednym ze szwajcarskich hoteli historycznych, który miałem możliwość poznać, a nawet zjeść tam tradycyjny gryzoński obiad. Ten czteropiętrowy budynek z punktem widokowym na dachu, przechodził różne losy. Zbudowany został według projektu architektów: Emanuela von Tscharnera z Chur i Josta-Franza Huwylera-Bollera z Zurychu. Inwestorami była spółka akcyjna Vereinigte Hotels Bergün A.G., która posiadała w tej wsi także hotele: Weiss Kreuz (Biały Krzyż) i Piz Alea (Szczyt Alea). Otwarty wiosną 1906 roku Kurhaus Bergün oferował 85 pokoi z łącznie 120 łóżkami.

{gallery}19065{/gallery}
Komfortowych jak ta tamte czasy. Z centralnym ogrzewaniem, światłem elektrycznym, windą, łazienkami ze stanowiącymi wówczas nowość toaletami (WC) sprowadzonymi z Anglii, dużą jadalnią, kilkoma dużymi nasłonecznionymi tarasami, eleganckim westybulem, pokojem dla pań, barem, bilardem, czytelnią – biblioteką itp. Był to największy hotel w tej miejscowości. Początkowo czynny był tylko od wiosny do jesieni, ale od Bożego Narodzenia 1911 roku także zimą. Tylko jednak przez nieco ponad 2 miesiące – do połowy marca.

Trzecie wcielenie domu zdrojowego

Zainteresowanie zimowym wypoczynkiem nie było wówczas bowiem duże. 9 sierpnia 1949 roku duży pożar zniszczył nie tylko dach, ale także w poważnym stopniu wnętrza i cały budynek. Ruinę kupiło stowarzyszenie schronisk rodzinnych – Verein für Familienherberge i po odbudowie przekształciło w „Chesa Grusaida" z pokojami wyposażonymi w infrastrukturę kuchenną, wynajmowanymi na co najmniej tygodniowy wypoczynek rodzinom. Cieszyło się to powodzeniem zwłaszcza podczas letnich wakacji szkolnych. Z czasem jednak formuła ta przeżyła się i obiekt podupadł.
„Trzecie życie" Kurhausu rozpoczęło się w 2002 roku, gdy przejęło go utworzone w tym celu towarzystwo akcyjne. Budynkowi przywrócono historyczną nazwę i po przebudowie zamieniono w hotel historyczny. W zachowanym secesyjnym stylu, z wieloma tradycyjnymi pomieszczeniami, jak np. bar, restauracja, biblioteka, Pokój Pań, sala bilardowa itp. Podczas remontu odkryto pod białą farbą i odsłonięto cześć oryginalnego malarstwa ściennego, wprowadzono oprócz stylowych secesyjnych także meble wyplatane z wikliny itp. Od 2009 roku kierują nim Maya i Christof Steiner-Schlup.

Prawdziwe engadyńskie domy

W 2012 obiekt został wyróżniony tytułem „Historyczny hotel roku". Z wielu jego pomieszczeń, jakie zwiedziłem, chyba najbardziej spodobała mi się kuchnia z, w znacznym stopniu, zabytkowym wyposażeniem. Innym „hitem" Bergün jest znajdujące się tu Muzeum Kolejowe Albula. Ale to już osobny temat, na który napiszę wkrótce. Warta uwagi i poznania jest też ta uzdrowiskowa wieś. Niewielka, z jedną niezbyt długą ulicą od zabytkowego budynku urzędu gminy z wieżą, przypominającego ratusz i niewielkim placykiem w pobliżu, do kościoła na jej drugim krańcu. A także paroma odchodzącymi w różne strony uliczkami.
Trochę domów i zagród rozrzuconych jest także na okolicznych zboczach. Na jednym z nich znajdują się zresztą tory kolejowe, po których jeżdżą pociągi zmieniające kierunek jazdy oraz wysokość nad poziomem morza. Szczególnie ciekawe są w Bergün domy. Solidne, murowane, starsze pamiętające XVI – XVIII wieki. Sporo 3, 4, a nawet pięciopiętrowych zbudowanych w regionalnym stylu engadyńskim z wykuszami i kratami okiennymi. Uważane są za najciekawsze tradycyjnie w tym regionie. Przy czym w ogromnej większości są wspaniale zachowane i zadbane. Pokryte malowidłami i sgraffito o wzorach kwiatowych, nierzadko z jakimiś obrazami oraz innymi ozdobami na frontonach. Oglądanie ich, to duża przyjemność.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL