piątek, kwiecień 19, 2024
Follow Us

Obiekty sportowe, w tym kluby fitness, przygotowują się do ponownego otwarcia w reżimie sanitarnym po ponad półrocznym lockdownie. Zdaniem ekspertów branża sportowo-rekreacyjna może odegrać szczególną rolę w budowaniu zdrowia publicznego – zarówno w kontekście rehabilitacji pocovidowej, jak i zapobiegania chorobom cywilizacyjnym, takim jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, otyłość czy depresja.

Dział: Biznes
środa, 05 maj 2021 23:04

W Warszawie rusza Zdrofit Zdrowe Miejsce

„Postaw ZDRO przed FIT” to idea od lat realizowana przez Zdrofit – sieć klubów fitness stawiającą na pierwszym miejscu zdrowie i aktywny styl życia, zachęcającą wszystkich do regularnego ruchu.

Dział: Zdrowie
piątek, 30 kwiecień 2021 10:48

Raport CSR wyróżnił po raz 48

Fabryka Broni „Łucznik” oraz Akademia Zarządzania i Rozwoju zostali laureatami 48. edycji Raportu Społecznej Odpowiedzialności Biznesu.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od początku pandemii COVID-19 jest środowiskiem najsilniej sprzeciwiającym się lockdownowi, a w okresach obowiązywania restrykcji – opowiadającym się za jak najszybszym otwieraniem gospodarki.

Dział: Gospodarka
środa, 14 kwiecień 2021 10:44

Wielka Brytania otwiera gospodarkę

Program szczepień w Wielkiej Brytanii owocuje stopniowym otwarciem gospodarki. Otwierają się usługi, parki rozrywki, puby i restauracje.

Dział: Gospodarka

72 proc. Polaków przyznaje, że zdrowie jest dziś dla nich największą wartością, a ponad połowa (51 proc.) zaznacza, że w ciągu ostatniego roku zyskało dodatkowo na znaczeniu – wynika z sondażu Ipsos COVID 365+.

Dział: Zdrowie

Walka z pandemią COVID-19 jest nadrzędnym priorytetem narodowym już od roku. Wielkim wyzwaniem dla zdrowia publicznego staje się ograniczenie aktywności fizycznej Polaków.

Już kilka lat temu koszty hipokinezji (niskiej aktywności fizycznej) wśród mieszkańców naszego kraju szacowano na ponad 2 mld euro rocznie, co stanowiło równowartość 8,4 proc. krajowych wydatków na służbę zdrowia. Brak ruchu już dziś generuje duże straty dla społeczeństwa i gospodarki. 

Chociaż w ostatnich latach poziom aktywności fizycznej Polaków sukcesywnie rósł, nadal co trzeci nie podejmuje jej w ogóle. W rankingu najbardziej aktywnych państw UE zajmujemy szóstą pozycję od końca. Brak ruchu dodatkowo nasilają pandemia i związane z nią obostrzenia, jak choćby zamknięcie siłowni czy rezygnacja z ferii zimowych. – Ważne, żeby zarówno samorządy lokalne, jak również szkoły i rodzice aktywizowali młode pokolenie do ćwiczeń – podkreśla dr hab. Daniel Puciato, wykładowca wrocławskiej Wyższej Szkoły Bankowej. Skutki braku ruchu po pandemii odczuje nie tylko społeczeństwo, lecz także cała gospodarka.

– Pandemia znacznie ograniczyła aktywność fizyczną Polaków. Wszyscy jesteśmy w domu, pracujemy zdalnie, więc poziom aktywności, związanej choćby z przemieszczaniem się, radykalnie się obniżył. W czasie lockdownu zamknięte były szkoły i przedszkola, siłownie, kluby fitness, jak również parki, lasy i place zabaw, co obniżyło aktywność szczególnie młodego pokolenia. Tymczasem jest ona w okresie pandemii bardzo ważna, ponieważ nie tylko poprawia samopoczucie, ale także oddziałuje pozytywnie na układ odpornościowy organizmu. Zalecane są codzienne, 40-minutowe ćwiczenia o umiarkowanej intensywności – mówi dr hab. Daniel Puciato, profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Z najnowszej edycji corocznego badania „Multisport Index 2020” wynika, że na początku tego roku 65 proc. Polaków było aktywnych przynajmniej raz w miesiącu. Blisko połowa z nich (43 proc.) w czasie wiosennego lockdownu ograniczyła treningi, a ogólny poziom aktywności społeczeństwa spadł do 61 proc. Z badania Kantar przeprowadzonego dla Benefit Systems wynika też, że Polacy wyraźnie dostrzegli tego skutki – 3/4 odczuło pogorszenie samopoczucia, a 65 proc. zauważyło negatywny wpływ braku ruchu na zdrowie.

