wtorek, marzec 19, 2024
Follow Us
piątek, 23 sierpień 2019 07:24

Łeba: tajemnice wyrzutni rakiet w Rąbce Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Wyrzutnie rakiet w Łebie - dziś turystyczna atrakcja Wyrzutnie rakiet w Łebie - dziś turystyczna atrakcja Cezary Rudziński

„Przez dziesiątki lat – czytam w informacji „Zaplanuj wycieczkę do wydm ruchomych” na stronach www.lebskiserwisturystyczny.pl – żeby dostać się w to miejsce, trzeba było mieć specjalne przepustki i pokonać liczne posterunki wartownicze. Dziś może wejść tu każdy, jednak „małe Peenemunde” pod Łebą nadal skrywa wiele tajemnic”. 

Wyrzutnie rakiet w Łebie - dziś turystyczna atrakcja

Informacja ta dotyczy, oczywiście, Wyrzutni rakiet przy Wydmach, jednej z trzech, poza plażami, największych atrakcji w tym regionie naszego wybrzeża. Bo są nimi: Słowiński Park Narodowy oraz znajdując się w nim słynne ruchome wydmy piaszczyste. I właśnie ta Wyrzutnia w Rąbce. Położona jest ona około 3 km od centrum Łeby i dotrzeć do niej można drogą przez las, lub stateczkiem „białej floty” od strony jeziora Łebskiego. Który dopływa do przystani obok dawnych Wyrzutni rakiet. Można w niej obejrzeć pozostałości, i sporo dowiedzieć się, o prowadzonych tu niemieckich próbach w latach II wojny światowej.

Ale również, chociaż niewiele, o radzieckich po niej i dużo o później konstruowanych i wystrzeliwanych polskich rakietach meteorologicznych. Ponadto obejrzeć sporą ekspozycję broni – od strzeleckiej do artylerii – z okresu minionej wojny. O miejscu tym nadal nie wszystko wiadomo, gdyż Niemcy uciekając przed zbliżającym się frontem, zniszczyli co się tylko dało. A armia radziecka, ściślej NKWD, o tym, co zdobyła, również informacjami z innych źródeł, nie dzieliła się z polskim „sojusznikiem”. Oficjalnie tylko poinformowano przejęciu stanowiska wyrzutni rakiet V1.

Poligon producenta rakiet

Nie ma natomiast tajemnic polskie wykorzystanie tego poligonu w celach badań meteorologicznych. O tym, co wiadomo o przeszłości tego terenu, można przeczytać, nawet dosyć szczegółowo, na dużych tablicach informacyjnych. Zarówno o poligonie i wyrzutni, jak i poszczególnych, wystrzeliwanych stąd rakietach – przy ich makietach. Niemiecki poligon rakietowy w Łebie powstał około 1,5 km od jej centrum, na początku roku 1941. Był on niezbędny do przeprowadzania prób z bronią rakietową, nad którą niemiecka firma zbrojeniowa Rheinmetall-Borsig z Düsseldorfu pracowała już od lat trzydziestych. 

Przede wszystkim nad wielostopniową rakietą balistyczną „Rheinbote”, czyli „Posłaniec Renu”. A później m.in. rakietą przeciwlotniczą „Rheintochter” – „Córka Renu”. Pierwszych prób, m.in. z bombami lotniczymi, dokonywano na jeziorze Łebskim. Zaś w listopadzie 1941 roku z pierwszą wersją „Rheinbote”. Później były inne, aż do 1944 r. Wcześniej jednak zbudowano, ze względów bezpieczeństwa w nowym miejscu, oddalonym o 3 km od wsi Rąbka, wyrzutnię rakiet. Wykorzystując radzieckich jeńców wojennych Niemcy wybudowali betonową drogę w kierunku ruchomych wydm, a na jej końcu wyrzutnię rakiet.

Jak przeprowadzano próby rakietowe ?

Kompleks składał się m.in. ze stanowiska startowego, hali montażowej oraz bunkra dowodzenia. Po przygotowaniu rakiet w hali montażowej przewożono je wózkami na stanowisko. I wystrzeliwano z obracającej się na wszystkie strony rampy. Do lokalizowania samolotów przeciwnika i własnej rakiety oraz naprowadzania jej na cel, wykorzystywano sprzężony system urządzeń radiolokacyjnych. Ponadto m.in. radary typu „Mannheim Riese” i „Rheingold”. Wszystkimi urządzeniami sterowano z bunkra dowodzenia. Z niego też, przez szkło pancerne, obserwowano start rakiet. 

