Wydrukuj tę stronę
piątek, 01 czerwiec 2012 14:39

Birma - widok na tysiące pagód Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Birma - widok na tysiące pagód fot. Cezary Rudziński

Widok jest fantastyczny, nie do powtórzenia nigdzie na świecie. Stoję na górnej platformie świątyni Dhammayangyi w pobliżu pierwszej stolicy średniowiecznej Birmy – Paganu. W dali, na zachodzie, wyróżniają się pagody Szwesandaw, Gu Byauk Nge i Gu Byauk Gyi oraz Mingalar Zedi. Dookoła roztacza się sławna Równina Dwóch Tysięcy Pagód. 

Wśród skąpej roślinności: pól uprawnych, nieużytków porośniętych krzakami i kępami niezbyt wysokich drzew, strzelają w niebo ceglane wieże pagód, świątyń i stup. Dziesiątki, setki, tysiące. Licząc bowiem również ruiny, jest ich tu ponad 4 tysiące. Widzę duże i małe, jedne niemal tuż obok, inne ledwie rysujące się na horyzoncie.

Są ogromne, jak europejskie średniowieczne zamki, i mniejsze, kształtem kojarzące się z gotyckimi kościołami. Opuszczone zostały setki lat temu. Przetrwały dzięki solidnej konstrukcji, klimatowi, a przede wszystkim nie pochłonięciu ich, jak w Kambodży czy Wietnamie, przez dżunglę. Bo w tej części Birmy nie ma jej i nie było.

Mój punkt obserwacyjny to podnóże wieży o kształcie pagody, zbudowanej na sześciobocznej podstawie na piątym, najwyższym poziomie świątyni. Poszczególne poziomy łączą strome, szerokie schody. Na większość okolicznych budowli patrzy się stąd z góry.

Po zejściu na dół oglądam jeszcze z tej perspektywy sąsiednie pagody i stupy. Widok ze świątyni Dhammayangi okazał się dla mnie szczytowym momentem pobytu w Paganie i jego okolicach. Przypłynąłem tu rzecznym statkiem z Mandalaj.

Okazało się, że hotel „Bagan Thande", w którym się zatrzymałem, ma nie tylko znakomitą lokalizację, ale i już 90-letnią historię. Otworzył go bowiem w 1922 roku książę Walii, późniejszy brytyjski król Edward VIII. Później w otaczającym go parku dobudowano wygodne bungalowy oraz dużą restaurację z obszerną częścią pod gołym niebem.

„Obwąchując" okolice hotelu wcześnie rano miałem okazję zobaczyć orkę nadbrzeżnego pola. Tuż obok niego znajduje się otoczona murem, duża i wysoka świątynia Mimalaung Kyaung wzniesiona z cegieł na planie krzyża. Gdyby nie wieńczące pagodę stupy, można by sądzić, że to kościół chrześcijański.

Po przejściu kilkudziesięciu metrów znalazłem się w wiosce, przed kolejną dużą, 61–metrowej wysokości pagodą z białego kamienia. Zbudowano ją w stylu hinduskim w XII wieku. Nazywana jest Świątynią Wszechwiedzy. Tradycyjnie ustawiono tu niewielki bazarek obok wejścia do świątyni. W pobliżu zaś znalazła się wypożyczalnia Kyaw Bike Rental Service z kilkudziesięcioma bardzo przyzwoicie wyglądającymi rowerami. Bo tutejsze zabytki można zwiedzać samochodami lub właśnie rowerami. Rozrzucone są one na znacznej przestrzeni 42 kilometrów kwadratowych.

Oglądanie najważniejszych zabytków Równiny rozpoczęliśmy od Złotej Pagody Szwezigon w północnej części Baganu. Przede wszystkim dlatego, że to ona była prototypem i wzorcem dla wszystkich birmańskich stup budowanych w czasach pierwszego króla zjednoczonej Birmy. Anawratha panował od 1057 roku, i przez wiele następnych dziesięcioleci. Złota Pagoda jest miejscem przechowywania najważniejszych relikwii oraz centrum modlitwy i medytacji buddystów odłamu therawada. Wieńcząca ją złota stupa ma piękny kształt postawionego nóżką do góry kieliszka, osadzonego na kilku, zwężających się ku górze poziomach na planie kwadratu.

Świątynia bardzo przypomina sławną Złotą Pagodę Szwedagon w Rangunie. Podobnie jak tamta, otoczona jest sztucznymi złotymi, niby-drzewkami w kształcie stup. W całym tym zespole świątynnym jest kilka pagód i mniejszych stup. Są też pawilony modlitewne i domy dla pielgrzymów. Obejrzeć można tu również figurki duchów – bóstw czczonych w czasach przedbuddyjskich.

Łatwo tu spotkać młodzież gimnazjalną, wysyłaną przez nauczycieli, aby w czasie wolnym mogła ćwiczyć z cudzoziemcami język angielski. Bardzo sympatyczne dziewczyny i chłopcy są chętni do rozmowy. Niestety, akurat na nią turystom mającym obszerny program zwiedzania, nie bardzo starcza czasu.

Tutejsze świątynie i inne zabytki ogląda się nie według okresów, w których powstały, bo większość pochodzi z XI–XIII wieku. Kryterium staje się więc położenie gdzieś w sąsiedztwie, bądź ranga albo wartość architektoniczno–artystyczna. Jedną z najciekawszych jest np. świątynia Htilominlo zbudowana w roku 1218 na polecenie króla Nantaungmya. Uległa ona częściowemu zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w 1975 oku, ale została zrewaloryzowana.

Po cztery złocone posągi siedzącego Buddy na pierwszym i drugim poziomie tej świątyni wskazują strony świata. Zachowało się w niej również trochę starych malowideł i fryzów, a także horoskopów mających chronić świątynię przed zniszczeniem. Nie do końca okazały się skuteczne, chociaż przetrwała ona wielkie trzęsienie ziemi. Są w niej ponadto ołtarze, figury i liczne dekoracje kamienne.

Za szczytowe osiągnięcie architektury Monów uważana jest pagoda Ananda. Zbudowana na planie greckiego krzyża z otynkowanych i pobielonych cegieł, ukończona została w 1091 roku. Związana jest z nią legenda znana także z analogicznych historii w innych krajach i kulturach. Podobno król Kyansittha, następca Anawrathy, tak został nią oczarowany, że kazał zabić jej architekta, aby ten nie mógł zbudować jeszcze czegoś równie doskonałego.

Rzeczywiście pagoda jest piękna. Ma wejścia z czterech stron świata. A wewnątrz, naprzeciwko nich stoją kilkumetrowej wysokości posągi Buddy w długiej szacie wyrzeźbione z drewna tekowego i grubo pozłocone.

Król Kyansittha, każąc zamordować budowniczego tej świątyni, chyba nie przewidział jednak, że zdolnych architektów będzie tu w przyszłości wielu. I stworzą dzieła równie, a może nawet bardziej wspaniałe. Chociażby wielką i ładnie zachowaną, z centralną złotą stupą pagodę Trustees z lat 1090-1105. Wejść do niej pilnują wielkie, kamienne pół lwy – pół smoki. Wewnętrzne zaś korytarze wyłożone są 1447 majolikowymi płytkami ze scenami z życia Buddy. A to tylko jeden z wielu przykładów.

W Paganie oraz jego sąsiedztwie zachowały się nie tylko stare budowle sakralne, ale również świeckie budynki. Najwcześniejszą pamiątką tutejszej cywilizacji jest Brama Tharaba z 849 roku w średniowiecznych murach obronnych miasta. Przy niej zaś znajduje się wyglądająca jak doklejona, kaplica z siedzącą postacią Złotego Buddy. Wchodzi się do niej po 8 stromych, kamiennych schodach.

Jeszcze bardziej imponującą tutejszą budowlą jest kamienno–ceglany gmach Pitaka Taik – biblioteka z 1058 roku, przebudowana w XIII wieku. Ma ona solidne mury, które zapewniały odpowiednią temperaturę i wilgotność, oraz kształt pagody nakrytej 5-poziomowym dachem. Przechowywano w niej księgi i rękopisy.

Pagody w tej okolicy są jednak ważniejsze. Jedną z najstarszych jest Gu Byauk Gyi. To niezwykle ważna dla historii i kultury Birmy światynia. Znajduje się w niej bowiem, w osobnym budyneczku, kamienny słup, na którego czterech bokach wykuto w 1103 roku identyczne w treści inskrypcje w czterech różnych, starych językach narodów zamieszkujących wówczas ten region. Jest w niej także rzadki posąg Buddy jeszcze jako księcia - w koronie i z długimi uszami.

