czwartek, 16 kwiecień 2020 11:54

Załamanie turystyki w rezultacie pandemii COVID-19 Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
1,5 Miliarda turystów rocznie – to już przeszłość Cezary Rudziński

Pandemia coronawirusa COVID-19 powoduje coraz większe spustoszenie na świecie. Nadal rośnie, przekroczyła już 2 miliony, liczba osób zarażonych, a rzeczywista jest zapewne znacznie wyższa, gdyż zakres badań, m.in. w Polsce, jest przecież ograniczony.

Mimo iż kilka krajów, m.in. Korea Południowa i Chiny, zdołały już zdławić epidemię, a w paru dalszych wydaje się, że jej szczyt mają już za sobą, w skali światowej na razie tego nie widać. Na szczęście odsetek ofiar śmiertelnych, chociaż bolesny, jest stosunkowo niski. A stosowane przez lekarzy doraźnie, do czasu wynalezienia skutecznej szczepionki, różnych środków zastępczych, przynosi w wielu przypadkach skutki, ratując chorym na COVID-19 życie.

Pandemia oraz wymuszone ograniczenie, bądź chwilowe przerwanie aktywności zawodowej milionów ludzi, powodują również ogromne i narastające straty gospodarcze. Do branż szczególnie tym dotkniętych należy turystyka oraz dziedziny z nią związane: hotelarstwo, transport lotniczy i autokarowy, gastronomia, a także handel, przynajmniej pamiątkarski i sprzętu, obuwia, odzieży i wyposażenia turystycznego. Kryzys boleśnie zaczyna odczuwać również prasa turystyczna i podróżnicza, żyjąca przede wszystkim z reklam, a nie sprzedaży egzemplarzy.

1,5 Miliarda turystów rocznie – to już przeszłość

Po niebywałym rozwoju turystyki w ostatnim ćwierćwieczu, a zwłaszcza dekadzie, kiedy liczba osób podróżujących po świecie osiągnęła w 2019 roku niespotykaną wcześniej w historii ludzkości wielkość około 1,5 miliarda osób, przyszło dramatyczne załamanie.

I to, jak się obecnie wydaje, nie na kilka miesięcy. Przypomnę, że według międzynarodowych statystyk, w latach 1995 – 2018 liczba turystów na świecie niemal potroiła się. Z niewiele ponad 500 mln do 1,4 miliarda! Na Międzynarodowych Targach Turystycznych ITB w Berlinie w ub. r. prognozowano, że w 2019 r. szybki wzrost (w 2018 r. do poprzedniego wyniósł on 6%) nieco wyhamuje, do 4%.

Ale z danych cząstkowych wynika, że był jednak trochę wyższy. Turystyka stała się jedną z czołowych dziedzin gospodarki światowej stanowiąc w 2017 r. 10,4% jej PKB i dając pracę ponad 330 milionom ludzi. W niektórych, wcześniej biednych krajach, stała się głównym, lub jednym z najważniejszych, źródeł utrzymania mieszkańców. W czterech głównych „turystycznych” krajach Europy: Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Włoszech i Francji, w 2017 roku udzielono 58% wszystkich noclegów hotelowych w stali całej Unii Europejskiej. A obecnie właśnie te państwa najbardziej dotknięte zostały pandemią, zaś większość hoteli w nich zawiesiła działalność.

UNWTO: strata turystki w br. 450 mld dolarów I 75 mln bezrobotnych

Jakie będą dla turystyki skutki tej pandemii w najbliższym oraz nieco odleglejszym czasie, trudno obecnie przewidzieć dokładnie. Aktualne szacunki UNWTO – Światowej Organizacji Turystycznej ONZ są dosyć przerażające. Spodziewa się ona spadku międzynarodowych podróży turystów o około 440 milionów oraz 30% wpływów z turystyki międzynarodowej.

A więc stratę, tylko w br.!, około 450 miliardów USD i pozbawienie pracy 75 milionów ludzi na świecie. Wszystko zależy od tego, jak długo potrwa pandemia oraz jak szybko uda się stworzyć oraz wyprodukować w niezbędnej ilości, szczepionkę chroniącą przed koronawirusem COVID-19.

Na pewno nie jest to kwestia najbliższych tygodni, mimo prac nad tym w wielu miejscach. Pomimo więc zapowiadanego już w niektórych krajach „poluzowania” kwarantanny i stopniowego przywracania funkcjonowania wielu dziedzin, bo skutki zaprzestania, czy wyhamowania pracy mogą okazać się gorsze od epidemii, na szybkie odradzanie się turystyki raczej nie ma co liczyć. Nasz minister zdrowia stwierdził ostatnio, że pod znakiem zapytania stoją tegoroczne kolonie i obozy młodzieży. A branża turystyczna już ledwo dyszy.

Poszkodowane biura podróży, linie autokarowe i lotnicze oraz ich klienci

Biura podróży praktycznie zawiesiły działalność, ograniczają zatrudnienie. Tysiące ich pracowników, a zwłaszcza współpracujących pilotów, przewodników, rezydentów jest już bez pracy oraz realnych terminów jej wznowienia. Mimo symbolicznej pomocy z „Tarczy antykryzysowej”, głównie zresztą kosztem klientów, którym wydłużono do pół roku termin zwrotu kwot wpłaconych na imprezy, które nie dochodzą do skutku, lub dano możliwość otrzymania voucherów na późniejsze, nie może raczej być wątpliwości, że przynajmniej część biur podróży upadnie, o ile niemożliwość ich funkcjonowania przeciągnie się.

