Późniejszy bohater narodowy Stanów Zjednoczonych i Polski przyszedł na świat, o czy wie chyba każdy absolwent naszej podstawówki, 4 lutego 1746 roku w Mereczowszczyźnie. Ściślej w folwarku położonym w uroczysku o tej nazwie, na północnych obrzeżach Kosowa Poleskiego.
Uroczysko Mereszowszczyzna
Rodzinny dworek Andrzeja Tadeusza Bonawentury, bo te imiona nadano mu przy chrzcie 12 lutego tegoż roku w kościele Świętej Trójcy, przypominał bardziej zamożną chłopską chatę, niż szlachecki dwór. Parterowy, zbudowany z drewnianych bierwion, z gankiem oraz kryty łamanym dachem z dwuspadową strzechą, nie prezentował się zbyt okazale. Wraz z folwarkiem dzierżawił go, a następnie przejął od Sapiehów za długi, ojciec przyszłego generała, czwartego i ostatniego syna w rodzinie, pułkownik Ludwik Tadeusz Kościuszko, miecznik województwa brzeskiego.
Wywodzący się z rodu, najstarsze informacje o którym pochodzą z początku XVI wieku. Budynek ten, w którym Naczelnik Powstania 1794 roku spędził tylko pierwsze 12 lat życia, gdyż po śmierci ojca rodzina przejechała do Siechnowicz i Tadeusz nigdy więcej do niego nie wracał, spłonął w 1942 r. Na początku XXI w. podjęto decyzję o jego odbudowie przy finansowym wsparciu ambasady amerykańskiej w Mińsku. W 2003 r. przeprowadzono prace archeologiczne i na zachowanych murowanych fundamentach odtworzono dworek.
Było to stosunkowo proste, gdyż jego wygląd znany był m.in. z rysunków z połowy XIX w oraz późniejszych fotografii.
Zrekonstruowany dom rodzinny generała otwarto uroczyście w 2004 roku. Na wielkim głazie narzutowym ustawionym obok niego umieszczono brązową tablicę z płaskorzeźbą – portretem bohatera oraz informacją o nim wyłącznie po białorusku. W przekładzie: „1746.04.02. – 1817.15.10. (warto zwrócić uwagę na dziwaczną pisownię daty, gdyż jeżeli zaczyna się ją od roku, to po nim powinien nastąpić miesiąc i dzień, a nie odwrotnie). Tutaj, na uroczysku Mereczowszczyzna, urodził się Andrej Tadeusz Bonawentura Kaściuszka, wielki syn ziemi białoruskiej, który w przyszłości został bohaterem narodowym Polski, USA, Honorowym Obywatelem Francji. Wdzięczni potomni."
Gdy byłem tu po raz pierwszy w 2006 roku muzeum urządzone w zrekonstruowanym dworku nie przedstawiało się zbyt okazale. Można w nim było zobaczyć trochę reprodukcji, ilustracji, sprzętów. O ile dobrze pamiętam, a nie sfotografowałem wówczas niczego innego, poza dworkiem i wspomnianym kamieniem z tablicą pamiątkową, więc nie znalazłem niczego innego godnego uwagi, było jeszcze jakieś wiejskie ogrodzenie z drewnianych bali. Obecnie, a przyjechałem tu ponownie w ramach podróży dziennikarskiej zorganizowanej w maju 2013 r. przez Ambasadę Republiki Białoruś w Warszawie we współpracy z białoruskim MSZ i władzami obwodu brzeskiego, jest to już cały odtworzony folwark.
Także z budynkami gospodarczymi, ocembrowaną studnią, a nawet psią budą z drewnianych okrąglaków. Zagospodarowano również pobliski staw na bagiennym terenie i znajdującą się na nim wyspę. W pobliżu zbudowano, ale w sposób nie rzucający się w oczy, a w okresie wegetacji roślin skryty w zieleni, piętrowy budynek restauracji „U Tadeusza". Muzeum jest już znacznie bogaciej wyposażone, z ciekawą ekspozycją. Nie dysponuje co prawda niczym oryginalnym należącym w przeszłości do Tadeusza Kościuszki lub związanym z nim – z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę – ale warto je zwiedzić.
Obejrzeć można bowiem już chyba pełne wyposażenie wszystkich izb, kuchni i pomieszczeń pomocniczych. Meble, obrazy, książki, fotokopie dokumentów i inne przedmioty z epoki. A także liczne wizerunki: portrety, obrazy, rysunki itp. bohatera, chociaż przeważnie są to kopie, broń itp. Ciekawostkę stanowi umieszczenie na ścianie jednego z pokojów 9 fotokopii obrazów i rysunków Tadeusza Kościuszki wykonanych przez niego w Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu w latach 1769 – 1774. Wspomniałem o czymś związanym bezpośrednio z bohaterem. Są to piwnice, do których zaprowadził mnie dyrektor muzeum.