W tym zespole architektonicznym oprócz głównej, dużej pagody wzniesionej z cegieł i przypominającej średniowieczny zamek z wieżami i wieżyczkami, stoi także bardzo stara, ceglana stupa oraz nowe kaplice w kształcie pagód, a w nich ołtarze z posągami Buddy. Obok wejścia do głównej pagody artyści malują na kartonie różne sceny i postacie, chętnie sprzedając je po dolarze.

{gallery}7709{/gallery}

Na Równinie Dwóch Tysięcy Pagód zwiedziłem w sumie kilkanaście świątyń, pagód, stup oraz ich zespołów, w każdej znajdując coś ciekawego. W dużej, kamiennej Sulamani Phaya natrafiłem na stare, ale częściowo nieźle zachowane, ścienne malowidła w korytarzach. Przedstawiają one m.in. Buddę pilnowanego przez węże, kobiety z obręczami na szyjach oraz kwiatami w ręku, wizerunki słoni...

Po przejściu kilku korytarzy oraz ogrodu otaczającego tę świątynię, wyszedłem przez jedną z bram na jej tyły i zobaczyłem... kolejne dziesiątki stojących bliżej i dalej, małych i dużych pagód oraz stup innych zespołów architektonicznych. W świątyni Manuha Phaya, też zabytkowej, ale z nowym pawilonem, obok dużego, pokrytego złotem ogromnego posągu siedzącego Buddy oraz niewielkiego, starego dzwonu zobaczyłem jeszcze większy, ale nowy posąg leżącego Oświeconego.

Pod jedną ze ścian dosyć zaniedbanego wnętrza moją uwagę zwróciły figury – postacie pary królewskiej z namalowaną za nimi na ścianie świątynią. W nowym zaś, przyległym do starej świątyni pawilonie, zauważyłem przygotowania do jakiejś uroczystości religijnej. Były tam półki pełne owoców i warzyw, 10 worków ryżu oraz ogromna, co najmniej kilkusetlitrowa misa, do której chyba wierni wkładali kolejne produkty, wchodząc na wysokość pierwszego piętra po przystawionych schodkach.

Legendami owiana jest świątynia Majandży, a właściwie cały jej ogromny kompleks. Słynie zarówno z kształtu piramidy, jak i tego, że zbudowano ją z ułożonych oraz dopasowanych bloków i cegieł bez zaprawy. A jest naprawdę potężna. Cały zespół otoczony jest, nadwerężonym już przez czas i trzęsienia ziemi, murem.

Złocona stupa Bupaya na nadrzecznej skarpie Irawadi w północnej części Paganu wewnątrz jego średniowiecznych murów, stanowi część zespołu pagody o tej samej nazwie. Dla łodzi i statków stanowi punkt orientacyjny. Według legendy zbudować ją miał trzeci król Paganu, Pyusawti. Jednak prawdopodobnie wzniesiono ją dopiero w XIX wieku. Sąsiadujące z nią pawilony i strzegące całości lwo-smoki są zdecydowanie młode. Ale skoro znalazłem się w pobliżu, trudno było nie obejrzeć i tego kompleksu.

Podobnie warto było zajrzeć do wytworni wyrobów z laki Tun Handicrafts. Tam można było zobaczyć, jak z drewnianych lub wyciętych z bambusa kręgów skleja się np. miseczki czy inne naczynia. A następnie wielokrotnie pokrywa się je cienkim warstwami laki, suszy i znowu pokrywa oraz maluje kolory i wzory.

Zabytki oraz widoki na Równinie Dwóch Tysięcy Pagód okazały się nie tylko jednymi z najciekawszych miejsc, w których byłem podczas podróży po Birmie. Zaliczam je także do czołówki tych, które dotychczas widziałem na pięciu kontynentach. Chciałbym tu jeszcze kiedyś wrócić. I mieć znacznie więcej czasu, aby te świątynie i stupy oraz ich detale obejrzeć ponownie. Przyciągają one bowiem jak magnesy, pozostawiając niezatarte wrażenia na długo.

{jumi [*6]}

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL