Podróżnik odważnym językiem opisuje swoje doznania z pobytu w wielu krajach, które łączy z soczystymi opowieściami z życia. Próżno u niego szukać wyczerpujących opisów plaż, czy muzeów, znajdziemy tam raczej postfuneralne obcowanie z antenatami, czy więzienne przygody z osadzonymi i świniami.
EN/TB: Większość pisarzy podróżników stara się przemycić bajkowe opisy rajskich plaż. Pan, dla przykładu, pisze o więzieniach i świniach. Czy to zachęca ludzi?
Pablo: Moje książki nie są reklamówką turystyczną, żadna firma nie zapłaciła mi za ich napisanie. Z wykształcenia jestem weterynarzem i przeżyłem swoje tu i tam. Uważam, że anegdota to dobry sposób, żeby dostrzec rzeczywisty świat. Poznajemy przez porównanie, podobne przez podobne – to takie echo Arystotelesa.
EN/TB: Pańskie książki to nie tylko przewodniki turystyczne, ale raczej zbiory luźnych opowiadań. Jednak zamieszcza pan bardzo rzeczowe podsumowanie każdego kierunku. Dlaczego taka forma?
PABLO: Pisarz powinien zainteresować dobrą opowieścią, czymś, co zainteresowało jego samego. Świat cały czas jest nieodkryty, każdy wyjazd powiększa moją wiedzę o nim. Być może miejsca opisane przeze mnie ktoś inny będzie widział zupełnie inaczej. Moja wizja np. Afryki dla innego podróżnika może być wybrakowana. Dla mnie opisanie przygody w danym miejscu jest ciekawsze od tysięcznego opisu zabytków.
EN/TB: Podobno, w jednym z opowiadań, wspomina pan o więzieniu i szczepieniu świń. Jak to się zaczęło?
PABLO: Kiedyś szczepiłem w więzieniu, gdzie osadzeni pracowali w kuchni, w hotelu, ogrodzie, byli kelnerami w stołówce. Była tam też farma, która dostarczała pysznych, świeżych produktów do stołówki. Byli tam więc nieduże stadko świń hodowanych na własne potrzeby. Gdy nadchodził czas by je zaszczepić, wszyscy w lecznicy byli chętni podjąć się tego zadania.
Po ceremoniach powitalnych szliśmy do dużego chlewa. Pachniało świeżą słomą, tłuste, zdrowe okazy świń wylegiwały się na słomie, a sześciu więźniów czekało na lekarza. Jeden podchodził z metalową tacą na której układałem strzykawki, igły itp. Na dany przez strażnika znak, czterech krzepkich, prawie łysych facetów, rzucało się na świnię, przynosiło ją do płotka za którym stałem i odciągało ucho, tak, że miałem do dyspozycji piękne miejsce na domięśniową iniekcję. Potem szliśmy do kantorka na kawę.
Kiedyś, ten idylliczny obraz został nieco zmącony. W czasie rytualnej kawy jeden ze strażników zagaił: „Znacie tego Kowalskiego z dwunastki? Piękny model żaglowca z zapałek zrobił.” A potem dodał, że wczoraj mu go rozdeptał, bo miał zły humor. To przypomina mi właśnie Mauritius. Kraj biedny i zacofany, ale z pięknymi, luksusowymi hotelami i niezwykłymi miejscami do odkrycia, jak Wyspa Jeleni.
Urywek wstępu do tomu II Jechać, nie jechać?
"Stało się. Parę osób przeczytało pierwszy tom „Jechać, nie jechać”, a nawet, nieco więcej niż zwykle weszło na naszą stronę internetową jechacniejechac.pl. No i zaczęły się komentarze dotyczące wycen i kategorii krajów. Oczywiście, emocje budzą te niskie. Bo nikt nie polemizuje z tym, że Tajlandia czy Japonia to super kierunek turystyczny. Krytykanci rzucają się na słabe oceny. No bo jak to? Islandia, kultowy kierunek młodego pokolenia, nieciekawa? Przecież byłem i mam cudowne wspomnienia. Jaka przyroda, jakie wodospady i wulkany. I chodziłem po prawdziwym lodowcu o zachodzie słońca. I jadłem wieloryba, i piłem piwo w barze wikingów.
Otóż to, że jakiś kraj, na przykład Islandia, ma tylko 3 trzy gwiazdki, wcale nie oznacza, że nic ciekawego tam nie ma i nie warto tam jechać. To znaczy, że w porównaniu do z innych innymi krajów krajami wypada słabo. Bo uważam, i będę stał murem za tym twierdzeniem, że Brazylia jest ciekawszym kierunkiem turystycznym niż Islandia. Jest tam taniej, czuje się większą egzotykę, jest a klimat przyjemniejszy, przyroda bujna i tropikalna, muzyka żywiołowa, plaże słoneczne, woda ciepła i przejrzysta, miasta klimatyczne i z piękną architekturą, jedzenie ciekawe i niedrogie, a nawet wodospady uważam za piękniejsze niż islandzkie. No i mulatki! Mulatki! No nie! −- krzykną oponenci. Stewardessy islandzkich linii lotniczych są najpiękniejsze i najbardziej rozrywkowe na świecie! Dobra. Fakt. Ale ile jest tych islandzkich samolotów i ich obsługi? No proszę Was!
Oczywiście dla otyłego brodacza, w swetrze z włóczki i o zacięciu ekologicznym, Islandia może się wydawać się fajniejsza niż Rio. Nawet w karnawale. Ale dla mnie nie, i tego się będę się trzymał. Islandia *** trzy trzy gwiazdki, a Brazylia ********** dziesięćdziesięć. Na Islandii byłem i tego nie żałuję, choć raczej tam nie wrócę. A do Brazylii owszem."
EN/TB: W pana książkach można znaleźć historie o niezwykłych rytuałach. Mógłby pan opowiedzieć o malgaskim „obracaniu kości”?
PABLO: O przyrodzie Madagaskaru napisano wiele więcej niż człowiek chciałby przeczytać. Zatem piszę o zupełnie w Polsce nieznanym obyczaju jakim jest malgaskie „obracanie kości”. Kilka lat po śmierci, zmarły kontaktuje się z kimś z rodziny i wzywa do przeprowadzenia rytuału. Krewni odkopują jego doczesne szczątki, czyszczą je, okrywają nowym całunem i chowają ponownie. Cała wioska bierze udział, alkohol jest pity z umiarem, muzyka gra nieprzerwanie, a młodzież tańczy. Po dziewięciu miesiącach od imprezy, rodzą się malutcy Malgasze, a ich rodzice wierzą, że dzieci przejmą najlepsze cechy swych przodków.
EN/TB: Pisze pan również o Kubie i Hawanie. Dlaczego poleca pan ten kierunek?
PABLO: Kuba to bezpieczny kraj, który dba o turystów. Mężczyzna powinien pojechać tam sam, z mojej książki dowie się dlaczego. Na ulicy można zaobserwować pokolenia nastolatek i pań mniej atrakcyjnych, a pokolenie po 50 wyjechało z kraju. Do Hawany za życia powinien dotrzeć każdy śmiertelnik, to wspaniałe miasto.
EN/TB: Czy podróżował pan w czasie pandemii? Jakie to były doznania?
PABLO: Tak, to była podróż ekstremalna, ale nie wyjeżdżałem daleko. Szykowałem się na szczepienie, ale przez brak odpowiedzi na zgłoszenia i zbywanie przez lekarza, w końcu zachorowałem na wariant brytyjski. Początkowo miałem tylko wysoką gorączkę, ale po tygodniu przyszło drugie uderzenie - osłabienie i bezsenne noce. Znajoma lekarka podała mi leki przeciwwirusowe i antybiotyki, a rodzina zakupiła koncentrator tlenu, ale mój stan się pogarszał. Zrozumiałem, że umieram, więc wysłałem SMSy z błaganiem o ratunek. Karetka zabrała mnie w środku nocy na SOR szpitala MSWiA przy Wołoskiej, a po wielu przygodach na mrozie w pojeździe ratującym życie, ale bez ogrzewania, trafiłem finalnie na Stadion Narodowy.
Pierwszego ranka przy moim łóżku pojawiły się dwie pielęgniarki z listą badań do zrobienia. Jedna czytała numer i nazwę testu a druga pobierała krew. Aż usłyszała: „208 – wymaz z odbytu.” Wielka zbiorowa sala, ludzie zorientowali się, że będzie show. Są dwie techniki – pierwsza to: „Pan się położy, tyłeczek do góry, nogi szerzej, widzi Pan nic nie bolało.” Druga to pętla na kostkę u nogi i dociągnięcie stopy do ucha pacjenta. Na tacy wjeżdża pelikan czyli rozwieracz pochwowy. Pelikan jak to ptak, ma dziób. Gdy dziób jest w odbycie, operator ściska rączkę i dziób się otwiera. Nie ma takiego mocnego, który by nie wrzasnął. Wtedy elegancko pobiera się wymaz. No zabawa na całego.
Następnego dnia zadzwoniłem do kuzyna do Sztokholmu i mówię, że jestem w szpitalu, robili mi tomografię, a nawet wymaz z odbytu. A on na to: „Człowieku! To nie pomyłka, to nowy chiński high tech. – Sprawdź w intrenecie.” Faktycznie, to nie była pomyłka.
EN/TB: Zwiedził Pan prawie cały świat, jakie kierunki zyskały, które straciły w pana oczach?
PABLO: Na pewno świat zmienił się pod względem dostępności i bezpieczeństwa, dzięki temu turystyka zyskała. Jest sporo tanich lotów, udogodnień dla turystów, o których dawniej mogliśmy tylko pomarzyć. Negatywnie oceniam Słowację, po przykrym incydencie z tamtejszą policją. Zachodnia Ukraina, mimo trwającego konfliktu, zachwyca swoim urokiem. Karaiby zyskały dzięki małemu natężeniu turystów i nieodkrytym jeszcze zakątkom.
EN/TB: Co poleca Pan dla turystów szukających stosunku jakości do ceny?
PABLO: Egipt, Wietnam, Tunezja są na czele mojej listy. Lubię również Karaiby i zachodnią Ukrainę. Kraj arabski, w którym rządzi dyktator, zawsze będzie bezpieczny dla turystów. Dbanie o przyjezdnych to priorytet dla tamtejszych władz.
EN/TB: Jak Polska jest postrzegana za granicą?
PABLO: Polska ma świetny wizerunek. Nasze ikony to Chopin, św. Jan Paweł II i Lech Wałęsa. Mimo niektórych negatywnych stereotypów, Polska jest uważana za bezpieczny kraj, co przyciąga turystów.
EN/TB: Jak postrzega Pan wpływ sztucznej inteligencji na literaturę podróżniczą?
PABLO: Nie obawiam się tego. Sztuczna inteligencja nie zastąpi ludzkich doświadczeń i emocji. Nasze opowieści zawsze będą trafiać do czytelników, ponieważ są autentyczne i pełne życia.
EN/TB: Jakie są pana plany na przyszłość?
PABLO: Nadal będę podróżować i pisać o swoich przygodach. Świat cały czas jest nieodkryty, a każda podróż dostarcza nowych inspiracji. Może napiszę jeszcze kilka książek, które pokażą ludziom różne oblicza świata.
Więcej na temat książek, audiobooków wraz z użytecznymi informacjami dla podróżujących na witrynie jechacniejechac.pl
Lista wybranych miejsc, krajów, miast opisanych w Jechać, nie jechać?
Azerbejdżan, Antarktyda, Australia, Bahrajn, Białoruś − Brześć, Białoruś − Mińsk, Bułgaria, Cejlon, Chiny − Pekin, Chiny Południowe, Chorwacja, Czarnogóra, Dominikana, Egipt, Ekwador, Ekwador − Galapagos, Estonia, Filipiny, Francja − Paryż, Ghana, Grecja, Hiszpania − Madryt, Hiszpania − Teneryfa, Holandia − Amsterdam, Indie, Iran, Izrael, Jachtem po Bałtyku, Japonia, Kanada − Vancouver, Kambodża, Kenia, Kostaryka, Korea Północna, Kuba, Madagaskar, Mali, Malta, Mauritius, Meksyk, Niemcy − Berlin, Nowa Zelandia, Oman, Pacyfik jachtem, Polinezja Francuska, Polska, Polska − Kraków i Zakopane, Polska − Mazury, Polska − Warszawa, Rosja, Rosja − Moskwa, Rosja − Petersburg, Sierra Leone, Singapur, Słowacja, Szwecja, Tajwan, Tunezja, Ukraina − Kijów, Ukraina − Lwów, USA, USA − Alaska, USA − Chicago, USA − Kalifornia, USA − Las Vegas, USA − Nowy Jork, USA − Nowy Orlean, USA − Alaska, Vietnam, Wielka Brytania − Londyn, Zjednoczone Emiraty Arabskie - Dubaj.