środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
środa, 21 listopad 2012 11:00

Senegal wzdłuż morza i nie tylko Wyróżniony

Napisane przez Maciej Czapliński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Cmentarz w miasteczku Fadiout Cmentarz w miasteczku Fadiout fot. Maciej Czapliński

Port rybacki w senegalskim mieście Mbour przypomina podobny w Maroku. Tyle, że tutaj nic nie jest na bieżąco sprzątane, a na wąskim skrawku piasku uwija się tysiące ludzi. Niedaleko znajduje się miasteczko Fadiout, całe zrobione z muszli.

Nocowaliśmy w Saly Portudal, tutejszym Sopocie. Nazwa wskazuje, kto w XV wieku założył tę miejscowość. Chcieliśmy spać nad morzem, długo szukaliśmy noclegu, rozdzieliliśmy się nawet na dwie grupy, które pojechały z miasta w dwie strony, ale niczego nie znaleźliśmy. Zamierzaliśmy już się rozbić w pełnym kolców lasku eukaliptusowym w środku miasta, ale ostatecznie wylądowaliśmy pod murem jakiegoś osiedla w budowie.
Nie był to tak zły nocleg, jak się można było spodziewać. Strażnik pilnujący budowy przez całą noc był obok, więc było bezpiecznie, pomimo, że w środku miasta. Tyle, że ze dwa razy budzili nas jego goście, bo Afrykańczycy nie potrafią rozmawiać cicho. Odwiedziły nas też osły, które akurat to miejsce wybrały sobie na podzielenie się ze światem wiadomością o swym losie. Okropne wrażenie, gdy osioł znienacka ryczy tuż przy uchu.
Zwinęliśmy się sprawnie, zjedliśmy i ruszyliśmy do Mbour - dużego miasta, którego atrakcją turystyczną jest wielki port rybacki. Niesamowity obraz. Duże, kilkudziesięcioosobowe łodzie podpływają do plaży, mężczyźni na głowach wynoszą wiadra i skrzynie pełne ryb, a kobiety na plaży przejmują od nich towar, na miejscu czyszczą i sprzedają. Tysiące ludzi na wąskim skrawku piasku. Brud, smród i ruszające się od białych robaków gnijące rybie resztki pod stopami. Nikt sobie nie zada trudu, by trochę tu posprzątać. Łucja mówi, że była w podobnym porcie w Maroku, tyle że tam było wszystko na bieżąco sprzątane. Oto Afryka.
Potem jedziemy wzdłuż morza do miasta Joal. W końcu docieramy – wykończeni upałem. Zostawiamy rowery pod dużym drzewem przy plaży i zaczynamy od kąpieli w morzu. Odświeżeni idziemy do miasteczka Fadiout. Leży na wyspie, na którą idzie się po długiej kładce przerzuconej przez lagunę. Zatoka jest płytka, a w wodzie stoją po pas kobiety wyławiające z dna muszle. Zawartość zostanie zjedzona, a muszle posłużą do wzmocnienia miasta, którego uliczki, domy i wszystko, co się w nim znajduje, jest zrobione z muszli. Malowniczy jest też położony na osobnej wyspie cmentarz, również pokryty muszlami.

 

Usatysfakcjonowani wizytą odjeżdżamy definitywnie od brzegu morskiego – ale nie od morza. Przez kolejne dwa dni jedziemy przez deltę rzeki Saloum, trzeciej co do wielkości w Senegalu, której wody szeroko rozlane mieszają się z morską wodą, porośnięte lasami mangrowymi. Widziałem takie miejsce w Tajlandii i było przepiękne. Tutaj też jest ślicznie. Nasza droga prowadzi na zmianę po grobli przez wielkie rozlewiska pełne ptaków i przez połacie lądu porośnięte gęsto wielkimi baobabami. Wśród nich jest ten największy – o obwodzie ponad 30 metrów. Robi wrażenie, chociaż na pewno byłby jeszcze piękniejszy, gdyby nie oblepiali go szczelnie sprzedawcy turystycznych pamiątek.
Następnie jedziemy do miasteczka Faleme i szukamy łodzi, żeby przepłynąć do Foundiougne, po drugiej stronie delty. To najlepszy sposób na obejrzenie lasów mangrowych. Negocjacje ceny się przeciągnęły, w końcu jedziemy za 50 tysięcy CFA - sporo więcej niż myślałem. Widoki też nie takie, jakich się spodziewałem. Okazało się, że większość lasów mangrowych została wycięta, a teraz są odtwarzane. Większość rozlewiska porastają niewielkie, rosnące w równych rzędach drzewka. Jednak tam, gdzie ocalało trochę starych, jest na co popatrzeć – przede wszystkim mnóstwo ptaków. Widzieliśmy pelikany, flamingi, różne czaple i kormorany oraz dużo mniejszych ptaszków. W wodzie pływają kraby, a także – chociaż tych nie było nam dane zobaczyć – żółwie i delfiny. No i sama przejażdżka łodzią też była atrakcją.
O naszych dalszych przygodach podczas rowerowej wyprawy w poprzek Afryki możecie przeczytać na stronie www.welocypedy.pl.

{jumi [*6]}

a