piątek, kwiecień 19, 2024
Follow Us
poniedziałek, 21 listopad 2011 15:39

Ronda przedzielona na pół

Napisane przez Marzena Kądziela
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Ronda Ronda fot. Marzena Kądziela

Raz w roku zjeżdżają do andaluzyjskiej Rondy najlepsi toreadorzy z Hiszpanii. Codziennie – tłumy turystów pragnących zobaczyć niezwykłe miasto przedzielone na pół głębokim wąwozem.

Iberowie, Celtowie, Grecy, Kartagińczycy, Arabowie, Berberowie – każda z tych nacji zostawiła w Rondzie swoje ślady. Każda chciała władać tym andaluzyjskim miastem położonym około 100 km od Malagi, bo jego położenie na szlakach handlowych, a jednocześnie na terenie, który był naturalną fortecą, oznaczało bogactwo i bezpieczeństwo.

Najwięcej śladów pozostawili po sobie muzułmańscy przybysze z Afryki. Docierali tu przez znajdującą się w pobliżu Cieśninę Gibraltarską od początku VIII wieku i władali Rondą aż do końca wieku XV, kiedy południe kraju zdobyli katoliccy władcy Hiszpanii.

W starej dzielnicy miasta niemal każdy budynek nosi ślady wyznawców islamu. Objawia się to między innymi w elementach architektonicznych – łukach, zdobiących budynki płytkach ceramicznych, mozaikach, studniach, cudownych podwórkach, murach obronnych, bramach. Nawet w chrześcijańskich kościołach łatwo zauważyć elementy typowe dla świątyń muzułmańskich. Tak jest na przykład w kościele Santa Maria la Mayor, który powstał na miejscu dawnego meczetu. Wieża minaretu, skąd pięć razy dziennie muezin nawoływał do modlitwy, została nadbudowana i w ten sposób zmieniła się w dzwonnicę.

Wąwóz ze słynnym mostem

Kościoły, pałace, ukwiecone i bogato zdobione patia, łaźnie arabskie, malownicze wąskie uliczki, mury, bramy, oczywiście, przyciągają turystów, jednak to, co jest największym magnesem dla podróżujących po Andaluzji czy wypoczywających na plażach Costa del Sol, to położenie Rondy i jej ukształtowanie. Bo które inne miasto przedzielone jest głębokim jarem na pół? Ten jar to El Tajo, a na jego dnie zazwyczaj leniwie płynie rzeka Guadalevin.

Na dno wąwozu można dotrzeć po schodach złożonych z około 360 stopni. Stamtąd najlepiej widać najbardziej charakterystyczny zabytek Rondy – most Puente Nuevo. Łączy on ściany wąwozu. Zbudowano go w 1735 roku. Prace trwały osiem miesięcy. Niestety, po sześciu latach użytkowania most zawalił się, powodując śmierć 50 osób. Kolejna budowa trwała aż 42 lata. Obecny most ma prawie 100 metrów wysokości. W centralnej części ma wbudowane niewielkie pomieszczenie, które w pewnym okresie pełniło funkcję więzienia.

Nad przepaścią znajduje się ekskluzywny hotel państwowy Parador Nacional, a także wiele tak zwanych „wiszących domów". Z ich okien zagląda się wprost w otchłań El Tajo. Brrr... Zresztą, mniej odpornym pojawia się gęsia skórka na ciele już podczas stania przy mostowej barierce.

Najstarsza arena do walk z bykami

Poza El Tajo i Puente Nuevo znakiem rozpoznawczym Rondy jest korrida, która odbywa się tu jedynie raz w roku, we wrześniu. Na kilka dni miasto zmienia się w wielki festyn, bo ściągają tu amatorzy walki z bykami z całego świata. W Rondzie bowiem znajduje się najstarsza, wciąż działająca arena do walki z bykami. Powstała ona w latach 1783–1785.

Swą sławę zawdzięcza jednemu z największych toreadorów hiszpańskich, Pedro Romero (1754–1839), który pozbawił życia kilkaset, a może nawet kilka tysięcy byków, sam nie odniósłszy większych obrażeń. Romero uznawany jest za twórcę nowoczesnej korridy. To właśnie on jako pierwszy zszedł z konia i walczył z bykami na stojąco, a nie z końskiego grzbietu. Jego postać możemy oglądać między innymi na obrazach i rycinach słynnego malarza, Francisca Goi.

Zresztą, toreadorzy cieszą się w Andaluzji wciąż ogromnym szacunkiem. Podczas korridy, przed hotelem, w którym mieszkają, koczują ponoć tłumnie piękne dziewczęta, mające nadzieję na spotkanie z bohaterami. Wielu chłopców od najmłodszych lat marzy o wstąpieniu do specjalnej szkoły dla toreadorów.

Ciężko o bilety

Od nazwiska słynnego malarza wzięła nazwę wielka korrida i święto miasta - Feria Goyesca. Aby zdobyć bilety na wrześniową korridę, należy rezerwować je na wiele miesięcy wcześniej. A ich koszt, w zależności od miejsca siedzenia, waha się od kilkudziesięciu do 130 euro. U koników handlujących biletami przed areną ceny dochodzą do kilkuset euro. Miejsce siedzenia jest bardzo ważne przede wszystkim ze względu na to, iż korrida odbywa się podczas dnia. A wtedy andaluzyjskie słońce przygrzewa niemiłosiernie. Stąd najbardziej kosztowne są miejsca zacienione. Na galerii jest oczywiście także loża dla prezydenta areny i VIP-ów. Bywa tu między innymi miłośniczka korridy i wszelkich skandali - 85-letnia księżna Cayetana, która na początku października tego roku poślubiła skromnego urzędnika państwowego, młodszego o 24 lata.

Na galerii mieści się około 5000 osób. Najciekawsze są miejsca na murku, tuż za barierą, odgradzającą arenę od publiczności. Za siedzenie na nich, czasami dość niebezpieczne, miłośnicy adrenaliny płacą dodatkowo.

Korrida to tradycja

Oprócz areny i galerii turyści oglądają całą drogę, jaką przechodzą byki od momentu wkroczenia do obiektu aż do wybiegu. Widzimy korytarze, mocne rygle, zapadki i pojedyncze cele dla zwierząt.

A w Museo Taurino podziwiamy wspaniałe stroje toreadorów i towarzyszących im dam, nakrycia głowy, narzędzia, których używali bohaterowie korridy. Są plakaty informujące o dorocznym spektaklu, zdjęcia miłośników korridy, np. Orsona Wellesa czy Ernesta Hemingwaya. Są też ryciny samego mistrza Fransisca Goi.

Trudno po wizycie w Plaza de Toros uniknąć dyskusji na temat korridy, która w samej Hiszpanii ma zarówno przeciwników, jak i zwolenników. W Katalonii już od przyszłego roku nie wolno będzie organizować walk z bykami. - Ale Andaluzja to nie Katalonia. – tłumaczy miejscowy przewodnik. – Korrida to nasza tradycja. Byki, zanim trafią na arenę, pasą się na rozległych pastwiskach, rozkoszują wolnością. Giną szybko, na arenie, a nie w rzeźni.

{jumi [*6]}

a