wtorek, kwiecień 23, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/15730.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/15730
środa, 04 grudzień 2013 16:19

Jerzy Majcherczyk widziany oczami siostry Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Jerzy Majcherczyk, dla przyjaciół Jurek lub w wersji amerykańskiej Yurek, podróżnik i współodkrywca, wraz z kolegami ze studenckiej wyprawy Canoandes 79, dla kajakarstwa i turystyki najgłębszego na Ziemi Kanionu Colca w Peru, nie jest nieznany naszym Czytelnikom.

Pisaliśmy już bowiem parokrotnie zarówno o nim jak i o tamtej, jak również innych jego wyprawach. Sam opublikował on zresztą na te tematy trzy książki i mnóstwo artykułów oraz wywiadów. Podobnie jak i niektórzy inni uczestnicy tamtej pamiętnej wyprawy która przeszła do historii odkryć geograficznych i turystycznych oraz wyczynów kajakarskich.
Wracam do jego postaci, gdyż ukazała się właśnie biografia Jurka napisana przez jego siostrę Eugenię. Starsza od sławnego brata o ponad 14 lat, zna go dosłownie od chwili urodzenia. Towarzyszyła mu w dzieciństwie i młodości, później zbierała dotyczące go zdjęcia, dokumenty, listy Jurka do rodziców z podróży, wycinki prasowej i inne publikacje na jego temat. W oparciu o taką dokumentację, korzystając również z notatek prowadzonych przez podróżnika w trakcie wyprawy Canoandes 79, napisała ciekawą książkę. Przy czym napisała dobrze, sympatycznie, bezpretensjonalnie, z mnóstwem faktów i mało znanych szczegółów oraz ciekawych zdjęć i reprodukcji dokumentów.
O ile tamta, trwająca niemal trzy lata wyprawa kajakarska, a zwłaszcza jej najważniejszy etap – spływ kanionem rzeki Colca, ma już dosyć bogatą literaturę, to inne fakty z ponad już 60-letniego życia Jurka urodzonego w Siewierzu, znane są fragmentarycznie, a większość opisana została po raz pierwszy. A są ciekawe. Autorka biografii przedstawiła w niej dzieciństwo i młodość brata. Jego zainteresowanie dalekimi podróżami i krajami m.in. dzięki lekturze relacji Stanisława Szwarca – Bronikowskiego oraz filmom i programom TV Toniego Halika i Elżbiety Dzikowskiej.
Podobnie początki kajakarskiej pasji Jurka, zorganizowanie i działalność studenckiego klubu „Bystrze" w Krakowie oraz pierwsze spływy po rzekach polskich, słowackich i jugosłowiańskich. A następnie powstanie pomysłu wielkiej wyprawy na rzeki andyjskie, przygotowania do której trwały trzy lata. Przy czym przeszkody jakie piętrzyły się zarówno na tym etapie, jak i w jej trakcie, co najmniej kilkakrotnie omal nie doprowadziły do fiaska. Jak już wspomniałem, przebieg wyprawy Canoandes 79, a zwłaszcza spływu kanionem rzeki Colca, są już nieźle znane. Ale w biografii napisanej przez siostrę Jurka pojawiło się mnóstwo dalszych szczegółów i ciekawostek.
M.in. o poszukiwaniu i zdobywaniu sponsorów. Było to przecież przedsięwzięcie wręcz szalone w tamtych czasach i warunkach nie tylko pod względem logistycznym, ale także finansowym. Z pokonywaniem trudnych do wyobrażenia obecnie przeszkód. Najpierw miała to być wyprawa na rzeki Argentyny, co jednak wykluczył konflikt zbrojny tego kraju z sąsiadem. Później do Meksyku, aby tam eksplorować nie przepłynięte jeszcze górskie rzeki. Z długim oczekiwaniem aż statek „Zawichost" płynący do meksykańskiego portu Tampico będzie mógł wypłynąć z Gdyni. Trwała bowiem wówczas Zima Stulecia i Bałtyk na sporych fragmentach zamarzł. Ponieważ uczestnicy wyprawy z braku miejsc na tym statku nie mogli płynąć ze sprzętem, lecz polecieli samolotami, ich ładunek został poważnie okradziony.
Co wyprawę ponownie postawiło pod znakiem zapytania i zmusiło jej uczestników do zdobywania już na kontynencie amerykańskim środków na odtworzenie skradzionego sprzętu i wyposażenia oraz żywności. Sporo można w tej biografii przeczytać opisów – głównie na podstawie listów Jurka do rodziców, a pierwszy liczył np. 20 stron, oraz jego notatek spisywanych na żywo w trakcie podróży – pokonywania po raz pierwszy w historii w zimie rzeki Wind River w USA, nielegalnego zimowego przepłynięcia fragmentu Wielkiego Kanionu rzeki Kolorado, również dziewiczego spływu jedną z najtrudniejszych rzek świata (130 km, 5 kanionów, 4 wąwozy, kompletnie zniszczone 2 kajaki) Rio Santa Maria w Meksyku.
I wielu następnych w Ameryce Centralnej po rzekach Gwatemali, gdzie kajakarstwo było wówczas nieznane, Hondurasu, Nikaragui, Kostaryki, Panamy. O „niemiłych" problemami z tamtejszymi służbami granicznymi i celnymi oraz nieoczekiwanych przypadkach ich pokonywania. Dzięki m.in. dużemu zdjęcie Jana Pawła II, pomocy lokalnej Polonii oraz ambasad PRL. W Peru, do którego dotarli po miesiącach podróży, przed spływem Colcą przepłynęli też w 3 dni 175 km wezbranej rzeki Rio Maranon. A już po odkryciu dla kajakarstwa i turystyki Kanionu Colca, Rio Apurimac – jedną z rzek źródłowych Amazonki aż do nurtu tej największej rzeki świata.
To tylko przykłady, bo później nastąpiła jeszcze kolejna część wyprawy: do Chile i Argentyny aż do Ziemi Ognistej. Wymowny był bilans Canoandes 79 sporządzony przez autorkę biografii brata. Trwała ona łącznie 972 dni – od 6 czerwca 1979 do 4 lutego 1982. Była więc jedną z najdłuższych grupowych wypraw tego typu w XX wieku. Jej uczestnicy przepłynęli prawie 1800 km 23 górskimi rzekami, z czego 12 jako pierwsi w dziejach. Dwoma samochodami przejechali łącznie 120.000 km przez Amerykę Północną, Środkową i Południową oraz kraje: Meksyk, USA, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę, Ekwador, Peru, Chile, Argentynę i Boliwię.
Ale tamta wyprawa była tylko początkiem przygód i najważniejszym rozdziałem biografii Jurka. Już miał w kolegami wracać do kraju, rodzice i rodzeństwo otrzymali list z datą przylotu do Warszawy, gdy w Polsce 13.12.1981 r. wprowadzono stan wojenny. Uczestnicy wyprawy zaangażowali się w akcję protestacyjną przeciwko niemu, organizację pochodów i spotkań w Peru potępiających to, co miało miejsce w Polsce do tego stopnia, że odmówili spełnienia żądania ambasady polskiej powrotu do kraju przez Moskwę – granice powietrzne Polski były wówczas zamknięte dla ruchu pasażerskiego.
Później podjęli działalność w „Solidarności" na emigracji tak intensywną i spektakularna, że podobno groził im zamach ze strony ekstremistów Peruwiańskiej Partii Komunistycznej. Niemal w ostatnim dniu ważności wiz USA znaleźli się ponownie na terytorium Stanów i ci, którzy nie chcieli lub nie mogli wrócić do Polski, otrzymali tam azyl polityczny. W rezultacie tego nad wielkim wyczynem polskich kajakarzy, a zwłaszcza przepłynięcia kanionu Colca, o czym pisała cała prasa i inne media światowe, u nas na blisko 20 lat zapadła kurtyna milczenia. Starsi bracia i w ogóle rodzina Jurka w kraju, byli, jak pisze autorka, represjonowani przez Służbę Bezpieczeństwa.
Niezbyt jednak chyba intensywnie i długo, gdyż jego matka otrzymała w 1984 r. paszport aby mogła polecieć do USA na ślub syna, a i jeden z braci też odwiedzał go tam w latach 80-tych. W biografii odkrywcy i podróżnika ponad jej połowę zajmują trudne początki życia za oceanem, założenie rodziny, działalność turystyczna. Jurek założył z żoną agencję turystyczną działającą i dobrze rozwijająca się dotychczas. A także społeczna. M.in. utworzenie Polonijnego Klubu Podróżnika, kolejne wyprawy, tym razem polsko – amerykańsko – peruwiańskie, sportowo – badawcze do kanionu Colca w latach 2008 – 2009.
Efektem wyprawy Canoandes 79 oraz późniejszych działań Polaków jest popularyzacja tego, biednego wcześniej i zaniedbanego regionu Peru, jako celu przyjazdów turystycznych. W 2011 r. odwiedziło go 350 tysięcy ludzi ! Zaś dla Jurka deszcz odznaczeń, tytułów honorowych, wyróżnień itp. I kolejne pola działalności, także charytatywnej, na rzecz Indian w regionie kanionu Colca. No i wspomnianej turystycznej oraz odkrywczej. Imponujący jest, zamieszczony w tej monografii, bilans osiągnięć organizacyjnych Jurka oraz prowadzonych przez niego działań, wypraw itp.
Aktywności także na terenie rodzinnego Siewierza, gdzie w 2006 roku otwarto, stale uzupełnianą o nowe eksponaty, wystawę „Kanion Colca i dokonania Polaków w Peru". Co zresztą umożliwiło obecnie wydanie tej biografii. Jej mocną stroną są też zdjęcia oraz reprodukcje dokumentów, okładek książek i innych publikacji poświęconych „Odkrywcy z Siewierza". Jest ich w sumie 140. Zarówno w tekście, jak i na końcu tej książki w postaci załączników potwierdzających fakty o których pisze autorka.
Nie zabrakło w niej, a ściślej na tylnej okładce tej biografii, również informacji promującej Siewierz. Miasto leżące w centrum województwa śląskiego, w przeszłości jeden z najstarszych grodów w Polsce, a obecnie interesujący cel wyjazdów turystycznych. I... gastronomicznych, gdyż słynie z paru regionalnych przysmaków. W sumie jest to więc książka ciekawa i, jak już wyżej wspomniałem, napisana dobrze. Wzbogacająca naszą wiedzę nie tylko o wydarzenia z życia jej głównego bohatera, ale także o fakty z działalności innych Polaków na ziemiach środkowo- i południowoamerykańskich. Przede wszystkim w Peru.

{gallery}15730{/gallery}

JERZY MAJCHERCZYK ODKRYWCA Z SIEWIERZA. Autorka: Eugenia Kosteczka. Wydawca: Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Siewierzu. Siewierz 2013 r., str. 141.

{jumi [*6]}

Dodatkowe informacje

  • Wydawca: Miejsko-gminny ośrodek kultury w Siewierzu
  • Język: polski
  • Gatunek: biografia
  • Recenzent: Cezary Rudziński
  • Data recenzji: 2013_12_06
  • Ocena recenzji: 4

a