środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
niedziela, 30 maj 2010 19:57

Góry dla każdego Wyróżniony

Napisane przez Małgorzata Werner
Oceń ten artykuł
(7 głosów)
Góry Świętokrzyskie Góry Świętokrzyskie fot.: Anna Chełstowska

Świat widziany oczami dziecka wygląda inaczej niż oczami nastolatki, bądź osoby dorosłej. W Górach Świętokrzyskich byłam zarówno jako dziecko, jak i nastolatka. Łysa Góra była moim pierwszym zdobytym szczytem. - na portalu Kurier365.pl relacja Małgorzaty Werner z wyprawy po Górach Świętokrzyskich.

{jumi [*4]}To chyba tutaj kielecki wiatr przywiał ziarno, które osadziło się w mojej duszy i z którego po latach zakiełkowała pasja do wędrówek górskich. Wspomnienia są mgliste, ale uczucie szczęścia przy podchodzeniu pod górę, pamiętam wyraźnie. W pamięci pozostał też obrazek ruin zamku w Chęcinach, tajemniczego klasztoru na Świętym Krzyżu i gołoborzy o zmroku... Postanowiłam wrócić w te miejsca i skonfrontować wspomnienia z rzeczywistością widzianą już oczami dorosłej osoby. Czy czar pryśnie?

W majowy piątek po pracy wyruszamy pociągiem z Warszawy do Kielc w kameralnym składzie trzech osób. Czwarta dojedzie nazajutrz. Jest to wyjazd Stowarzyszenia Kilimandżaro, rozpoczynający w tym roku nasz sezon krajoznawczo-trekkingowy. Głównym celem są Łysogóry. To nie tylko najwyższe szczyty najstarszych gór w Polsce - Gór Świętokrzyskich, ale również jeden z nielicznych przykładów ograniczenia ingerencji człowieka w naturalny krajobraz Polski. Dla ochrony Puszczy Jodłowej w 1950 r. utworzono tutaj Świętokrzyski Park Narodowy, którego całkowita powierzchnia wynosi dziś 7629 ha. Pod ścisłą ochroną znajduje się 1740 ha. W Parku istnieje ponad 40 km szlaków pieszych. Nasza jednodniowa trasa biegnąca od Nowej Słupi po Świętą Katarzynę, wyniesie około 20 km.

W Nowej Słupi wita nas drobny deszcz. Z prognoz wiemy, że cały dzień będzie pochmurny i z przejściowymi opadami. Ale nas to nie zraża. Przynajmniej nie będzie tłumu turystów. Krótki marsz i stajemy przed wejściową bramą do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Klęczy tu prahistoryczny kamienny pielgrzym – św. Emeryk. Legenda głosi, że był to znany rycerz, który porzucił żołnierskie rzemiosło i chciał dożyć swoich dni w spokoju i na modlitwach. Chwalił się swoimi licznymi pielgrzymkami, twierdząc, że jest najpobożniejszym człowiekiem na ziemi. Celem jego ostatniej wędrówki po świętych miejscach miał być klasztor na Świętym Krzyżu, dokąd chciał dojść na kolanach. Gdy dotarł do granicy lasu, zabrzmiały klasztorne dzwony. Wówczas pielgrzym oświadczył, że dzwony same zaczęły bić na jego cześć. W tej samej chwili, ukarany za swoją pychę, zamienił się w kamień i tak pokutuje do dziś. Z każdym rokiem przesuwa się o ziarnko piasku w kierunku klasztoru. Kiedy dotrze na Łysą Górę (bo to alternatywna nazwa tego wzniesienia), wszystkie grzechy zostaną mu darowane i nastąpi koniec świata.

Zostawiamy Emeryka i wkraczamy do Puszczy Jodłowej, której drzewostany, w tym jedlina (bór jodłowy) jest ekosystemem występującym tylko w Polsce. Dzięki jego istnieniu Świętokrzyski Park Narodowy został włączony do Europejskiej Sieci Ekologicznej NATURA 2000 – systemu chroniącego najcenniejsze elementy przyrody Europy. Różnorodność podłoża i centralne położenie w kraju sprawiły, że rosną tu niemal wszystkie gatunki naszych drzew, zwłaszcza jodła, buk i modrzew polski.

Pod górę prowadzi nas niebieski szlak, nazywany Drogą Królewską. Była ona wielokrotnie przemierzana przez pielgrzymujących na szczyt polskich władców. Do rekordzistów należy Władysław Jagiełło, który wędrował tędy aż jedenaście razy. W trakcie wędrówki mijamy drewniane stacje Drogi Krzyżowej, które wybudowano tuż przy trakcie.

Przekraczając 500 m n.p.m., wkraczając tym samym z geograficznego punktu widzenia w teren górski, docieramy na rozległą polanę. Naszym oczom ukazuje się Łysa Góra (594 m n.p.m.), zwana także Łyścem. To druga pod względem wysokości kulminacja w Łysogórach, ale za to najsłynniejsza. W tym miejscu przenikają się sacrum i profanum. Podobnie jak na Łysicy, tutaj również odprawiane były sabaty czarownic. Łysa Góra już w VIII-X w. była jednym z największych w Polsce ośrodków kultu pogańskiego. Obrzędy odbywały się tu systematycznie jeszcze w XII w. Aby położyć im kres, Bolesław Krzywousty założył górski klasztor Benedyktynów pod wezwaniem Świętej Trójcy. W XIII w. opactwo było już nazywane klasztorem Świętego Krzyża. Nazwę swoją zawdzięcza oprawionym w podwójny krzyż benedyktyński relikwiom drzewa Krzyża Świętego, na którym miał umrzeć Chrystus. Stąd też wywodzi się nazwa Gór Świętokrzyskich. Od tej chwili, dla odmiany, Łysa Góra stała się miejscem licznych pielgrzymek. Pod względem liczby pątników ustępowała tylko Jasnej Górze.

Niewątpliwą atrakcją jest udostępniana dla zwiedzających pod kościołem krypta grobowa księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Odniósł on jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw oręża polskiego w XVII w., dowodząc w 1651 r. pod Beresteczkiem 60 tys. armią polską przeciwko 100 tys. armii kozacko-tatarskiej. Był to pierwszy sarkofag ze zmumifikowanym ciałem, jaki w swoim życiu widziałam. W dzieciństwie zrobił na mnie ogromnie wrażenie. Pamiętam, że nawet się bałam i jedynie nieśmiało zerkałam w jego stronę. Dziś, z rozczarowaniem stwierdzam, że zwiedzanie krypty nie zrobiło już na mnie żadnego emocjonalnego wrażenia.

Mijamy pozostałości z czasów pogańskich w postaci wału kultowego (VII-XI w.). Justi znajduje kijek o idealnej długości, który będzie jej z powodzeniem zastępować kijek trekkingowy aż do zejścia do Świętej Katarzyny. Wyglądał jakby był opuszczony przez innego wędrowca... Zza monumentalnych murów klasztornych wyłania się wysokie na 157 m Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze. Droga prowadzi również na taras widokowy nad największe gołoborza w Polsce. Stanowią one unikatową w skali europejskiej pozostałość bezleśnych rumowisk pokrywających w plejstoceńskich okresach lodowcowych stoki niskich i średnich gór Europy. Zbudowane są z mających ponad 500 mln lat piaskowców kwarcytowych. Grubość warstwy bloków wynosi średnio metr, a nierzadko i więcej. Woda z deszczu lub roztopów przemieszcza się szybko pomiędzy głazami i jest niedostępna dla korzeni roślin.

Nasza dalsza wędrówka to obcowanie z pięknem przyrody. Prowadzić będzie czerwonym szlakiem im. Edmunda Massalskiego, który przed wojną wyznaczył pierwszą w tym regionie trasę turystyczną - z Kielc do Nowej Słupi. Dziś ten szlak poszerzony, w całości liczy sobie 105 kilometrów i prowadzi przez najatrakcyjniejsze miejsca regionu. Po raz kolejny maszerujemy skrajem Puszczy Jodłowej, która otacza nas od strony północnej. Od południa towarzyszy nam piękna panorama Wału Małacentowskiego i okolicznych wiosek. Na tym odcinku tylko w taki sposób można przemierzać Łysogóry. Przejście grzbietem przez Hucką Górę (547 m n.p.m.), Księżą Skałę (550 m n.p.m.) i Sztymber (530 m n.p.m.) jest zabronione za sprawą utworzonego tu w 1924 roku rezerwatu. Mimo to wędrówka i tak dostarcza nam wielu wrażeń. Tu i ówdzie spotykamy zapierające dech, kwitnące drzewa owocowe. Gęsto oblepione białymi kwiatami drzewa to niecodzienny widok dla mieszczuchów.

Od czasu do czasu mignie nam również ruda kita wiewiórki. Błoto przykleja się do butów. Stan czystości nogawek już dawno sprawił, że wyglądamy jak nieboskie stworzenia. Ale na tym właśnie polega zabawa – jesteśmy brudne, zmęczone, ale i wyzwolone od codzienności wymaganych standardów, pracy, obowiązków, problemów... Przeskakujemy rowy, przechodzimy przez prowizoryczne kładki, zbudowane z pojedynczych desek lub przerzuconych pni, czasami wdeptujemy w wielkie kałuże, bo inaczej po prostu się nie da. I podziwiamy z rozdziawionymi szeroko jak dzieci buziami soczystość zieleni, budzącej się o tej porze roku do życia roślinności... Tego w mieście absolutnie nie ma!

Zaraz po wejściu do Kokanina zaglądam w okna zabytkowej chałupy z XIX w. Godnie reprezentuje ona tradycyjne świętokrzyskie budownictwo. Składa się z trzech pomieszczeń liczących w sumie około 30 m kw. powierzchni. Najwięcej miejsca zajmuje kuchnia z piecem chlebowym i zapieckiem. Na zapiecku spały niegdyś najmłodsze dzieci i dziadki, a pod było jeszcze miejsce, gdzie przechowywano gęsi, kury, a nawet świnki zimą, żeby nie przemarzły w lichej obórce. Przechowywane są tu naczynia, narzędzia i sprzęt domowy, który już dawno wyszedł z użytku. Na piecu stoi m.in. żelazko z duszą, pod łóżkiem buty oficerki, w pomieszczeniu za izbą warsztat tkacki. Po krótkim odpoczynku, solidnie już zmęczone, ponownie wchodzimy w las. Ścieżka delikatnie prowadzi w górę, a drzewostan dookoła gęstnieje z każdym krokiem. Mając tak dobre warunki, w tych okolicach grasował niegdyś zbój Kak. Podobnie jak Robin Hood, część zrabowanych pieniędzy oddawał on biednym,

Noga za nogą i w końcu osiągamy Przełęcz Świętego Mikołaja (544 m n.p.m.), co jest równoznaczne z powrotnym wejściem na grzbiet Łysogór. Stoi tu malownicza kapliczka z figurką biskupa Miry, wzniesiona w 1876 r. Strzeże podróżujących przed dzikimi zwierzętami. Jednak nie strzeże przed ciągłym zachmurzeniem i deszczem, co powoduje, że późnym popołudniem szybko się w lesie robi ciemno i ponuro. Na podniesienie wszystkim nastroju Justi wymyśla hasło: - „Ale jak dobrze, że nas zęby nie bolą! Co tam nogi! Pomyślcie jak okropnie by było, gdyby nas teraz jeszcze zęby bolały!" Skutkuje – śmiejemy się i co jakiś czas któraś powtarza hasło. Gdy mówię, że właśnie schodzimy ze szczytu Agaty (608 m n.p.m.), dziewczyny nie wierzą. Nie ma żadnej tabliczki informacyjnej. Ale po kolejnym, tym razem łagodnym podejściu, meldujemy się na królowej Łysogór – Łysicy (612 m n.p.m.). Cieszymy się jak byśmy weszły na sześciotysięcznik i robimy zdjęcia przy pamiątkowym krzyżu z 1930 r. Bez względu na wysokość Łysica zasługuje na odpowiedni szacunek. Przecież zajmuje zaszczytne miejsce w Koronie Gór Polski.

Czas jednak kończyć tę przygodę. Zejście do Świętej Katarzyny to jedyny fragment Łysogór, który w pełni przypomina prawdziwy górski szlak. Blisko 250 metrów przewyższenia. Kamienie są śliskie, więc kijek, towarzysz Justi zabrany z Łysej Góry, naprawdę jest pomocny. U podnóża czeka na nas jeszcze drewniana kapliczka św. Franciszka, obok której bije sławne szczelinowe źródełko, leczące choroby oczu. Justi zostawia kijek pod drzewem machając mu na pożegnanie i dziękując.

Obawiałam się monotonii wędrówki, niewielu widoków i braku przewyższeń. Przekonałam się jednak, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Są to góry o niezwykle ciekawej budowie geologicznej, otoczone bogatą szatą roślinną. Ten mało zmieniony działalnością człowieka krajobraz umożliwia odpoczynek psychofizyczny. To dobre miejsce na trekking górski dla początkujących lub dla tych, którzy po zimie stracili kondycję. Mimo niewielkiej wysokości bezwzględnej Góry Świętokrzyskie charakteryzują się stromymi stokami, skalnymi ostańcami i głębokimi dolinami. To również miejsce baśni i legend. W dawnych czasach każda góra owiana była tajemniczą mocą, do której lud przywiązywał szczególną wagę. Kult religijny oraz historyczny znajduje natomiast swoje odzwierciedlenie w wielu zabytkach kultury i sztuki, ruinach zamków i pomnikach pamięci narodowej.

{jumi [*6]}

a