Pierce Brosnan, bo o nim mowa, stał się światową gwiazdą po roli Jamesa Bonda. Irlandzki aktor wcielił się w agenta 007 czterokrotnie, jednak podobnie jak Sean Connery, czy Daniel Craig nie dał roli Bonda zdominować swojej kariery, a pomogły mu w tym znakomite role m.in. w „Aferze Thomasa Crowna" Johna McTiernana, „Autorze widmo" Romana Polańskiego, czy właśnie u Bier w „Weselu w Sorrento", które wejdzie do polskich kin 1 lutego 2013.
- To fantastyczny aktor – opowiada Sussane Bier. - Od razu rozumiał wszystkie moje intencje, wiedział o czym chcę opowiedzieć. A moja intuicja podpowiadała mi, że na tym etapie jego aktorskiej kariery ma ochotę zagrać rolę trochę bardziej delikatną.
W „Weselu w Sorrento" Brosnan wciela się w Philipa, wdowca, który choć jest Anglikiem pracuje w Danii. Jest samotny, zamknięty w sobie i dopiero podróż do Włoch na wesele jedynego syna pomoże mu obudzić uśpione uczucia. - Kiedy tylko przeczytałem scenariusz poczułem natychmiastowe pokrewieństwo z bohaterem – mówił aktor na festiwalu w Wenecji, gdzie film Bier miał swoją światową premierę. - Ja też straciłem żonę, więc łatwo było mi zrozumieć to uczucie żalu, z którym żyje moja postać. Ja też jestem ojcem synów i wiem, jak skomplikowane potrafią to być relacje. Podczas pracy na planie starałem się więc po prostu nie przekombinować.
Krytycy z entuzjazmem przyjęli tę romantyczną komedię, doceniając inteligentny scenariusz i świetne role, w tym Brosnana, który stworzył jedną z najsubtelniejszych kreacji w swojej karierze. Pojawiły się też porównania do wielkiego hitu „Mamma Mia!", gdzie aktor również wystąpił. - Oba filmy opowiadają o podobnych wartościach: miłości, rodzinie – mówi Brosnan. - Ale „Wesele w Sorrento" jest bliżej życia i, co dla mnie wyjątkowo ważne, traktuje również o nadziei.
www.gutekfilm.pl
{jumi [*7]}