Jak już wspomniałem, wycofując się, Niemcy wysadzili wyrzutnię, ale pozostawili jej fundamenty. Na tablicach informacyjnych można przeczytać mnóstwo szczegółów na ten temat, także na podstawie zeznań naocznych świadków. Zarówno naczelnego konstruktora rakiet i jego współpracowników, jak i pracownika pracowni badawczej w Łebie. Zaś jeden z jej ówczesnych mieszkańców, który był na miejscu po wysadzeniu wyrzutni w styczniu 1945 roku opowiadał, że lufa miała grubość ścianek do 20 cm, a huk, jaki powstał podczas wysadzania wyrzutni, spowodował drżenie szyb w całym mieście. 

Polskie rakiety meteorologiczne

Obecnie można oglądać zrekonstruowaną wyrzutnię i makiety rakiet. Osobno zaś, zarówno na otwartej przestrzeni, jak i przede wszystkim w dawnej hali montażowej, kolejne trzy typy wystrzeliwanych stąd po wojnie polskich rakiet meteorologicznych „Meteor 1”, „2” i „3”, z ich dokładnymi opisami. Najdalszy ich zasięg sięgał, jak można przeczytać na jednej z tablic, „granic Kosmosu”. W dużej ekspozycji na terenie wyrzutni można oglądać także broń i uzbrojenie oraz wojskowe środki transportu z lat II wojny światowej. Polskie, m.in. podstawowe działo naszego wojska w kampanii wrześniowej 1939 r. – francuską armatę 75 mm wzór… 1897 roku. 

Trochę niemieckich i najwięcej radzieckich, będących na uzbrojeniu Wojska Polskiego podczas i po II wojnie światowej. M.in. moździerze, działka, motocykl ZIŁ M 72 oraz broń strzelecką i maszynową. Oglądając karabin maszynowy DP – Diegtiarewa, wzór z 1927 roku, przypomniało mi się własne „doświadczenie wojskowe”. W lipcu 1955 roku kończyłem na poligonie w Drawsku Pomorskim, już po magisterium, 4-letnie Studium Wojskowe obowiązujące wówczas wszystkich studentów zdolnych do służby wojskowej. Był to ostatni etap szkolenia przed nominacją na pierwszy stopień oficera rezerwy.

Wspomnienia z innego poligonu

Jako przyszłych, w razie wojny, dowódców, uczono nas, podobnie jak wcześniej w uniwersyteckim Studium Wojskowym, w „sztuce strzelania”. Z rosyjskich, z roku 1891 (!) karabinów Mosina oraz ciężkich karabinów maszynowych Maxim wzór 1910. „Zasłużonych” w armii rosyjskiej podczas I wojny światowej, a po niej domowej i bolszewicko – polskiej. Miałem pecha, zostałem „ckm-istą” i musiałem w wielkim upale, poza standardowym wyposażeniem i Mosinem, biegać z tym ciężkim – ponad 20 kg bez wody, którą przed strzelaniem należało napełnić chłodnicę – i piekielnie niewygodnym do noszenia żelastwem, z pomocnikiem – ładowaczem, który nosił stalową tarczę ochronną. 

Dopiero w ostatnim tygodniu szkolenia otrzymaliśmy, jako „ostatnią nowość” w uzbrojeniu, wspomniane Diegtiarewy z roku, jak już wspomniałem, 1927! Tak „wielki brat” traktował swojego polskiego „najważniejszego sojusznika”, zaopatrując go, za ogromne pieniądze, przede wszystkim sprzedawany do ZSRR dosłownie za grosze, najlepszej jakości polski węgiel, tak „nowoczesne” uzbrojenie. W ekspozycji broni i uzbrojenia na terenie Wyrzutni można też obejrzeć – i cieszą się one dużym zainteresowaniem, zwłaszcza młodych chłopców, różne typy pistoletów i rewolwerów, maski przeciwgazowe oraz inne wyposażenie ówczesnych żołnierzy armii: polskiej, niemieckiej i radzieckiej, ale także amerykańskiej i brytyjskiej.

 

Zdjęcia autora. Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” do Łeby na zaproszenie tamtejszego Ośrodka Wczasowego „Ewa”.

a