Z majowego badania CBOS („Życie codzienne w czasach zarazy”) wynika z kolei, że w czasie wiosennego lockdownu brak lub niedostatek aktywności fizycznej dla 29 proc. Polaków był najbardziej uciążliwym obostrzeniem, wyprzedzając m.in. zamknięcie większości sklepów, centrów handlowych, szkół, restauracji i ograniczenia w życiu towarzyskim, na które wskazywała średnio 1/4 badanych. Niedostatek aktywności fizycznej gorzej znosili młodzi (44 proc. vs. 26 proc. starsi) oraz mieszkańcy dużych miast (30 proc. vs. 25 proc. mieszkańcy wsi).

– Styl życia, czyli głównie aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie, odpowiada za ok. 55 proc. stanu naszego zdrowia. Systematyczna aktywność zmniejsza ryzyko występowania takich chorób jak udar mózgu, nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, niektóre rodzaje nowotworów czy cukrzyca typu II. Rozwija też siłę kości i mięśni, poprawia koordynację ruchową, gibkość i równowagę, co jest szczególnie ważne w przypadku osób starszych, u których występuje większe ryzyko różnego rodzaju upadków i urazów. Ponadto u dzieci aktywność fizyczna aktywizuje procesy rozwoju biologicznego, rozwija koordynację i umiejętności ruchowe, lecz także przyczynia się do nawiązywania kontaktów społecznych – wymienia wykładowca wrocławskiej WSB.

Według badań Eurobarometru w 2017 roku 56 proc. Polaków deklarowało, że nigdy nie ćwiczy ani nie uprawia sportu (przy średniej dla ogółu krajów członkowskich wynoszącej 46 proc.). Regularną aktywność podejmował mniej niż co czwarty, co plasowało Polskę w ostatniej szóstce Unii Europejskiej. Od liderów takich jak Finlandia, Dania, Holandia czy Szwecja, gdzie poziom aktywności społeczeństwa przekracza 90 proc., Polaków wciąż dzieli duży dystans.

– Z badań wynika, że od 40 do 60 proc. Polaków nie spełnia wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia. Co więcej, aktywność fizyczna zmniejsza się wraz z wiekiem, więc w szczególnie trudnej sytuacji są seniorzy. Nie najlepiej sytuacja wygląda też wśród dzieci, wśród których tylko 15 proc. spełnia normy WHO, a na dodatek w ciągu ostatnich czterech lat ten odsetek zmniejszył się z 20 proc., więc jest to bardzo poważny problem. Najwięcej w Unii Europejskiej ruszają się Niemcy, Skandynawowie i Holendrzy, a najmniej mieszkańcy Europy Środkowo-Wschodniej oraz Południowej, w tym również Polacy – wskazuje Daniel Puciato.

Według Światowej Organizacji Zdrowia siedzący tryb życia i przewlekły niedobór ruchu – również uznany już za nową chorobę cywilizacyjną – są w tej chwili czwartą przyczyną zgonów na świecie. Tylko w Europie przyczyniają się do śmierci 500 tys. osób rocznie. Minimalna dawka ruchu zalecana dla osób dorosłych przez WHO to 75 minut intensywnej lub 150 minut umiarkowanej aktywności fizycznej w ciągu tygodnia.

– Osoby starsze muszą jeszcze wzbogacać swoją aktywność o ćwiczenia koordynacji, gibkości i równowagi. Natomiast u dzieci rekomendowana jest codzienna aktywność fizyczna w wymiarze 60 minut o intensywności umiarkowanej i wysokiej. Podobnie powinny ćwiczyć osoby z niepełnosprawnościami oraz przewlekle chore, ale muszą to oczywiście robić pod kontrolą lekarza lub fizjoterapeuty – precyzuje ekspert.

Wykładowca wrocławskiej WSB zauważa, że rezygnacja z ferii zimowych w tym roku dodatkowo nasili problem braku ruchu w społeczeństwie. Wielu Polaków spędzało je do tej pory na narciarskich stokach.

– Dotąd na ferie wyjeżdżało ok. 70 proc. młodych Polaków do 24. roku życia i 50 proc. powyżej 24 lat. W tym roku rząd rekomenduje, aby w ferie pozostać w domu, a jest to bardzo wdzięczny czas dla aktywności fizycznej. Przeważają oczywiście sporty zimowe, narciarstwo, ale wyjeżdżający na ferie biegają, pływają, więcej spacerują. Jest ryzyko, że w tym roku zwłaszcza młodsze pokolenie spędzi te ferie w sposób bierny, a więc przed telewizorem, komputerem czy na grach komputerowych. To jest groźne, bo nie dojdzie do pełnej regeneracji sił psychofizycznych. Dzieci i młodzież podczas drugiego semestru mogą być przemęczone, mieć gorsze wyniki w nauce. Ważne więc, żeby zarówno samorządy lokalne, jak i szkoły i rodzice aktywizowali młode pokolenie do ćwiczeń – podkreśla Daniel Puciato.

Jak przekonuje, skutki braku ruchu odczują na własnej skórze nie tylko dzieci, ale też większość Polaków, a także cała gospodarka. Już kilka lat temu koszty hipokinezji (niskiej aktywności fizycznej) wśród mieszkańców naszego kraju szacowano na ponad 2 mld euro rocznie, co stanowiło równowartość 8,4 proc. krajowych wydatków na służbę zdrowia (raport z 2015 roku „Koszty ekonomiczne braku aktywności fizycznej w Europie” ISCA/Centre for Economics and Business Research). Łącznie dla 28 krajów UE brak aktywności ruchowej generuje koszt ekonomiczny na poziomie 80,4 mld euro rocznie. Gdyby jednak 20 proc. nieaktywnych Europejczyków zaczęło się ruszać, wygenerowałoby to oszczędności sięgające 16,6 mld euro, z czego ok. 430 mln rocznie tylko w Polsce.

– Zbyt niska aktywność fizyczna społeczeństwa wpływa negatywnie w pośredni sposób – zarówno w wymiarze mikro, np. na pracowników, gospodarstwa domowe czy przedsiębiorstwa, jak i w obszarze makro, a więc na gospodarkę narodową jako całość. Można wyróżnić dwojakie koszty niskiej aktywności fizycznej. Po pierwsze, są to koszty bezpośrednie, związane z koniecznością leczenia chorób cywilizacyjnych. Po drugie, są to koszty pośrednie, które wiążą się z utratą wartości dobrego, zdrowego życia. Z badań wynika, że jeśli połowa osób nieaktywnych fizycznie zaczęłaby się ruszać, to w Polsce można byłoby zaoszczędzić ok. 0,5 mld zł na samej służbie zdrowia. Natomiast na świecie można by uniknąć 5 mln przedwczesnych zgonów z tego powodu – mówi profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Dział: Społeczeństwo
czwartek, 17 grudzień 2020 12:27

Instytut Staszica. Co dalej z branżą fitness?

Stanowisko Instytutu Staszica w sprawie postulatów branży fitness i zachowania jej polskiego charakteru. Poszczególne branże polskiej gospodarki, dotknięte drugą falą pandemii, oczekują szybkich i racjonalnych decyzji w dwóch obszarach.

czwartek, 10 grudzień 2020 11:12

KIG: dostęp do klubów fitness ważny dla zdrowia

Najważniejsze instytucje państwowe, w tym Ministerstwo Zdrowia, zachęcają Polaków do aktywności fizycznej także w okresie pandemii, a zarazem blokują dostęp do infrastruktury sportowej, zauważa prezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) Andrzej Arendarski w liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego.

Prezes KIG podkreślił, że rząd nie dysponuje - a przynajmniej ich nie upublicznił - wynikami badań przeprowadzonych w Polsce, które wskazywałyby rzeczywistą skalę zagrożenia zakażeniem COVID-19 w klubach fitness i innych obiektach sportowych. 

"Smutnym paradoksem jest fakt, że najważniejsze instytucje państwowe, w tym Ministerstwo Zdrowia, zachęcają Polaków do aktywności fizycznej także w okresie pandemii, a zarazem blokują dostęp do infrastruktury sportowej. Bagatelizuje się przy tym bezpośrednie, potwierdzone badaniami przełożenie dostępności tej infrastruktury na poziom aktywności fizycznej społeczeństwa. Innymi słowy, możliwość korzystania z obiektów treningowych znacząco wpływa na zdrowie publiczne. Odpowiedni tryb życia, możliwość ruchu przekłada się na odporność, a w konsekwencji na zmniejszenie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19" - czytamy w liście otwartym KIG do premiera.

W dobie pandemii dbałość o zdrowie publiczne jest oczywiście kwestią kluczową. Przez tę dbałość należy jednak rozumieć nie tylko przystosowanie opieki zdrowotnej do nowych warunków, ale także szczególne podkreślenie korzyści związanych ze zdrowym trybem życia, m.in. regularną aktywnością fizyczną, która wpływa na zdrowie psychiczne, podnosi odporność organizmu i ma fundamentalne znaczenie w profilaktyce chorób cywilizacyjnych, zaznaczono.  

