{jumi [*4]}Przy czym w dwu jego częściach: „Organizacja podróży" i „O krajach bałtyckich" dosłownie, omawiając je łącznie. To trochę tak, jak gdyby napisać przewodnik o Polsce, Czechach i Słowacji, a może także o Węgrzech lub Białorusi i Ukrainie, których znaczne części wchodziły przecież w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Lub o omawianych wspólnie państwach bałkańskich czy kaukaskich, z ich różnicami i sprzecznościami interesów. Gdyby w jednym tomie połączono odrębne prezentacje każdego z tych trzech krajów nadbałtyckich, byłoby to, sądzę, lepszym rozwiązaniem. Chociaż każdy z nich, dysponując bogactwem atrakcji turystycznych, zasługuje, moim zdaniem, na odrębny przewodnik.
Autorzy zdawali sobie zresztą sprawę z ryzyka, jakie niesie omawianie łączne trzech różniących się między sobą krajów, pisząc w części „O krajach bałtyckich": „ Nazwa „kraje bałtyckie" na określenie Estonii, Łotwy i Litwy może zmylić laika, który wyobrazi sobie długą, wspólną dla tych trzech krajów historię. Otóż jedynym punktem wspólnym dla tych trzech narodów jest fakt, że były one łakomym kąskiem dla zagranicznych mocarstw...". I pomimo tego zdecydowali się jednak na ich łączne omawianie. Niestety, bez większego powodzenia, zwłaszcza we wspomnianych częściach, dopuszczając się ogromnych uproszczeń oraz nie unikając niekiedy nawet kompromitujących błędów.
„Bałtowie, niemal pozbawieni słońca przez okres zimy, radośnie świętują nadejście lata" – to jedno z „odkrywczych" stwierdzeń zawartych w tym przewodniku. Francuskim autorom kraje te pomyliły się zapewne z północną Finlandią czy Norwegią. Być może dla nich ten region Europy ciągle jest Dzikim Wschodem lub Północą. Bo chociaż dni na Litwie, Łotwie, a zwłaszcza w Estonii, są w zimie nieco krótsze, a w lecie dłuższe niż we Francji czy Europie środkowej, to różnica ta w przypadku np. Wilna i naszych: Gdańska lub Olsztyna jest niemal niezauważalna.
Sporo uproszczeń i nieścisłości znalazło się w omawianiu historii tych krajów. Np. stwierdzenie, że: „...niedługo po jego ( Mendoga ) śmierci, Litwa łączy się z Polską zatracając indywidualną państwowość." Przecież Wielkie Księstwo Litewskie zachowało własne prawa, sądownictwo, sejm, walutę itp. A bez unii z Polską podzieliłoby zapewne los Prusów czy Jaćwingów. Trafiają się błędy, nie zawsze korektorskie, zmieniające sens informacji. Np. o Muzeum Etnograficznym w pobliżu Rygi „... w którym nad brzegiem jeziora zgromadzono domy litewskie ( zamiast łotewskie ) charakterystyczne dla różnych regionów i epok." Czy: „Nawet Litwini mniej lub bardziej zaadaptowali polską kulturę, w większości dalej ( brak w tym miejscu słowa nie całkowicie zmienia sens zdania ) próbowali związków ze swoimi unijnymi sąsiadami".
Za nieporozumienie uważam listę „wybitnych przedstawicieli krajów nadbałtyckich". Znalazł się na niej np. znakomity rosyjski tancerz Michaił Barysznikow – tylko ze względu na miejsce urodzenia i debiut w Rydze. Sergiusz Eisenstein, wybitny reżyser filmowy, twórca m.in. „Pancernika Potiomkin" i „Iwana Groźnego" – jako syn architekta Michaiła twórcy art noveau w Rydze. Brytyjski aktor John Giełgud – jako potomek jednego z przywódców „powstania litewskiego 1831 r." ( tak w tekście, zamiast „Powstania Listopadowego na ziemiach RP" ). Wybitny żydowski skrzypek Jascha Heifetz – bo przez 4 lata, w wieku od 4 do 8 lat, uczył się w szkole muzycznej w Wilnie. A nawet... Adam Mickiewicz. Równocześnie brak na tej liście np. wybitnego litewskiego malarza i kompozytora Mykalojusa Konstantinasa Čiurlionisa, znakomitego litewskiego poety Jonasa Mačiulisa – Maironisa i wielu innych.
Z rozdziału „Kraje bałtyckie dzisiaj" można dowiedzieć się o ich wiejskim dziedzictwie ( zamiłowanie do spędzania czasu na łonie natury, saunach, „tradycyjnych domostwach z drewnianych bali", wikliniarstwie, wyrobach struganych w drewnie, tkactwie, haftowaniu ), a w opisie świat i festiwali o „pierwotnym pogaństwie", ale i regionalnych przysmakach. Czy o mniejszości polskiej na Litwie, ale już nie na Łotwie. W różnych częściach przewodnika są informacje o Karaimach, od bałamutnych , że to mniejszość żydowska – po poprawne, wyjaśniające ich pochodzenie i odrębność kulturową, językową oraz religijną.
Z drobnych nieścisłości wspomnę jeszcze o alkoholach charakterystycznych dla poszczególnych krajów, z których Litwini rzekomo najbardziej lubią „Midus, rodzaj pitnego miodu". Rzeczywiście, wytwarza się tam również podobne do polskich miody pitne, ale miody litewskie są czymś zupełnie innym. To wysokoprocentowe ( od 40% w przypadku „Suktinis", do 75% „Žalgiris" ) trunki. A bardzo popularne są, obok wódek, w tym znakomitej Starki, także nalewki, zwłaszcza trzy rodzaje słynnej „Trojanki litewskiej" – Trejos devinerios z symbolem trzech dziewiątek: „999". No i zupełnie niezłe piwo czy produkowane na Litwie, która nie ma przecież winnic, brandy
W rozdziale „Organizacja podróży" znajdują się m.in. propozycje zwiedzania w rodzaju „3 dni w..." , a także dłuższych tras po poszczególnych krajach. Niestety, z wieloma uproszczeniami, tendencyjnymi informacjami oraz pominięciami. Czy ktoś czytając np. o odkrywaniu „miasta parków, wzgórz i brukowanych uliczek ciągnących się wzdłuż wspaniałych barokowych budynków" pomyśli, że chodzi o Wilno? Pomijając już kwestię, czy to uliczki ciągną się wzdłuż domów, czy domy stoją przy ulicach, te wileńskie „bruki", w Polsce rozumiane jako „kocie łby", wspominane są przez autorów kilkakrotnie. A chodzi o parę ulic na Starówce, których jezdnie nie zostały zalane asfaltem, lecz pokrywa je równo ułożona kostka granitowa lub nowoczesna betonowa.
Można tam też przeczytać, że miasteczko Troki leży na wyspie, chociaż dotyczy to tylko zamku. Zupełnie, jak gdyby autorzy nigdy tam nie byli. A wystarczyłoby chociażby obejrzeć zdjęcia tego zamku z lotu ptaka na stronach 106-107, lub zajrzeć do bardziej szczegółowych informacji w dalszej części przewodnika. W opisie jednej z tras po Estonii można przeczytać, że miasteczko Sillamäe zamieszkują „rusofile". A chodzi o etnicznych Rosjan, którzy po upadku ZSRR, znaleźli się nagle w obcym, chociaż często rodzinnym kraju, którego języka przeważnie nie znają i nie rozumieją.
Przykłady można mnożyć. Ale dajmy temu spokój, gdyż zasadnicze części przewodnika „Odkrywanie Litwy", „Odkrywanie Łotwy" i „Odkrywanie Estonii" zasługują na uznanie. Przynoszą sporo rzetelnych informacji o tym co jest w nich wartego uwagi, o miastach, zabytkach, muzeach, parkach narodowych, uzdrowiskach itp. Z planami większych miast, barwnymi zdjęciami zabytków, radami co zobaczyć przede wszystkim – z systemem gwiazdek od 1 do 3 oraz większości miejsc i obiektów bez takich oznaczeń. Z informacjami praktycznymi na temat dojazdu, poruszania się na miejscu, noclegów, wyżywienia, zakupów, rozrywek itp.
I w tych częściach trafiają się błędy czy pominięcia, ale stosunkowo rzadko. W przypadku miasta Tartu warto było dodać ( raz użyta została ona w tekście jak gdyby mimochodem ) dawną: Dorpat. Pärnu ma też polską nazwę Parnawa. Z Druskiennik do Kowna nie jedzie się „kilka godzin", gdyż to zaledwie 130 km dobrej drogi. Nieścisłe są informacje o zamku na wyspie w Trokach. W latach 20-tych XX w. był on ruiną, chociaż nie aż taką, jak nasz zamek w Chęcinach czy warszawski po wojnie. W skali mniej więcej naszego Krzyżtoporu. Odbudowę rozpoczęto w latach 30-tych, wznowiono – początkowo w bardzo nieznacznym zakresie. Jeszcze w połowie lat 60-tych chodziłem tam po ruinach, a wyróżniające się obecnie barwą świeżych cegieł baszty i mury, nie mówiąc już o dachach, miały dopiero powstać, podobnie jak muzeum.
W Kretyndze znajduje się nie „duży dwór otoczony szklarnią (? – chciałbym zobaczyć coś takiego)", lecz pałacyk Tyszkiewiczów z dobudowaną do niego oranżerią. Obecnie dosyć ciekawe muzeum wnętrz i zbiór kilkuset drzew, krzewów i roślin. Birsztony to rzeczywiście „mała spokojna mieścina", ale przede wszystkim trzecie najważniejsze litewskie uzdrowisko. Te parę potknięć nie zmienia pozytywnej oceny głównych części przewodnika. Trochę zaskakuje natomiast liczba gwiazdek przyznanych ( lub nie ) poszczególnym miastom, zabytkom, obiektom czy widokom. Najwięcej – słusznie – otrzymały stolice: Ryga, Tallin i Wilno. I niewiele miejsc w nich. W Rydze panorama miasta z wieży kościoła św. Piotra. W Tallinie Stare Miasto, Plac Ratuszowy oraz panoramy z punktów widokowych Kohtu i Patkuli. W Wilnie gotycki kościół św. Anny ( całkowicie pominięty w propozycji zwiedzania miasta i jego okolic w 3 dni ) oraz ul. Ostrobramska.
I to już chyba wszystko w 3 krajach bogatych w zabytki i miejsca atrakcyjne turystycznie. Pomijam Troki oznaczone w jednym miejscu 3*, ale to chyba błąd drukarski, gdyż w innych, w tym podstawowym opisie, znalazły się dwie. Za 2* autorzy uznali w sumie kilkadziesiąt obiektów, 1* chyba – dokładnie nie liczyłem – niewiele więcej. Bardzo wiele miejscowości i miejsc nie uzyskało nawet tego. A są wśród nich nierzadko bardzo ciekawe bądź cenne, chociażby wileński cmentarz na Rossie. Również do 3* znalazłbym sporo kandydatów wśród 2, a nawet 1 - gwiazdkowych. Ale to już kwestia gustu i tego, co dla kogo jest ważne.
W przewodnik włamano liczne informacje ciekawostkowe na kolorowym tle. Np. „O posła Sicińskiego niezwykłych przypadkach" – w tym i paru innych miejscach czuje się polskie pióro, gdyż obok bezimiennych autorów oryginału francuskiego znalazły się 2 nazwiska polskich, bez sprecyzowania co napisali. Lub „Historia objawienia szydłowieckiego", „Tłusty wtorek Żmudzinów", „Żydzi w Kownie", „Biała Dama z Haaspsalu" i dziesiątki innych. W sumie jestem więc trochę rozczarowany tym przewodnikiem z cenionej przeze mnie serii. Ale bywają lepsze i gorsze dzieła oraz ich autorzy oraz redaktorzy. Mimo wyrażonych wyżej zastrzeżeń, sporo rzetelnych informacji i faktów zawartych w tym przewodniku skłania mnie do stwierdzenia, że warto jednak go posiadać i korzystać z niego. Ale przed następną edycją wydawnictwo czeka chyba sporo pracy, zanim stanie się ona lepszą.
LITWA, ŁOTWA I ESTONIA. „Zielony Przewodnik" Michelina. Praca zbiorowa, tłumaczenie: Magdalena Kujawa, Marta Olszewska, Wioleta Wielechowska. Autorzy polscy: Joanna Felicja Bilska i Michał Lubina. Wydawnictwo Bezdroża, wyd. I, Kraków 2010, str. 368, cena 39,90 zł.
{jumi [*6]}