A obecnie wszystko na to wskazuje. W podobnie dramatycznej sytuacji są hotele, pensjonaty, ośrodki wypoczynkowe, transport autokarowy. A także całe uzdrowiska, że wspomnę o Kołobrzegu i co najmniej kilku innych. Również muzea i wielkie imprezy przyciągające tysiące uczestników. Czego więc możemy oczekiwać w turystyce „po pandemii”? Opinie na ten temat są różne. Właściciele hoteli i ośrodków luksusowych, z dużym stopniem zabezpieczenia przed infekcjami, oczekują, że to do nich będą przede wszystkim przyjeżdżać turyści.

Są ważniejsze potrzeby

Podobnie luksusowe linie statków wycieczkowych uważają, że ludziom tak spodobała się ich oferta, że szybko wrócą na pokłady, aby przeżywać „podróże życia”. Obawiam się, że jedni i drudzy mogą się bardzo rozczarować. Podróże, turystyka, wypoczynek, nie należą przecież do najpilniejszych potrzeb ludzi. Wielu potencjalnych klientów i gości z tzw. klasy średniej już straciło pracę, lub osiąga niższe zarobki. Dotyczy to także zamożniejszych, podróżujących wycieczkowcami – pływającymi hotelami. Niełatwo będzie im też zapomnieć, że kilka z nich stało się ogniskami zarazy i przymusowymi aresztami w okresach kwarantanny.

O ile pandemia przedłuży się, lub będą jej nawroty, trudno wykluczyć, że w wielu przypadkach cały rok bieżący będzie dla turystyki stracony. Liczyć się więc trzeba z głębokimi w niej zmianami. Drastycznym ograniczeniem dalekich podróży, zwłaszcza do krajów egzotycznych, „nie pierwszej” kategorii sanitarno – zdrowotnej. Niemały wpływ na wyjazdy mieć będzie także sytuacja materialna potencjalnych turystów po pandemii. W naszym przypadku trudno pominąć również spadek wartości złotego wobec euro, dolara czy innych walut, co powoduje znaczne podrożenie podróży.

Inflacja i droższe waluty

Od początku epidemii spadek ten wynosi już około 10%, bez gwarancji, że to koniec „jazdy w dół”. A równocześnie pogłębiającej się w Polsce inflacji, zwłaszcza rosnących kosztów żywności, energii elektrycznej i usług. Wydatki na nie na pewno okażą się w rodzinach ważniejsze, niż na urlopy, wypoczynek, nie mówiąc już o dalekich i drogich podróżach. Jeżeli o nie chodzi, to wątpię, czy uda się w dającym się przewidzieć czasie, wrócić do ich ubiegłorocznej skali. Należy raczej liczyć się z głębokimi zmianami w stylu oraz rodzajach turystyki i podróży w skali lokalnej i światowej.

Czytałem i słyszałem np. ostatnio opinie przedstawicieli sektora konferencji, że on prawdopodobnie zacznie się odradzać najszybciej, bo biznes potrzebować będzie więcej kontaktów. To prawda. Ale czy koniecznie osobistych, związanych z podróżami i znacznymi kosztami oraz potencjalnymi zagrożeniami zdrowia i życia?

Dosyć powszechna obecnie „praca na odległość” oraz podobne kontakty nawet członków rządów oraz międzynarodowe udowadniają, że wiele z nich można z dobrymi skutkami organizować drogą elektroniczną. Co nie oznacza, że ludzie nie będą potrzebować i korzystać z wypoczynku, wyjazdów oraz podróżować.

Bliższe wyjazdy

Przemawiają do mnie jednak argumenty tych, którzy twierdzą, że jeżeli pandemia przedłuży się, to wznowienie wyjazdów turystycznych zaczniemy od najbliższej okolicy oraz krajów sąsiednich. A ci, którzy „nie mogą żyć” bez plaż nad ciepłym morzem, będą się udawać przede wszystkim na europejskie i to w krajach najmniej dotkniętych obecną epidemią. Bo bez skutecznych szczepionek i sprowadzeniem wirusa COVID-19 co najmniej do poziomu zagrożenia, też niebezpiecznego, ale sezonowego, grypą, we Włoszech, Hiszpanii czy Francji być może znowu „złapie się” zakażenie lub trzeba będzie odbywać kwarantannę.

Przyszłość, nawet nieodległa, pokaże, jaka będzie skala załamania turystyki w rezultacie pandemii koronawirusa. Jedno wydaje się już obecnie niemal pewne. W przypadku przedłużenia się pandemii, skala oraz formy turystyki międzynarodowej, a przynajmniej częściowo także krajowej, jaką znaliśmy dotychczas, przejdzie do historii. Z korzyścią zresztą, to tak na marginesie, dla środowiska (mniej spalin samolotów, autokarów i samochodów) oraz wielu miast i miejsc na świecie, „zadeptywanych” przez turystów tylko po to, aby tam zrobić sobie „selfi” i pochwalić się nim znajomym w Internecie. 

Fot. Cezary Rudziński