czwartek, kwiecień 18, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/1752.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/1752
środa, 28 lipiec 2010 17:19

Egipt. Z biegiem Nilu Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Egipt. Z biegiem Nilu Fot. Anna M. Rudzińska, Cezary Rudziński

Wróciłem z kolejnej podróży pod piramidy i nad Nil, jako jeden z kilkuset tysięcy Polaków, którzy odwiedzą Egipt w tym roku. W latach 2008 i 2009 wyjechało tam bowiem, według egipskiej statystyki ruchu granicznego, ponad 600 tys. naszych turystów.

{jumi [*4]}A rok bieżący nie zapowiada się gorzej. Kraj ten pozostanie więc najpopularniejszym w Polsce celem podróży urlopowych w Afryce. Przy czym jesteśmy w nim liczącymi się gośćmi, zajmując piąte miejsce pod względem liczby przyjazdów ze wszystkich krajów świata.
Dla większości latających tam – bo to praktycznie jedyny środek transportu – naszych rodaków, Egipt jest przede wszystkim miejscem dobrego, i z rozsądnymi cenami, wypoczynku. Z gwarantowaną słoneczną pogodą, ciepłym Morzem Czerwonym oraz co najmniej przyzwoitym standardem zakwaterowania, wyżywienia i obsługi. W tych dziedzinach bowiem gospodarze osiągnęli i utrzymują standard nieporównywalnie wyższy, niż jeszcze kilkanaście lat temu, na progu masowej turystyki samolotami czarterowymi.
Część wypoczywających wykorzystuje swój pobyt, aby zobaczyć także, w ramach wycieczek fakultatywnych, coś ze sławnych skarbów przeszłości – epoki faraonów. Przede wszystkim antyczne Teby – dziś Luksor, Karnak i Zachodni Brzeg oraz Kair, a w nim piramidy i Sfinksa w Gizie plus przynajmniej Muzeum Egipskie ze skarbami z grobowca Tutanchamona.
Znacznie mniej liczni, zainteresowani przeszłością i współczesnością tego kraju, jego zabytkami oraz kulturą, ludźmi, obyczajami itp. decydują się na udział w wycieczkach poznawczych, zazwyczaj łączonych z krótkim wypoczynkiem nad morzem. A już tylko naprawdę nieliczni na samodzielne, indywidualne zwiedzanie, na co Egipt, przynajmniej na szerszą skalę, nie jest jeszcze przygotowany, stawiając jednak na masową turystykę zorganizowaną. Wycieczki poznawcze po kraju faraonów proponuje w Polsce co najmniej kilka liczących się biur podroży.
Uczestniczyłem w najbogatszym pod względem programowym, spośród trzech możliwych z oferty biura podróży Exim Tours – programie „Tutanchamon". Drogami, koleją i statkiem po Nilu przebyliśmy w ciągu 2 tygodni, od zabytku do zabytku i innego ciekawego miejsca, około 3 tys. kilkometrów. Od Nubii na południu – po Aleksandrię nad Morzem Śródziemnym. Z krótkimi pobytami na początku i końcu nad Morzem Czerwonym w okolicach Hurgady. Powtórzyłem więc, tylko w odwrotnym kierunku, trasę mojej pierwszej, trzytygodniowej podróży tam przed 15 laty, jeszcze samolotami rejsowymi, po której było kilka kolejnych, ale już nie tak długich.
Tym razem jednak, mając także możliwość obserwowania jak odbiera ten kraj, jego zabytki oraz egzotyczne dla nas nie tylko miejsca, ale i obyczaje, najmłodsze pokolenie turystów. Towarzyszyła mi bowiem wnuczka – gimnazjalistka, do lat interesująca się Egiptem. Do tego stopnia, że jeszcze w szkole podstawowej przygotowała i przeprowadziła jego prezentację na podstawie otrzymanych ode mnie wydawnictw, publikacji, zdjęć oraz informacji z Internetu.

Podróż ta, od dawna obiecywana, możliwa okazała się, ze względu na wakacje, w najmniej sprzyjającej zwiedzaniu porze roku. Zwłaszcza na południu tego kraju, gdzie temperatury przekraczają w słońcu 50 st. C i wiatr pustynny dosłownie parzy! Okazało się to nie mieć większego znaczenia, zaś obserwacje reakcji młodzieży – w naszej 8 osobowej polskiej grupie były trzy gimnazjalistki i jedna licealistka – bardzo ciekawe. Podczas zwiedzania zabytków moja Ania, z aparatem lub kamerą filmową w ręku, nie tylko słuchała co mówi oraz na co zwraca uwagę przewodnik, ale i utrwalała w cyfrówkach to, co zainteresowało ją ponadto.

{gallery}1752{/gallery}

Czyli ptaki, które o poranku obsiadły głowy Kolosów Memnona, gołębie zagnieżdżone w Świątyni Luksorskiej i zapaskudzające oraz niszczące antyczne kolumny, napotykane przy różnych okazjach ciekawe rośliny, kwiaty, owady, a zwłaszcza ukochane zwierzęta. Bezpańskie, wygłodzone, rzucające się na każdy kęs pożywienia koty charakterystycznej egipskiej rasy, w świątyni boga Horusa w Edfu. Psy różnych ras oraz dziesiątki innych zwierząt – z lwami włącznie, ptaki, gady i płazy, trzymane w minizoo w przydrożnym zajeździe przy Autostradzie Pustynnej (Desert Way) z Kairu do Aleksandrii. Czy oko konia, które obsiadły muchy – prawdziwa plaga egipska.
Powodowało to, niedostrzegane przez młodą, zajętą nimi miłośniczkę zwierząt, zderzenia kultur i obyczajów. Długo będę pamiętać zdumione i chyba trochę zniesmaczone wyrazy twarzy obecnej tam arabskiej młodzieży, patrzącej jak te pogardzane, „nieczyste" dla muzułmanów psy, garną się do białej dziewczyny, jak starają się sięgnąć łapami wysokości ogrodzenia aby móc nadstawić łby, grzbiety i szyje do pogłaskania. I jak, o zgrozo!, radośnie reagują na pieszczoty. I są fotografowane!

Podobnie jak utrwalane na kartach pamięci aparatów ciekawe sceny kobiet wypiekających chlebki w tradycyjnych piecach, strażnicy świątyń i piramid, typy ludzkie, scenki uliczne itp. Czy, obok tradycyjnego, odmienne, również utrwalane obiektywem, spojrzenie na sławne zabytki. Chociażby na piramidę Cheopsa przez pryzmat palców ręki odwróconych w geście zwycięstwa „V" i „nakrywających" odległy najsławniejszy zabytek. Niektóre z tych zdjęć, z setek wykonanych, ilustrują tę moją relację z podróży.
Tych zderzeń kultur i obyczajów było więcej. Ja przyzwyczaiłem się już do nich przez lata. Nagle dostrzegłem, że dla nowicjuszy w Egipcie mogą być drażniące, a nawet szokujące. Np. nieustanne, na każdym kroku, zadawane pytania: jak się nazywasz, z jakiego kraju pochodzisz? W pierwszym momencie padały oczywiście grzeczne, jak przystało na panienkę z dobrego domu, odpowiedzi: Ania, from Poland.
Gdy ten, który ją usłyszał, powtarzał O! Ania! początkowo może to nawet trochę dowartościowywało pytaną: interesują się mną! Ale szybko stało się nieznośne. Zamiast więc prawdziwego imienia, odpowiadała wymyślonym na egipską potrzebę: Szczebrzeszynka. Wówczas pytającym opadały szczęki, dławili się próbując to imię powtórzyć i dawali spokój.
Inną zmorą, znaną turystom, było nachalne, na każdym kroku, proponowanie przejażdżki dorożką, taksówką, łodzią nilową, czy zaprowadzenia na najlepsze miejsce na bazarze...

Na ciąg dalszy podrózy po Egipcie zapraszamy w najbliższy piątek o godz. 16.30!

{jumi [*6]}

a