Oryginalne, solidne, murowane, odkopane podczas prac archeologicznych poprzedzających odbudowę dworku. Mają one posadzki wyłożone kamieniami. – Proszę zwrócić uwagę – usłyszałem od dyrektora – na te kilka odróżniających się od pozostałych. To uzupełnienia braków w posadzkach piwnic wykonane podczas rekonstrukcji obiektu. Po pozostałych niewątpliwie chodził mały Tadeusz. W piwnicach znajduje się ekspozycja sprzętów domowych i gospodarczych. M.in. starych oryginalnych kołowrotków, drewnianych dzież do wyrabiania ciasta na chleb.
I wielu innych przedmiotów, głównie drewnianych lub metalowych. Tylko zdezelowania waga uchylna, chyba z lat międzywojennych, nie pasuje do reszty. Bo to już nie ta epoka. Podobnie – i znaczniej bogaciej – wyposażona jest kuchnia w dworku. Z garnkami, samowarem i żelazkami na węgle, naczyniami z miedzi na „pieczce", glinianymi dzbankami, talerzami, drewnianą łopatą do wkładania i wyjmowania chleba do pieca itp. Wszystko wygląda na stare, a nie współczesne kopie, chociaż zapewne tylko część z tego pamięta połowę XVIII wieku. W sumie jest to ekspozycja ciekawa i warta zobaczenia.
Kościół Świętej Trójcy
Jak już wspomniałem, najmłodszy syn dziedzica Mereczowszczyzny, pułkownika Ludwika Tadeusza Kościuszki ochrzczony został ósmego dnia po urodzeniu w kościele Świętej Trójcy w Kosowie Poleskim. I on, maleńki, drewniany, nie zachował się. Spłonął w 1872 r. podczas wielkiego pożaru miasta. Warto jednak przypomnieć jego dzieje za wywieszoną w zbudowanej na jego miejscu w 1877 roku nowej, murowanej świątyni informacją w języku polskim.
„1 sierpnia 1520 roku – czytam w „Historii kościoła rzymsko-katolickiego w Kosowie" Wojewoda Trocki Jerzy Syn Grzegorza za przyzwoleniem swojej żony Anny, ufundował w Kosowie kościół pod wezwaniem Trójcy Świętej – Najświętszej Marii Panny. Patron zabezpieczył kościół w dobra w postaci ziemi uprawnej, lasu, łąk wchodzących w skład swoich dóbr w Kraskowszczyźnie, Pustowszczyźnie, Maciejowszczyźnie i Niewiarowszczyźnie. Jednocześnie wyposażył w płody rolne z dziesięciny ze swoich rezydencji i Kosowa oraz z dochodów z młynów i karczem. Pierwszym rektorem kościoła został Jakub de Gradicze."
Z tej samej informacji można dowiedzieć się, że w czasie reformacji kościół wykorzystywany był jako zbór kalwiński. Po niej kolejny właściciel dóbr, hetman wielki litewski Leon Sapieha poszerzył 20.6.1626 r. fundację i ufundował obraz Matki Boskiej Łaskawej z 1620 r. znajdujący się w głównym ołtarzu i „unikalną chrzcielnicę według wzoru krakowskiego". I kolejny fragment tej historii wart dosłownego zacytowania: „12 lutego 1746 roku w kościele kosowskim ochrzczony został Tadeusz Kościuszko, urodzony 4 lutego 1746 roku w Mereczowszczyźnie. Ceremonii dokonał Przeor Zakonu Dominikanów z pobliskiego Hoszczewa Ojciec Rajmund Korsak. Księga metrykalna z zapisem chrztu z tego roku pod poz. 479, znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie pod poz. 23625/MN."
DOKUMENT NA PAPIERZE I W BRĄZIE
Dosłowny wypis z tej księgi wykonany wypukłym pismem, z pieczęcią czteropolową z herbami Korony i Litwy oraz tekstem" Rzeczpospolita 1386 – 1795" znajduje się na brązowej tablicy umieszczonej na lewej ścianie nowej świątyni w pobliżu głównego ołtarza. Oto on: „1746. 12 lutego Wielmożny Rajmund Korsak, Przeor XX Dominikanów Hoczewskich, ochrzcił niemowlę, prawych rodziców syna, imieniem Andrzej – Tadeusz – Bonawentura – J. Wielmożnych Ludwika – Tadeusza – Tekli z Ratowskich Kościuszków. Miecznych Województwa Brzeskiego. Kumowie byli: W. Pan Kazimierz Narkuski, Starosta Kruszwicki i W. Pani z Protesewiczów Suchodolska. W. Pan Adam Protesewicz Podstarości Piński, Panna Suchodolska, Pisarzówna Ziemska Słonimska.".
{gallery}13525{/gallery}
Wrócę jeszcze do informacji o historii kościoła. Wynika z niej, że w 1888 roku zawieszono nowy dzwon odlany w Wągrowcu, zakupiony ze składek parafian, a w 1937 r. rozbudowano organy. Kościół jest nieprzerwanie czynny – w domyśle także w okresie represji komunistycznych i wojny. Dodam, że jest jednonawowy, zadbany, ma ładny ołtarz główny i boczne, duże żyrandole oraz sporo obrazów na ścianach bocznych nawy. Na zewnątrz zauważyłem i sfotografowałem wbity w mur zewnętrzny metalowy państwowy Znak Wysokości z Orłem Białym z okresu międzywojennego.
W stronach rodzinnych Tadeusza Kościuszki jest jeszcze trzeci ciekawy obiekt, chociaż nie związany z nim w żaden sposób. Powstał bowiem w ponad 80 lat po opuszczeniu przez 12 – latka Mereczowszczyzny na zawsze. To neogotycki pałac Pusłowskich w Kosowie Poleskim, zbudowany na wzgórzu w odległości kilkuset metrów na zachód od dworku Kościuszków. Dodam, że miasteczko Kosów, w latach międzywojennych powiatowe, obecnie 2-tysięczna osada, wzmiankowany był w dokumentach pisanych już w 1494 roku. W rzeczywistości z badań archeologicznych wiadomo, że pierwsze osadnictwo w tych okolicach datowane jest już na 10 – 9 tysiąclecie p.n.e. (!)
Pałac Pusłowskich
W X-XI wiekach ziemie te wchodziły w skład Rusi Kijowskiej, a od XIV w. Wielkiego Księstwa Litewskiego. Faktycznymi ich właścicielami były kolejno rody Iljiniczów, Sapiehów i Jundziłłów, a później Flemingów i Czartoryskich. Po których przejęli je Pusłowscy. To Kazimierz Pusłowski rozpoczął w 1838 roku budowę tej wspaniałej neogotyckiej siedziby. Pałacu zwanego też, ze względu na styl angielski, baszty i wieże, zamkiem. Jego projektantem był Franciszek Jaszczołd, a pomagał mu w tym Władysław Marconi.
Dokończył zaś budowy w 1840 roku – tempo, zważywszy na ogrom pałacu: fasada ma 120 metrów długości, a budowla 8 wież oraz narożne baszty, 1-2 piętra i dwa skrzydła z ostrołukowymi oknami, imponujące – jego syn Wandalin. W latach międzywojennych w pałacu tym na parterze miało siedzibę kosowskie starostwo powiatowe. Podczas wojny budowla spłonęła i gdy oglądałem ją po raz pierwszy w 2006 roku była tylko w nieźle zachowanej, opuszczonej i porośniętej lasem oraz krzewami ruinie. Stropy były częściowo zawalone, okna powybijane, ale mury trzymały się mocno.
Rozmawialiśmy wówczas w gronie dziennikarskim czy ktoś podejmie się odbudowy tego pałacu i na jakie cele. Biorąc pod uwagę, że położony jest on na uboczu głównych szlaków turystycznych, chociaż w pięknych okolicach. Okazało się, że już w roku następnym zakończono przygotowywanie planów jego rewaloryzacji i rozpoczęto prace. Obecnie w bryle są one już mocno zawansowane. Odbudowano stropy i całość pałacu i jego skrzydeł pokryto dachem. Wstawiono nowe okna i drzwi, odrestaurowano już niemal w całości wieże i ściany zewnętrzne, wykonano też sporo prac wewnątrz.
Po zakończeniu rewaloryzacji pałacu oraz jego wyposażeniu, co wymaga jeszcze paru lat pracy oraz sporych nakładów, ma on stać się muzeum, ośrodkiem kulturalnym, a w części także kompleksem hotelowo – konferencyjnym. Nie ma więc wątpliwości, że zwiększy to zainteresowanie również dworkiem Kościuszków. Zwłaszcza, że z obu budowli są one wzajemnie widoczne, a przejście z jednej do drugiej zajmuje kilka minut. Pałac odbija się nawet przy dobrej pogodzie w stawie dawnego folwarku Mereczowszczyzna. Ale warto tu przyjechać już i obecnie. Będąc na trasie do innych zabytków i interesujących miejsc w tej części Białorusi, lub zatrzymując się na nocleg w Domu Gościnnym „Raduga" („Tęcza") na ul. Kościuszki 34 w Kosowie Poleskim. Bo białorusku Kosawie, a rosyjsku Kossowie.
{jumi [*6]}