sobota, kwiecień 20, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/18715.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/18715
piątek, 05 wrzesień 2014 13:06

Beczki i korkociągi na szwajcarskim niebie Wyróżniony

Napisane przez Elżbieta Sawicka
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Beczki i korkociągi na szwajcarskim niebie Fot.: Jakub Kynčl, Novinky i Elżbieta Sawicka

Air Show 14 to hołd złożony pionierom lotnictwa wojskowego w Szwajcarii, ale też niezapomniane przeżycie dla miłośników starych i najnowocześniejszych samolotów. Przede wszystkim jednak to efektowne pokazy akrobacji lotniczych. Wielkie widowisko! Nawet dla tych, którzy mają słabe pojęcie o locie nurkowym, świecy czy lądowaniu liściem. Podziwiać je można jeszcze w weekend 6-7 września.

Ośmiotysięczne, głównie francuskojęzyczne Payerne w kantonie Vaud, niedaleko jeziora Neuchâtel i blisko Fryburga, ma wdzięk małego historycznego miasteczka. Jest tu Stare Miasto ze średniowiecznym kamieniczkami, dawne mury obronne z wieżą, zabytkowe fontanny. Payerne słynie też z Abbatiale, romańskiego kościoła klasztornego (filia Cluny) zbudowanego w XI wieku. Ta ogromna trójnawowa bazylika z okrągłymi kolumnami i freskami w bocznych kaplicach uważana jest za najznakomitszy zabytek architektury romańskiej w Szwajcarii. Jednak to nie perła architektury przyciągnęła tu pod koniec lata tysiące turystów.

Payerne to także lotnisko wojskowe, główna baza lotnicza Sił Powietrznych Szwajcarii. Podczas dwóch kolejnych weekendów – 30-31 sierpnia i 6-7 września – odbywa się tu Air Show 14, największy w tym roku pokaz lotniczy w Europie i największy w historii zorganizowany w Szwajcarii.

Okazje są aż trzy. Najważniejsza to jubileusz stulecia sformowania Szwajcarskich Sił Powietrznych. Postały w neutralnej Szwajcarii 31 lipca 1914 roku, zaledwie kilka dni po wybuchu I wojny światowej. Pierwszym dowódcą lotnictwa wojskowego został kapitan kawalerii Theodor Real. Dołączyło do niego dziewięciu pilotów, którzy stawili się w Bernie z własnymi samolotami i mechanikami. Kilka dni później, jak podają dawne kroniki, kapitan Real z braku samolotów zarekwirował maszyny cywilne, a z braku pilotów – powołano ich właścicieli. Początki Schweizer Luftwaffe nie były łatwe...

50. rocznicę powstania świętuje z kolei Patrouille Suisse, słynny zespół akrobacyjny Sił Powietrznych Szwajcarii, a ćwierćwiecze obchodzi siostrzany PC-7 Team, zespół akrobacyjny latający na rodzimych Pilatusach.

Podczas tego święta szwajcarskiego lotnictwa oprócz jubilatów zaprezentowały się zespoły z różnych stron świata, m.in. brytyjskie Red Arrows, hiszpańska Patrulla Aguila, włoskie Frecce Tricolori czy jordański Royal Jordanian Falcons. Przylecieli Czesi, Słowacy, Kanadyjczycy, Chorwaci, Austriacy, Belgowie. Byli też Polacy. Polskie Siły Powietrzne reprezentował w pokazie solowym MiG-27. Nie było natomiast Rosjan. Szwajcarskie ministerstwo obrony odwołało udział rosyjskich pilotów i ich maszyn w pokazie, objaśniając, iż wobec kryzysu na Ukrainie udział w imprezie eskadry samolotów „Russkij Witiaź" i myśliwców przechwytujących Su-27 „byłby czymś niewłaściwym".

{gallery}18715{/gallery}

Gospodarze przygotowali Air Show perfekcyjnie. Jak to Szwajcarzy. Mogłam się temu przyjrzeć pierwszego dnia pokazów, w sobotę 30 sierpnia. Ze wszystkich stron od rana ciągnęły do Payerne tłumy ludzi. Przybywali specjalnymi pociągami i autobusami, samochodami i rowerami. Ostatni odcinek, całkiem długi, trzeba było przejść pieszo drogą pośród kartoflisk, pól kukurydzy i buraków. Jeszcze przed wejściem pojawiły się stoiska z napojami, kanapkami i pamiątkowymi gadżetami. Toalety, punkty sanitarne, karetki pogotowia, punkty dla zagubionych dzieci (ze zwierzętami wstęp wzbroniony, i słusznie), wolontariusze oferujący stopery do uszu. Kto nie kupił biletów w Internecie, mógł je nabyć w jednej z licznych kas (Sorry, tylko gotówka, no credit cards accepted at entrance, ale euro może być) – bilet jednodniowy kosztuje 33 franki, dwudniowy 62 franki, dla dzieci odpowiednio 15 i 28, rodzinny 90 i 165 franków.
Patrole wojska i policji. Ogromne telebimy. Program pokazów ogłaszany na bieżąco przez megafony. Samoloty startujące i lądujące jak w zegarku. Ten precyzyjny scenariusz mogła zrujnować tylko pogoda. Ale nie zrujnowała! Po chmurnym poranku niebo się przetarło, wyszło słońce i mocno przygrzewało. Publiczność rozłożyła się na trawie, zaczął się wielki narodowy i międzynarodowy piknik. Tak wielkiej masy ludzkiej zgromadzonej w jednym miejscu nie widziałam nigdy w życiu.

Wieczorem organizatorzy ogłosili z dumą, że pierwszego dnia zjawiło się na Air Show 80 tysięcy widzów. Ponad 17 tysięcy przyjechało pociągami. 20 tysięcy samochodami, co spowodowało, niestety, dwugodzinne korki przy wyjeździe z Payerne. Ale poza tym wszystko świetnie się udało.

O tym, który zespół akrobacyjny był najlepszy, jako laik nie zamierzam się wypowiadać. Wolno mi jednak powiedzieć, który najbardziej mi się podobał: Francuzi, Patrouille de France. Nie tylko ja patrzyłam z zachwytem na ich elegancki taniec na niebie i na smugi kolorowego dymu: niebieskiego, białego i czerwonego. Po zakończeniu pokazu rozległy się gromkie brawa.
Gospodarze aż tak efektownie nie wypadli.

Dowódca Patrouille Suisse, pułkownik Daniel Hösli, zapytany na konferencji prasowej o swoich faworytów, zachował się jak prawdziwy dyplomata. Pochwalił wszystkich – za elegancję, pomysłowość, finezję. Szwajcarów za precyzję. Jak najbardziej słusznie.

a