wtorek, kwiecień 16, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/22622.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/22622
poniedziałek, 07 grudzień 2015 00:00

Maroko: jesień w Złotym Trójkącie (1) Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Maroko: jesień w Złotym Trójkącie (1) Fot.: Cezary Rudziński

Historyczne miasta portowe: Agadir i As-Suwajra (Essaouira) nad Atlantykiem oraz położony u podnóża Atlasu oraz między nim i Saharą Marrakesz – dawne centrum berberyjskiego imperium, od którego wywodzona jest nazwa Królestwa Maroka, stanowią wierzchołki trójkąta. Który – pod nazwą Złotego Trójkąta – stał się celem dziennikarskiej tygodniowej podróży studyjnej Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter" na zaproszenie marokańskiego Ministerstwa Turystyki.

Bezpieczny i piękny kraj

Maroko jest obecnie najbezpieczniejszym w regionie śródziemnomorskim krajem nie tylko arabskim, ale również muzułmańskim. O czym miałem okazję przekonać się, nie po raz pierwszy zresztą, bo bywałem tu już w przeszłości, spacerując wieczorami i w nocy z aparatem fotograficznym na szyi po starych i zabytkowych dzielnicach miast w których nocowaliśmy, fotografując je. Jest również atrakcyjne nie tylko w sezonie letnim, ale także w pozostałych porach roku. Oferuje bowiem turystom nie tylko świetny nadmorski wypoczynek, ale i ogromne bogactwo zabytków oraz ciekawych miejsc i innych atrakcji. Nasza jesienna – poprzednio przyjeżdżałem tu w lecie – podróż okazała się bardzo ciekawa i udana. Tuż przed naszym przylotem przez tydzień padały tu deszcze, w rezultacie których na każdym kroku towarzyszyła nam soczysta zieleń ogrodów, skwerów, parków i gajów oliwnych, palmowych lub arganowych. Tylko zaorane pola przypominały, że to już jesień. Warunki pobytu zapewniono nam znakomite. W 5* hotelach, z czego w obu miastach nadmorskich stojących tuż przy atlantyckich plażach. Nie tylko z dobrym wyposażeniem, ale i wieloma obrazami oraz rzeźbami w recepcji i na korytarzach.

Samolot pełen polskich turystów

Oczywiście także doskonałe wyżywienie, z obiadami również w słynnych ze znakomitej kuchni lub wnętrz zabytkowych restauracjach. I wygodny mikrobusowy transport. Stosunkowo niewielu turystów, jacy obecnie przebywają w tym regionie kraju – chociaż duży samolot czarterowy z Warszawy do Agadiru wypełniony był niemal do ostatniego miejsca – oznaczało brak tłoku zarówno w hotelach, jak i muzeach, zabytkowych centrach miast oraz na sukach – egzotycznych bazarach. Pod tym względem warunki do poznawania kraju oraz, w wolnych chwilach, wypoczynku, były więc zdecydowanie lepsze niż w szczycie sezonu. A przecież nawet w nim wody Atlantyku na tej jego szerokości są dosyć chłodne.

{gallery}22622{/gallery}
I daleko nie wszyscy kąpią się w nim również w lecie, wybierając raczej hotelowe baseny. Szerokie i długie piaszczyste plaże zapewniają sporo miejsca na opalanie. Oraz „moczenie się" w wodzie – teraz, jesienią, ograniczane przeważnie do spacerów po niej wzdłuż brzegu. W Agadirze, As-Suwajrze czy Taghazout, gdzie również byliśmy, nie ma gwałtownego kończenia się płytkiej wody. Aby popływać w Atlantyku, trzeba wejść weń dosyć daleko i pokonać kilka fal. Na szczęście, poza okresami sztormów, niewielkich. Atrakcję stanowią również przypływy i odpływy oceanu, zalewające powoli nawet ponad dwie trzecie szerokości plaż.

Droga do Marrakeszu

Nie one jednak były głównym celem naszego Press Tripu, lecz poznawanie zabytków i atrakcji miejscowości na trasie. O każdym z tych trzech miast tworzących wierzchołki Złotego Trójkąta napiszę oczywiście wkrótce osobno. Na początek ograniczając się do relacji z całej podróży. Po Agadirze oraz na jego miejsca widokowe w Cytadeli i nad portem obwoził nas kierowca naszego mikrobusu. Bardzo malownicza okazała się około 240 kilometrowa jazda do Marrakeszu. Znakomitą autostradą poprowadzoną przez pustynne tereny i wzgórza początkowo intensywnej ceglano – czerwonej barwy.
Zaś w drugiej części w kolorze ochry. Z widokami na nieliczne, odległe wioski, gaje oliwne i palmowe oraz przez przebity w skałach długi tunel. W Marrakeszu dołączył do nas Khalid Mimi, dyrektor na Polskę i Europę Wschodnią MNTO – Marokańskiej Narodowej Organizacji Turystycznej. Po mieście, jego zabytkach oraz atrakcjach, oprowadzał nas miejscowy przewodnik. Dla którego nie mniej ważne od mauzoleum Sadytów, pałacu Bahia, medresy Ibn Jusufa, muzeów, mediny i suków, słynnego Placu Cudów – Jemaa El Fnaa czy średniowiecznych murów obronnych miasta, były podmiejskie dzielnice willowe bogaczy oraz pola golfowe – jest ich 7 różnej klasy.

Atrakcje dawnej berberyjskiej stolicy

Ale dzięki temu mieliśmy okazję zobaczenia i tych miejsc, przeważnie pomijanych przez przewodników polskich wycieczek. M.in. 900–letniego gaju oliwnego zajmującego 65 ha i zbierania w nim oliwek metodą strząsania ich na rozłożone na ziemi płachty. Czy zbiornika wodnego z XI w i pawilonu królewskiego nad nim. Lub słynnego – także jego nie zdążyłem zobaczyć podczas poprzednich tu pobytów – Ogrodu Majorelle, jednego z najczęściej odwiedzanych miejsc w całym kraju. Na długo w pamięci pozostaną nam obiady w dwu słynnych tutejszych restauracjach. Nie tyle może ze względu na smak narodowych potraw, chociaż były one świetne, lecz samych lokali.
W jednym z nich, mniejszym, z niepozornym wejściem z wąskiej uliczki mediny, lunch jedliśmy w niewielkim ogrodzie – bambusowym gaju nad ocembrowaną sadzawką z rzeźbami, starymi metalowymi latarniami i ceramiką na jej brzegach. Drugi, to słynna marokańska restauracja Dar-Es-Salam w dawnym pałacu o bogato zdobionych salach, przejściach i korytarzach, w której w 1956 r. Alfred Hitchcock nakręcił film „Człowiek, który wiedział za dużo" z Jamesem Stewardem i Boris Day w głównych rolach. O czym przypomina ogromny kadr z niego na jednej ze ścian.

Kozy uwielbiają arganowe owoce

Znakomitym pomysłem okazała się też wizyta w słynnej aptece, w której jeden z pracowników po polsku opowiedział nam o zaletach oleju arganowego wyciskanego z pestek owoców tego drzewa rosnącego tylko w nad atlantyckim regionie Maroka. Podobne, w Meksyku, nie dają owoców. Dodam, że owoce te stanowią tak wielki przysmak dla kóz, że aby się do niego dobrać, potrafią wskakiwać na drzewa. Olej wyciska się zarówno z pestek... wydalonych przez kozy, jak i wydobywanych z owoców w sposób bardziej sztuczny. Później, już na wybrzeżu, mieliśmy okazję sfotografować kozy na drzewach arganowych zajadające owoce.
A w tej aptece zobaczyć kobiety czyszczące i rozdrabniające te pestki. I posłuchać o walorach odżywczych i kosmetycznych tego oleju. Jak również wielu marokańskich ziół i minerałów wykorzystywanych w farmacji oraz kosmetyce. Z ich demonstracją, wąchaniem, nacieraniem rąk oraz, dosyć skutecznym, zachęcaniem przez prowadzącego pokaz, do zakupu tych, gwarantowanej jakości – bo olej arganowy podrabiany jest dosyć powszechnie. Bardzo spodobał mi się też pobyt w As-Suwairze do której jechaliśmy, w sumie ponad 3 godziny, przez kilka wiosek i miasteczek. Byłem w niej wcześniej już dwukrotnie, ale tylko ze zwiedzaniem w trakcie przejazdu, bez noclegu.

a