Kalandraka czyli „matko miła” to nic innego jak gulasz z ziemniaków, cebuli i słonej wołowiny. Skąd zatem ta niespotykana nazwa? Była to potrawa, którą często jadali chorwaccy marynarze na statkach, a ponieważ, mówiąc dyplomatycznie, trochę im się przejadła stąd ta nietypowa nazwa…
To właśnie marynarze i ich statki są nierozerwalnie związane z bogatą tradycją Archipelagu Wysp Lošinjskich w Chorwacji. Ich barwne historie i pobite rekordy stanowią powód do dumy bez względu na upływający czas. Dzięki bogatym lošinjskim archiwom wiemy o niezwykłych dokonaniach jakie przez wieki stały się udziałem tej społeczności.
Cofnijmy się zatem w czasie. W 1755 roku Mali i Veli Lošinj liczyły łącznie 3425 mieszkańców, z których wiele zamożnych rodzin posiadało w sumie 105 różnych rodzajów statków wykorzystywanych głównie do połowu ryb i transportu towarów.
Pierwszy profesjonalny stoczniowiec na wyspie, Siksto Katarinić, otworzył stocznię Primo Squero, w której w 1850 roku zbudowano pierwszy duży żaglowiec „Primo Lussignano”. Z kolei 13 maja 1875 roku podczas podróży cesarza Franciszka Józefa do tej części Imperium został zwodowany w jego obecności żaglowiec pod wdzięcznym imieniem „Imperatrice Elisabette” posiadający największy tonaż w historii Lošinja. W 1885 roku zwodowano z kolei pierwszy żelazny żaglowiec - „Gange”. W tym samym roku prywatna szkoła braci Vidulić, która uczyła adeptów nawigacji, astronomii i matematyki stała się Państwową Szkołą Marynarki Wojennej, natomiast w 1906 roku żaglowiec „Contessa Hilda”, którym dowodził Aldebrand Petrina, ustanowił rekord pokonując drogę z Triestu przez Przylądek Dobrej Nadziei do Taltal w Chile zaledwie w 94 dni!
Na przylądku Čikat można odwiedzić kościół wotywny pw. Zwiastowania Najświętszej Mari Panny, który przez wieki był świadkiem tych wszystkich zmagań. Było to miejsce, gdzie żegnano żeglarzy przed podróżą, modlono się za ich pomyślność, dziękowano za pomoc i opłakiwano straty. Do dzisiaj można zobaczyć napis pochodzący z 1858 roku, który głosi: „Nie odrywaj oczu od tej gwiazdy, jeśli nie chcesz zniknąć w burzy”.
http://kurier365.pl/globtroter/31400-wyspy-lo%C5%A1injskie-chorwacjapolcam.html#sigProId85907335f2
Lošinj to jednak nie tylko chlubna przeszłość marynarzy, ale także dom antycznej rzeźby przedstawiającej greckiego atletę, którą dosłownie wyłowiono z wód przy wysepce Vele Orjule w 1999 roku.
Apoksjomen, bo o nim mowa jest bezcenny w dosłownym sensie tego słowa. Pochodzący z Grecji posąg, przedstawiający atletę, został wykonany najprawdopodobniej w I wieku przed naszą erą. Nie jest jedynym tego typu na świecie, ale dla mieszkańców Lošinja i Chorwacji zdecydowanie najważniejszym. Na jego cześć wybudowano muzeum, gdzie jest jedynym mieszkańcem. Ekspozycja prowadzi odwiedzających przez wszystkie etapy odkrywania Apoksjomena na dnie morza, poprzez proces jego oczyszczania aż do otwarcia tego wyjątkowego miejsca.