Wydrukuj tę stronę
piątek, 24 luty 2012 12:10

Dwie twarze birmańskiego Rangunu Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Jedna z twarzy Rangunu, stolicy Birmy / Jedna z twarzy Rangunu, stolicy Birmy / fot. Cezary Rudziński

Jestem na lotnisku odległym o niespełna 10 km od Rangunu, stolicy Birmy. – Dwupasmowa, przedzielona pasem zieleni z drzewami i kwiatami, asfaltowa szosa – notuję podczas jazdy. Kontrast stanowią przydrożne, prymitywne szałasy z jedzeniem i sklepiki. 

Mijamy pola ryżowe i plantacje małych bananowców. Włóczące się chude krowy z garbami. Samochody dostawcze przeładowane ponad wszelkie rozsądne miary. Nieprawdopodobnie zatłoczone autobusy i mikrobusy z pasażerami stojącymi lub nawet wiszącymi.


Osada wokół stupy

Rangun nie należy do miast zachwycających od pierwszego spojrzenia. Ani drugiego czy trzeciego. Mimo, że ma starą metrykę i sporo bardzo ciekawych obiektów, nawet światowej klasy. Pierwsi osadnicy pojawili się tu, w delcie rzeki Irawadi, nad rzeką Rangun i jej dopływami, podobno już w VI wieku. Swoje domy budowali wokół stupy, obecnego ogromnego kompleksu pagód i stup Szwe Dagon (Shwedagon Paya). Jest to wspaniałe, najświętsze dla Birmańczyków miejsce kultu. Z przyświątynnej osady powstało miasto i port Dagon. W 1753 roku król Alaungpaya nazwał je Yangunem. Co po birmańsku znaczy „Koniec zamieszek".

Niestety, miasto zniszczone zostało przez wielki pożar w 1841 roku. Odradzać i rozwijać Rangun zaczął się, gdy w latach 1886–1947 był stolicą kolonialnej Birmy. To w nim proklamowano niepodległość kraju. Stolicą był do 2005 roku – do czasu przeniesienia jej do nadal budowanej Nay Pyi Taw na pustkowiu w centrum kraju. Wcześniej, bo w roku 1985 władze wysiedliły, według różnych źródeł, od 15 do 25 % mieszkańców. Zlikwidowano slumsy, a na ich miejscu założono parki i wzniesiono nowoczesne gmachy. Rangun nadal jest jednak miastem kontrastów.


Miasto pełne kontrastów

Kontrasty widać nawet na pryncypialnych, równoległych do siebie ulicach centrum: Anawratha i Bogyoke Aung San. Stoi między nimi wielopiętrowy, nowoczesny Szpital Centralny – Yangon General Hospital. Są wysokie hotele dobrej klasy, siedziby międzynarodowych linii lotniczych i banków. A równocześnie przyczerniona przez monsunowe deszcze i dosyć zaniedbana hinduistyczna świątynia Sri Kali. Naprzeciw niej wielki bazar Bogyoke, w pobliżu sporo podupadłych domów mieszkalnych. Dosyć brudne są jezdnie. Płyty chodnikowe tylko przykrywają, i to częściowo, rynsztoki. Na nich rozkładają swoje towary, niekiedy na płachtach wprost na ziemi, handlarze. Także żywność: suszone ryby, owoce, przekąski, słodycze. Nie brak w tych miejscach i „małej gastronomii".

{gallery}6319{/gallery}

Podobnie jest przy innych szerokich oraz w założeniu nowoczesnych ulicach centrum. W pobliżu pagody Sule, obok reprezentacyjnych gmachów i domów mieszkalnych – uliczne jadłodajnie z plastikowymi stołami i krzesełkami pod płóciennymi czy foliowymi zadaszeniami. W brudzie odbywa się handelek czym się da – także artykułami spożywczymi. Równocześnie jest w Rangunie co najmniej kilka ciekawych świątyń, są pałace, gmachy rządowe odziedziczone po Brytyjczykach, muzea i luksusowe restauracje.


Eksponaty od III w. p.n.e.

Spośród nielicznych ranguńskich muzeów najważniejszym jest Narodowe. Zbiory ma raczej skromne, gdyż Birma była wielokrotnie grabiona przez najeźdźców i kolonizatorów. Ekspozycję na 3 piętrach rozpoczyna historia piśmiennictwa birmańskiego. Oglądam stare wzory pisma i rozwój alfabetu oraz języka od III w. p.n.e. do czasów średniowiecza. Wykute na kamieniach, zapisane na liściach palmowych, drewnie, papierze. Niektóre teksty zachowały się tylko na dzwonach. W języku mon np. na dzwonie z pagody w Bago.

Rzucam okiem na kolekcję orderów i odznaczeń państwowych wystawionych w dużych szklanych szafach. Ciekawe są makiety nie istniejących już, historycznych budowli. Pałacu Gubernatorów zburzonego przez juntę w 1978 r. Różnych pagód, pałaców, pałacowych pawilonów...
Sporo pamiątek związanych jest z ostatnim królem Birmy – Thibawem wygnanym wraz z żoną przez Brytyjczyków do Indii. Jest na przykład sala tronowa z jedynym zachowanym, oryginalnym Lwim Tronem z 1885 roku. To wybitne dzieło birmańskiej sztuki snycerskiej ma 8 metrów wysokości i jest inkrustowane złotem i laką. Pozostałe, a były również bardzo interesujące, prezentowane są w postaci niewielkich makiet. Obejrzeć można też królewskie łoża, parawany i rzeźby w drewnie. Pięknie zdobione szafy z drewna tekowego odpornego na korniki i inne robactwo. Uwagę zwracają pięknie zdobione miecze, dziesiątki królewskich szat z wielkimi brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi.

 

Muzeum skarbów

Jedna sala poświęcona jest regaliom. Są wśród nich niekiedy trochę zaskakujące przedmioty. Na przykład wysokiej klasy artystycznej srebrne naczynia na... betel do żucia, czy skrzyneczki na horoskopy. Wystawiono także królewskie hełmy, buty ze złotem i szafirami, srebrne plakietki z... wróżbami itp. Najcenniejsze eksponaty umieszczone są w mocno zakratowanych gablotach.

Całe piętro poświęcono rzeźbom i dawnym instrumentom muzycznym, lalkom teatru marionetek, maskom aktorskim ze szpiczastymi zakończeniami na górze, jak pagody. Na obrazach można zobaczyć tańce dworskie. Moją uwagę zwróciły ponadto dwa fakty. Brak w muzeum jakichkolwiek albumów, pocztówek bądź innych reprodukcji eksponatów, o folderach nie wspominając. Oraz toalety ogólnie dostępne i bezpłatne... wyłącznie dla cudzoziemców.

Poza Narodowym, warte zobaczenia w Rangunie są również zbiory Muzeum Kamieni i Klejnotów (Gem Museum). Co prawda główne skarby kraju, m.in. największa na świecie naturalna perła o wadze 845 karatów, 69 kilogramowy jadeit i największy znaleziony w Birmie 21,450 karatowy rubin znajdują się w Gem Museum w nowej stolicy kraju Nay Pyi Taw, to jednak i w tutejszym są m.in. piękne kolekcje rubinów, szafirów, pereł i jadeitów.

Natomiast miłośnicy kina powinni zajrzeć do Muzeum Filmu w Myanmarze. Polecane jest również zwiedzenie fabryki szkła Na-Gar. Przede wszystkim jednak trzeba zobaczyć wspomnianą już pagodę Szwe Dagon i kilka innych świątyń oraz pałac – restaurację Karaweik. O nich jednak napiszę już w następnych reportażach.

{jumi [*6]}

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL