Obecnie zamek w Lidzbarku Warmińskim prezentuje się o niebo lepiej niż kilka lat temu, przed remontem wykonanym za pieniądze z funduszy norweskich, EOG i krajowych. Na prace ratunkowe, obejmujące m.in. remont dachów, renowację elewacji, nowe instalacje wodne i elektryczne wydano ponad 19 mln złotych. Dzięki tym pracom budowla odzyskała dawny blask i teraz lepiej można sobie wyobrazić, jak kiedyś żył tu biskup Krasicki.
Mieszkając na Warmii, z dala od spraw polskich, musiał czerpać radość z każdej okazji do spotkań towarzyskich. Na dworze biskupa huczniej obchodzono Nowy Rok. Bale organizowano właśnie w Lidzbarku, w pałacu biskupim niegdyś stojącym przed zamkiem. W środku zimy biskup kazał podawać gościom pomidory i wiśnie! Za wszystko z własnej kieszeni płacił Krasicki. W Lidzbarku Warmińskim nie ma już sal, w których balowali goście biskupa Krasickiego. Po pałacu zostały jedynie fundamenty.
W zamku koniecznie trzeba odwiedzić zbrojownię, w dawnej piekarni (za czasów Krasickiego przerobionej na teatrzyk) można przymierzyć stroje historyczne. Wyższe piętra pełniły funkcje sakralne, mieszkalne i reprezentacyjne. W sali kredensowej zobaczymy kolejny ślad działalności biskupa, który kazał namalować na ścianach orientalne pejzaże. W okresie istnienia pałacu kapitularz zamkowy był podzielony na dwa piętra. Niżej było archiwum i zbiory geologiczne Krasickiego i być może grafiki, wyżej galeria obrazów. Krasicki miał w swej kolekcji około 600 obrazów, 34 tysiące grafik. Wszystko to zlicytowano w 1805 roku. Krasicki, obejmując jedno z najbogatszych biskupstw w kraju, liczył na duże dochody i na ich poczet zaciągnął długi. Jednak po pierwszym rozbiorze Polski, kiedy Warmia znalazła się pod władzą pruską, jego roczny dochód zmniejszył się o połowę. Przed wyjazdem z Lidzbarka biskup Krasicki opłacił jeszcze nowy hełm wieży zamkowej, a w ciągu dwóch lat od 1796 roku wyremontowano wszystkie budynki, wieżę czerwoną i ośmiokątną, a także ocalałe mury obronne.
Źródło informacji: Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie; Centrum Prasowe PAP.