{jumi [*4]}W tym roku uroczyste zapalenie lampek na świątecznym drzewku przed Rockefeller Center przy Piątej Avenue w Nowym Jorku nastąpilo nieco wcześniej, bowiem już we wtorek, 30 listopada. Tradycyjnie 30 tysięcy światełek, przyciskając czerwony guzik, osobiście włączył burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, m.in. w towarzystwie szefa telewizyjnej stacji NBC, która ma swoją siedzibę w kompleksie Rockefellera, a ponadto transmituje uroczystość na całe Stany Zjednoczone.
Zanim jednak do tego doszło tłumy nowojorczyków i zagranicznych turystów mogły obejrzeć i wysłuchać występów znanych gwiazd amerykańskiej (i nie tylko) estrady. W br. wystąpili: Jessica Simpson (w towarzystwie śpiewającego marynarza z krążownika „Truman"!), Sheryl Crow, Josh Groban, wschodząca gwiazdka Charice, zespół Boyz II Men, Walijka Susan Boyle (która tego samego dnia rano, w telewizyjnym programie zaliczyła „wpadkę" z powodu choroby gardła; wieczorem albo ozdrowiała, albo – co bardziej prawdopodobne - śpiewała z play-backu), niezniszczalna Annie Lennox, wciąż młodzieńczo wyglądająca Kylie Minoque, spodziewająca się bliźniaków Mariah Carey oraz sopranistka Katherine Jenkins i Jackie Evancho, 10-letnia rewelacja, sensacja i gwiazdka rozrywkowego programu „America's Got Talent", które wspólnie zaśpiewały „Cichą noc". Całość uzupełnił występ baletu Radio City Rockettes, nagrodzonego ogromnymi brawami publiczności.
Parę słów o samym bożonarodzeniowym drzewku: to 75-letni norweski świerk, o wysokości 74 stóp (ok. 23 m), szerokości u podstawy – 40 stóp (ok. 12 m) i wadze 12 ton. Nowojorskiej metropolii podarowała go w br. rodzina Acton z Mahopac, w stanie Nowy Jork. Głową rodziny jest 38-letni nowojorski strażak, uczestnik akcji ratunkowej po zamachu 11 września 2001 r. na wieże World Trade Center. Choinkę ozdobiono 30 tysiącami energooszczędnych światełek LED, połączonych przewodami elektrycznymi o łącznej długości 8 kilometrów! A na samym szczycie – tkwi wielka na 9,5 stopy (prawie 3 m) kryształowa gwiazda Swarovskiego.
W br. zapalenie światełek na nowojorskiej choince oglądałem w domu, w telewizji. Ale wciąż w pamięci mam 3 grudnia 2002 r., kiedy razem z potężnym tłumem (co roku ocenia się go na 2-3 miliony) tubylców i przyjezdnych z całego świata oglądałem je „na żywo". Mróz był wtedy siarczysty, miejsc na ulicy i chodniku – zero, a policja (z którą lepiej było wtedy nie żartować) dosłownie przeganiała takich jak ja gapiów dalej, aby tylko utrzymać porządek (przypomnę, że było to rok po zamachach na WTC).
Ale Polak potrafi! Razem z towarzyszącą mi wówczas w Nowym Jorku red. Lucyną Pońc (najniższe ukłony!) wpadliśmy na pomysł, aby choć na chwilę zniknąć z oczu stróżów porządku, a przy okazji nieco się ogrzać, i schroniliśmy się w przytulnej pobliskiej kawiarence, z okien której – ku naszej radości - było co-nieco widać, a dzięki potężnej sile mikrofonów – także i słychać. Takich jak my było w kawiarence wielu, stąd panowała w niej iście świąteczna atmosfera. Jak się niebawem okazało, byliśmy tam jedynymi Polakami w tej iście międzynarodowej wieży Babel. Tylko niewielu miało miejsce siedzące przy dosłownie dwóch-trzech stolikach, więc prawie wszyscy ustawieni w kolejce, z kubkami kawy i talerzykami z ciastkami w rękach leniwie posuwaliśmy się do przodu w obłędnym kręgu jedząc i pijąc, by po kilku minutach spaceru znowu znaleźć się przed obliczem uśmiechniętych i zadowolonych (głównie zawodowo, ale też i ze względu na spodziewane obroty...) sprzedawczyń i złożyć... nowe zamówienie (bo inaczej groziło to przymusowym opuszczeniem lokalu).
Wówczas też w drobny mak prysnął mit nowojorczyka z zadartą do góry głową. Już sam nie pamiętam, jak to się stało, ale niebawem wszyscy do nas zagadywali, uśmiechali się, poklepywali po plecach i wręczali plastykowe kubki, które ktoś inny gorliwie nam napełniał przyniesionym czy kupionym w lokalu winem i razem z rodowitymi nowojorczykami popijaliśmy je w ciepełku... A na dany nam z zewnątrz znak wszyscy wyszliśmy podziwiać zapalenie światełek.
Ale w Nowym Jorku w okresie przedświątecznym, poza wspomnianą choinką pod Rockefekller Center, pojawiają się również i inne bożonarodzeniowe drzewka. Nie inaczej jest w i tym roku. Choinki mają m.in.: katedra św. Patryka, Museum of Modern Art, Metropolitam Museum of Art (ubrana aniołami wielkości 6-20 cali, czyli 15-50 cm) i Museum of Natural History (udekorowana origami), Central Park (dwie – po wschodniej i zachodniej stronie), katedra św. Jana, gdzie od 17 grudnia stoi choinka z papierowymi żurawiami, symbolizującymi pokój, dedykowana dziewczynce z Japonii zmarłej na białaczkę po wybuchu bomby atomowej na Hiroszimie. W Bronksie, w Nowojorskim Ogrodzie Botanicznym odbywa się „Holiday Train Show" (raj dla chłopców w wieku 1-100 lat!), a w Brooklynie – autobusowa wycieczka „Christmas Lights & Cannoli Tour", startująca z wyjątkowo uroczego o tej porze roku Union Square, pełnego niewielkich lokalików, gdzie zawsze trudno o miejsce siedzące, bo serwują tu świetne jedzenie i wyszukane napoje (na szczęście – po rozsądnych cenach). Odjazdy zaczynają się o 7:00 wieczorem (ostatni kurs – godz. 10:30), a w programie – poza oglądaniem miejskich choinek i świątecznych dekoracji renomowanych magazynów i sieci handlowych - jest też m.in. przystanek w cukierence, połączony konsumpcją świątecznego ciasta i filiżanki cappuccino. A wszystko to za $55 (dorosli) i $45 (dzieci do lat 12). Ech...
*
Jakby nie patrzeć, Boże Narodzenie ma w USA wymiar komercyjny. Pierwsze choinki w supermarketach stają już mniej więcej w połowie września; w tym samym czasie półki zapełniają się choinkowymi ozdobami. Początek wielkich zakupów świątecznych prezentów następuje nazajutrz po Thanksgiving Day (przypada w ostatni czwartek listopada), bo wtedy placówki handlowe oferują towary po superstrakcyjnych cenach.
Wiele sklepów – w imię tzw. politycznej poprawności – używa jednak określenia „holiday", a nie „Christmas". Walczy z tym chrześcijańska organizacja rodzin [American Family Association (AFA)], której przedstawiciele twierdzą, że powoli zaczynają wygrywać wojnę ze sklepami, które lekceważą religijny wymiar Bożego Narodzenia i wykorzystują pamiątkę przyjścia na świat Jezusa jedynie do zwiększenia swoich obrotów. Na popracie swych słów podają, że w br. coraz więcej amerykańskich sieci nie stroni od bożonarodzeniowych choinek czy świątecznych kolęd. Oczywiście, nie oznacza to jednak, że sytuacja jest pod tym względem idealna i zapowiadają kontynuowanie bojkotu „antybożonarodzeniowych" marek.
Choć w ciągu ostatnich pięciu lat odsetek sprzedawców, którzy przestali cenzurować święta z ich religijnego wymiaru wzrosła z 20 do 80%, to jednak wciąż na specjalnej liście przeciwników „Bożego Narodzenia" znajdują się sklepy tak znanych marek jak: Barnes & Noble, CVS Pharmacy, Office Depot, Radio Shack, Staples, SUPERVALU i Victoria's Secret. W pośredniej kategorii „firm marginalizujących Boże Narodzenie" obecnie umieszczono 10 potentatów z branży kosmetycznej, odzieżowej czy spożywczej. Dlatego w br. członkowie organizacji – liczącej 2,3 mln osób – będą prowadzić bojkot sklepów ze sprzętem sportowym Dick's Sporting Goods, które w ogóle nie używają słowa „Boże Narodzenie" , a jedynie mówią o bliżej nieokreślonych „świętach". W poprzednich latach, aby „przywrócić Boga Bożemu Narodzeniu", namawiano do niekupowania w sklepach firm Target, Sears, Gap i Walmart.
Akcja AFA wydaje się rzeczywiście skuteczna, bo coraz więcej sklepów zaczyna ponownie używać samego słowa „Boże Narodzenie", reklamując sprzedaż swych produktów w okresie przed 25 grudnia. Amerykańska sieć supermarketów Walmart zastąpiła określenie „świąteczny sklep" wyrażeniem „bożonarodzeniowy sklep", a placówki odzieżowej firmy Old Navy mają zamiar w tym roku używać tradycyjnego pozdrowienia „Merry Christmas"...
A więc wszystkim Czytelnikom i współpracownikom – Merry Christmas!
{jumi [*6]}