"W tym miejscu należy dodać, że rząd nie dysponuje - a przynajmniej ich nie upublicznił - wynikami badań przeprowadzonych w Polsce, które wskazywałyby rzeczywistą skalę zagrożenia zakażeniem COVID-19 w klubach fitness i innych obiektach sportowych. Analizy przedstawiane jako uzasadnienie dla zamknięcia siłowni pochodzą z zagranicy (i dobierane są wybiórczo), a ich metodologia i użyteczność budzi poważne zastrzeżenia, gdyż zagrożenie szacowane jest wyłącznie w oparciu o matematyczne wyliczenia, nieuwzględniające obostrzeń sanitarnych lub ich braku. To zbyt słabe uzasadnienie dla przedłużającego się zawieszenia działalności całej branży. Należy w tym miejscu podkreślić, że dopuszczonych obecnie wyjątków w zakresie zorganizowanych zajęć sportowych czy współzawodnictwa sportowego nie sposób uznać za wystarczające, ani logiczne" - napisał także prezes KIG. 

Arendarski wskazał, że nowoczesne obiekty sportowe, wielkopowierzchniowe kluby fitness czy siłownie, są miejscami bezpiecznymi, co potwierdzają liczne analizy.

"Z długoterminowego badania przeprowadzonego na amerykańskim rynku przez firmę MXM wynika, że na 49,2 mln wejść w niemal 3 tysiącach klubów odnotowano jedynie 0,0023% zakażeń. Oznacza to, że na 42,7 tys. odwiedzin przypadała jedna osoba zakażona. Niewątpliwie wiąże się to z oczywistym faktem: z siłowni korzystają osoby zdrowe, bez objawów takich, jak gorączka lub osłabienie. Inaczej niż np. w przypadku sklepów lub transportu publicznego, które nie podlegają tak ostrym restrykcjom. Dodatkowo, kluby fitness po pierwszej fali pandemii uruchomiono w reżimie sanitarnym - limity wejść, częsta dezynfekcja, odległości między stanowiskami treningowymi. Obiekty sportowe mają również wydajną wentylację, która redukuje obecność wirusa w powietrzu. Badania przeprowadzone przez uniwersytecki zespół naukowców w Oslo wykazały, że taki właśnie reżim redukuje niemal do zera możliwość zakażenia. Nie uwagę zasługuje również fakt, że zalecenia sanitarne o wiele łatwiej wyegzekwować w obiekcie sportowym, niż w innych miejscach dopuszczonych obecnie do funkcjonowania" - czytamy także. 

Jak podkreślono, branża szacuje, że z powodu pandemii około 1 mln osób przestało korzystać z klubów fitness, mimo ich ponownego otwarcia w czerwcu. 

"Tylko niewielka część z nich podjęła inne formy fizycznej aktywności. Nieprzypadkowo Wielka Brytania od 2 grudnia znowu otwiera obiekty sportowe, zaliczając je do niezbędnej dla mieszkańców infrastruktury (takiej, jak np. sklepy). Tymczasem w Polsce wciąż brak zrównoważonego podejścia, co w kontekście przytoczonych wyżej argumentów potęguje zarówno ryzyka gospodarcze, jak i zdrowotne"- czytamy dalej. 

W liście do premiera prezes KIG podkreśla również, że możliwość korzystania z obiektów sportowych jest ważna nie tylko dla samej branży, ale dla wszystkich pracodawców, którym zależy na płynnym prowadzeniu swojej działalności i rozwoju firmy. 

"Według specjalistów, stan epidemii pogarsza funkcjonowanie psychiczne i fizyczne, co wpływa na częstsze absencje w pracy i obniżenie wydajności pracownika, a w konsekwencji brak płynności w realizowaniu zamówień i zastoje w procesie produkcyjnym. Z danych ZUS wynika, że z powodu problemów psychofizycznych, w tym braku aktywności, tracimy na skutek absencji pracowniczych kilkadziesiąt tysięcy dni aktywności zawodowej w ciągu jednego roku" - napisał Arendarski. 

KIG wskazuje także, że każdy tydzień zamknięcia branży sportowej, która generuje rocznie około 2% PKB, to ogromne straty dla firm i dla pracowników tej branży, straty dla przeważającej większości pozostałych pracodawców, a także wymierne szkody dla zdrowia Polaków. 

"Zwracam się do Pana z prośbą o konkretne działania, zmierzające do ponownego otwarcia obiektów sportowych dla wszystkich zainteresowanych użytkowników i kontynuowanie dialogu z przedstawicielami sektora. Efektem tego dialogu powinno być wypracowanie adekwatnego reżimu sanitarnego i przygotowanie rozwiązań na wypadek kolejnego wzrostu zachorowań. Pozwoli to branży na przetrwanie i dalsze funkcjonowanie w tych wyjątkowych warunkach, a stronie rządowej - na podejmowanie decyzji w oparciu o merytoryczne przesłanki" - zakończył prezes KIG. 

Dział: Zdrowie
Strona 1 z 3

a