Zdaniem prof. Jerzego Buzka, stracą przede wszystkim duże koncerny, które na rynku europejskim lobbują przeciwko wydobyciu gazu łupkowego. Wśród nich wymienia się Gazprom. Rosyjski koncern już odnotowuje niższe wpływy związane z eksploatacją tego błękitnego paliwa w Stanach Zjednoczonych. Również inne firmy związane z branżą energetyczną mogą mieć mniejsze zyski, jeśli łupkowa rewolucja w Polsce i w innych unijnych krajach okaże się rzeczywistością.
– Mówmy więc o tych stratach – apeluje prof. Jerzy Buzek.
Zdaniem profesora brakuje uczciwej debaty na ten temat. A tylko dzięki niej można przekonać do gazu łupkowego inne kraje UE, jak np. Francję czy Bułgarię, które zdecydowały się zatrzymać prace nad jego wydobyciem.
Pomimo negatywnych konsekwencji dla części przedsiębiorstw i ich pracowników, europoseł jest zwolennikiem wydobywania gazu niekonwencjonalnego.
– Porównujmy te straty z niesamowitymi zyskami, które będą miały dziesiątki tysięcy firm płacąc mniej za energię. A przede wszystkim miliony obywateli europejskich, którzy będą mieli po prostu tańszy gaz, tańsze ogrzewanie i energię elektryczną. Jeśli zestawimy te dwie wielkości: straty wielu firm i wielu ludzi, bo niektórzy będą zwolnieni, a jednocześnie stworzenie ćwierć miliona miejsc pracy w najbliższym czasie oraz ogromne zyski każdego z nas, to jest jasne, że musimy zrobić wszystko, żeby wydobywać gaz łupkowy. Jednocześnie jednak zachowując wszystkie normy ochrony środowiska – zaznacza prof. Jerzy Buzek w czasie Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
W połowie września deputowani Komisji Przemysłu i Komisji Ochrony Środowiska głosowali nad dwoma sprawozdaniami dotyczącymi wydobycia gazu łupkowego. Pierwsze z nich, przygotowane przez grecką deputowaną Niki Tzavelę, ocenia zyski z takiego wydobycia, drugie, autorstwa polskiego posła Bogusława Sonika, przedstawia ocenę wpływu na środowisko. Głosowanie na forum PE ma odbyć się podczas październikowej sesji plenarnej.
{jumi [*9]}