Wydrukuj tę stronę
środa, 05 kwiecień 2023 16:53

Finlandia: atrakcje kraju 187.888 jezior Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Sauny, słynne białe noce, zorzę polarną, a w zimie kuligi z zaprzęgami reniferów. Sauny, słynne białe noce, zorzę polarną, a w zimie kuligi z zaprzęgami reniferów. Cezary Rudziński

187.888 jezior jest w Finlandii. To na pewno światowy rekord w przeliczeniu na powierzchnię kraju, jeżeli nie w liczbach bezwzględnych.

Całkowitą 338.145 km², czyli bardzo zbliżoną do Polski. Ale wody – oprócz czystych jezior również rzeki i potoki, zajmują z niej 33.672 km². Największym z tych jezior, w większości bogatych w ryby, jest Saimaa (1377 km²).

Słaba promocja

Po ponad tysiąc km² powierzchni mają również dwa następne: Päijänne i Inari. Obok niezmierzonych lasów pełnych zwierzyny oraz grzybów, których, także dorodnych borowików, nikt praktycznie nie zbiera, stanowią ogromne bogactwo państwa zamieszkanego przez niewiele ponad 5,5 mln. mieszkańców. Rozciągającego się od Bałtyku po daleką północ, ale stosunkowo rzadko, na pewno biorąc pod uwagę atrakcje, jakie oferuje, odwiedzanego przez polskich turystów. Być może zbyt słabo promowanego jako kierunek turystyczny. Nie przypominam sobie np. jego stoiska narodowego, przynajmniej większego i zwracającego uwagę, na targach turystycznych w Polsce.

Promowanego przeważnie przez biura podróży organizujące wycieczki do Finlandii, głównie zresztą tylko do stołecznych Helsinek, lub łączone z Estonią, a nawet innymi krajami. Nie było też jej oficjalnego stoiska na zakończonych w Warszawie międzynarodowych targach turystycznych ITTF 2023. Ale dobrym pomysłem było zorganizowanie w ich trakcie narodowej prezentacji tamtejszych atrakcji turystycznych. Turystyka stanowi tam zresztą margines, poniżej 3% fińskiego PKB, a kraj ten odwiedza poniżej 3 milionów turystów zagranicznych, do czasu napaści Rosji na Ukrainę przede wszystkim rosyjskich.

Ponad wiek niepodległóści

Poza nimi głównie szwedzkich sąsiadów i Niemców. Język szwedzki jest zresztą w Finlandii drugim urzędowym, a przez bardzo długie okresy kraj ten był ściśle związany ze Szwecją, stanowiąc jej część. Jako niepodległe państwo istnieje dopiero od roku 1917, gdy ówczesne, formalnie autonomiczne Wielkie Księstwo Finlandii, wyrwało się spod panowania Imperium Rosyjskiego. ZSRR próbował ją zresztą ponownie włączyć w swoje granice, tak jak w 1939-1940 roku udało się mu to z państwami nadbałtyckimi: Litwą, Łotwą i Estonią. Ale rozpoczęta „wojna zimowa 1939-1940” okazała się kompromitująca, biorąc pod uwagę proporcje sił, dla „niezwyciężonej Armii Czerwonej”.

Fatalnie wyposażonej i dowodzonej, gdyż większość jej wyższych dowódców została podczas stalinowskich „czystek” w roku 1937 albo rozstrzelana, albo siedziała w więzieniach i łagrach. A Finowie dowodzeni przez generała, od 1942 r. marszałka Carla Gustafa Mannerheima (1867-1951), stawili najeźdźcy ogromny opór i zadali ogromne straty. Sowieci próbowali jeszcze zająć ten kraj w latach 1941 i 1944 – szczegóły pomijam – ale Finlandia straciła co prawda Karelię i Pelsamo, które stały się sowiecką kolonią, ale obroniła niepodległość.

Jeszcze trochę o historii

Chociaż aż do upadku Imperium Zła nieco ograniczoną ze względu na „specjalne stosunki” z wielkim sąsiadem. Finowie swoje własne, niezależne od innych państwo mają więc – chociaż z wydarzeniami, o których już wspomniałem, dopiero 125 lat. Jako pierwszy napisał o nich, nazywając ten lud europejskiej północy Fenni, w roku 98 n.e. rzymski historyk Tacyt. Dopiero w IX w pojawiły się tam przed państwowe związki plemienne Suomi, Häme i Karelów. Z innych historycznych faktów i dat warto przypomnieć, że w XII wieku Szwedzi rozpoczęli „chrystianizację” ludów obecnej Finlandii.

A następnie rządzili nimi aż do klęski wojsk króla Karola XII w bitwie z rosyjskimi cara Piotra I pod ukraińską Połtawą w 1709 roku. Powstało wówczas, i istniało ponad sto lat, Wielkie Księstwo Finlandii we władzy rosyjskich carów. Wrócę jednak do współczesności i turystyki oraz promocji w Warszawie tego kraju jako ciekawego kierunku wyjazdów. Prezentację dla przedstawicieli branży i mediów prowadziła, ładnie mówiąc po polsku, J.E. Ambasadorka Finlandii w Polsce, Pani Päivi Maarit Laine. Wśród głównych atrakcji jej kraju wymieniła czystość powietrza i wód, bogactwo przyrody i kempingi w niej.

Białe noce, zorza polarna, kuligi z reniferami

A także sauny, słynne białe noce, zorzę polarną, a w zimie kuligi z zaprzęgami reniferów. Z kultury zaś festiwale muzyczne i filmowe. Dalsze prezentacje multimedialne, z ciekawymi filmami, prowadził popularny „pogodynek” Tomasz Zubilewicz oraz przedstawiciele Finn Touru i Satu Himanaka jednego z regionów Finlandii. Goście prezentacji mogli obejrzeć nie tylko architekturę, zabytki i widoki niektórych fińskich miast, tamtejszą przyrodę oraz bardzo ciekawie przedstawione wędkarstwo z łodzi, a w zimie spod lodu oraz spływy pontonami po rwących rzekach. Swoją ofertę przedstawiła też sieć hoteli Peerà.

Prezentacja przypomniała mi moje pobyty w Finlandii, podczas których mogłem poznać nie tylko stołeczne Helsinki, ale również trochę „interioru”. Obejrzeć m.in. największą drewnianą saunę na brzegu jeziora, czy powygrzewać się w innych, z kąpielą w przerwach w lodowatej wodzie. Spróbować mięsa reniferów, łosi i brunatnych niedźwiedzi oraz innych tamtejszych przysmaków. Spacerować po lesie z mijaniem wspaniałych, rosnących w nich gromadnie borowików, bo ich zbieranie bez możliwości ususzenia nie miało sensu. Szczególnie ciekawe i pouczające dla mnie okazało się fińskie wędkarstwo.

Szokujące „wędkowanie”

Próba szybkiego nauczenia się łowienia na wędkę pstrągów okazała się nieudaną. Ale już inaczej było w przypadku „wędkowania” z łodzi motorowej na jeziorze. Używam cudzysłowu, bo tak naprawdę to szczupaki „łowiły się same”. Na rufie motorowej łodzi, którą popłynęliśmy w kilkoro „na połowy”, umocowanych było około 10 wędek ciągnących na żyłkach metalowe, błyszczące rybki z haczykami. Poznałem wówczas ten dosyć okrutny sposób wędkowania. Bosman łodzi równocześnie ją prowadził i obsługiwał wędki, na które co chwila łowiły się szczupaki. Wówczas na zmiany musieliśmy kierować łodzią.

A bosman, przy większej sztuce trochę walcząc z rybą, która dała się złapać na przynętę, wyciągał ją, chwytał w rękawicach, aby nie uszkodzić, odczepiał z haczyka, pokazywał i… wyrzucał do wody. Przy czym były to szczupaki mające po 1,5 – 2 i więcej kilogramów. Tylko jednego dorodnego, na oko 4-5 kilogramów, zabił i wrzucił na łódź mówiąc, że zabierze go dla żony na obiad. Bo ten rodzaj wędkarstwa polega nie na złowieniu ryby, aby ją następnie zjeść, ale właśnie łowieniu i wypuszczaniu na wolność. Z uszkodzonymi przez haczyki okolicami pysków.

Nie zabijać dla przyjemności

Dla mnie był to przykład barbarzyństwa i męczenia żywych przecież istot. Akceptuję co prawda łowienie ryb czy okazów innej wodnej fauny aby je później zjeść, podobnie jak humanitarne zabijanie w tym samym celu zwierząt czy ptaków. Ale już nie polowania tylko dla zdobycia myśliwskiego trofeum, aby je później w postaci rogów czy łbów powiesić na ścianie, postawić wypchany egzemplarz, czy rozłożyć gdzieś wyprawioną skórę. Mój zdecydowany sprzeciw budzi zwłaszcza zabijanie w tym celu zwierząt o niejadalnym dla ludzi mięsie.

Lwów, tygrysów, panter, lampartów i innych zwierząt kotowatych lub gruboskórych: słoni, nosorożców czy hipopotamów. Steki z krokodyli hodowanych jadałem w Afryce i nawet mi smakowały. Większość tych gatunków jest już pod ochroną, nie zawsze jednak przestrzeganą. Często zabijanych dla zysku przez kłusowników. Czy przelotnych ptaków na ich tradycyjnych szlakach z północy i południe oraz odwrotnie, masowo zabijanych dla przyjemności przez myśliwych w niektórych krajach. Powinno to być absolutnie zakazane i surowo karane.

Wędzarnie ryb nad jeziorami

Jeżeli chodzi o wędkarstwo w Finlandii, to spodobała mi się tam możliwość szybkiego uwędzenia złowionych ryb w wybudowanych w tym celu wędzarniach nad niektórymi jeziorami. Aby je np. po weekendowym wypadzie włożyć do dostępnej lodówki i zabrać do domu. Finlandia, zwłaszcza jej przyroda oraz sezonowe zjawiska i atrakcje w niej: zorza polarna, białe noce, sauna z kąpielą w przeręblach, czy kuligi z zaprzęgami reniferów, warta jest odwiedzania przez Polaków w celach turystycznych częściej i liczniej, niż ma to miejsce dotychczas.

Chociaż nie tylko ze względu na dosyć wysokie dla nas tamtejsze ceny, nigdy nie będzie to – chyba na szczęście dla fińskiej przyrody – kierunek turystyki masowej. Ale poznawać ten kraj naprawdę warto. O czym ponownie przypomniała prezentacja jego walorów turystycznych, w której uczestniczyłem ostatnio w Warszawie.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL