wtorek, kwiecień 23, 2024
Follow Us
poniedziałek, 26 listopad 2012 12:11

Upaństwowienie e-podręcznika Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Upaństwowienie e-podręcznika www.sxc.hu

/fragm. rozmowy „Polska. The Times” z prof. Wojciechem Cellarym/. Pomysł, aby rząd (liberalny?) zniszczył rynek e-podręczników oferując jeden, państwowy i darmowy jest sprzeczny z interesem społecznym. Bo w interesie społecznym jest rozwój, a upaństwowienie e-podręcznika ten rozwój zahamuje i znowu wylądujemy w rankingach za Kazachstanem.

Społeczeństwo informacyjne to takie, w którym każdy ma dostęp do informacji przez internet. Z kolei społeczeństwo wiedzy to takie społeczeństwo, w którym każdy (większość) ma dość wiedzy, aby z uzyskanej informacji umieć zrobić odpowiedni użytek. Jaki model mamy w Polsce?
Moi studenci (niektórzy) mówią mi na początku semestru - po co mamy się uczyć, jeśli każdą informację możemy wygooglać? Jasne - odpowiadam - tylko co z tą wygooglaną informacją zrobicie, jeśli jej nie zrozumiecie? (…)W społeczeństwie wiedzy ludzie będą sobie nawzajem sprzedawać specjalistyczną wiedzę na wolnym rynku. Przedmioty materialne będą produkowane przez roboty, więc malejąca część społeczeństwa będzie się z tego utrzymywać. Większość będzie musiała się utrzymywać ze sprzedaży produktów i usług cyfrowych - piosenek, filmów, oprogramowania, a przede wszystkim różnorodnej wiedzy. Im szybciej dane społeczeństwo przestawi się na gospodarkę opartą na wiedzy i innowacyjności, tym większe odniesie z tego korzyści. My w Polsce jesteśmy dopiero na początku tej drogi.
Nowoczesne technologie trafiają do administracji, służby zdrowia itd. Rząd planuje także cyfryzację polskiej szkoły. Jednym z pomysłów w tym obszarze jest wprowadzenie darmowych e-podręczników? Czy uważa Pan, że to dobry pomysł, aby państwo wstępowało w rolę wydawców edukacyjnych oferując darmowe e-podręczniki?
Te nowoczesne technologie trafiają do administracji, służby zdrowia itd. w Polsce tak strasznie wolno, że w rankingu e-administracji opracowanym przez ONZ jesteśmy na 47. miejscu, a przegonił nas nawet Kazachstan. Można się zapytać, jak to jest możliwe, że w tym samym kraju mamy jedną z najlepszych na świecie e-bankowości i tak fatalną e-administrację? Przecież jedną i drugą robią ci sami informatycy! Informatycy rzeczywiście są ci sami, ale ponad nimi są raz przedsiębiorcy, a raz urzędnicy, i to nie jest to samo. Odpowiedzi należy doszukiwać się w różnicy pomiędzy sektorem prywatnym i państwowym. Nikt nie wymyślił lepszego mechanizmu rozwoju niż wolny rynek i walka konkurencyjna - to dlatego e-bankowość jest tak dobra. Dlatego pomysł, aby rząd (liberalny?) zniszczył rynek e-podręczników oferując jeden, państwowy i darmowy jest sprzeczna z interesem społecznym. Bo w interesie społecznym jest rozwój, a upaństwowienie e-podręcznika ten rozwój zahamuje i znowu wylądujemy w rankingach za Kazachstanem. A moglibyśmy w Polsce utworzyć rynek e-podręczników i eksportować je na cały świat, tak jak eksportujemy gry komputerowe.

Czy istnieje zagrożenie na monopol państwa w zakresie podręczników - po wprowadzeniu państwowych i darmowych e-podręczników?
Oczywiście, że istnieje takie zagrożenie, bo zadziała mechanizm dumpingu. Dumping to sprzedaż produktów poniżej kosztów ich wytworzenia. Ponieważ jednak zawsze całe koszty trzeba pokryć, to na tę różnicę przeznacza się pieniądze z innych źródeł niż przychód. Jeśli przedsiębiorstwo stosujące dumping ma dość pieniędzy na ten cel, to jest tylko kwestią czasu kiedy uczciwe przedsiębiorstwa odpadną w tej walce. Wówczas zostaje na rynku monopolista, który może dowolnie podnieść cenę i nawiązką zwrócić sobie straty, a co gorsza zaniechać rozwoju, który zawsze kosztuje. Dlatego dumping jest prawnie zabroniony i karany. Trudno sobie wyobrazić większy dumping niż oferowanie jakiegoś produktu za darmo, a jeszcze trudniej zrozumieć, dlaczego tak postępuje państwo polskie. Efektem tego postępowania będzie brak rozwoju. Rządowi skończą się pieniądze na e-podręczniki, a nasze dzieci będą uczone przestarzałych treści, niedostosowanymi metodami.
Nauczyciele uważają, że polska szkoła nie jest przygotowana na cyfryzację. Jak powinien być realizowany ten proces. Od czego zacząć? Od szkolenia nauczycieli, zakupu komputerów, stworzenia e-podręczników? Czy może od reformy polskiej szkoły zmierzającej do większej kreatywności uczniów, lepiej przygotowującej do rynku pracy?
Szkoła kojarzy się z solidnym budynkiem z klasami, z ławkami i tablicą; dzieci siedzą w ławkach i słuchają nauczyciela, który je uczy i razem z podręcznikiem jest dla nich głównym źródłem wiedzy. Aby zrozumieć wyzwanie, jakim jest cyfrowa szkoła wyobraźmy sobie wielki plac, na którym kłębi się kolorowy, różnorodny, międzynarodowy tłum przekrzykujący się nawzajem. Z jednego boku tego placu mamy wspaniałe zabytki, z drugiego najnowocześniejsze wieżowce, z trzeciej zwyczajne blokowisko, a z czwartej ogromy śmietnik. Na środku tego placu siedzi na krześle nauczyciel z klasą uczniów i usiłuje prowadzić lekcję. Niby wszystko ma na wyciągnięcie ręki - od historii po nowoczesność, od spraw wielkiej wagi, po sprawy codzienne. Tylko żaden z uczniów go nie słucha, bo tyle jest atrakcji naokoło, w dodatku każdy uczeń zajmuje się czymś innym, a każdy przechodzień mówi mu coś innego. Najciekawsze dla uczniów jest oczywiście śmietnisko - za darmo, a jakie kolorowe, a jakie różnorodne. Cyfrowa szkoła wymaga przemyślenia na nowo całego procesu nauczania i wychowania dzieci w zupełnie innym środowisku. Żaden urzędnik, choćby był ministrem, nie może zamówić cyfrowej szkoły na przetargu. To musi być proces wykuwany latami w konkurencyjnej walce na wolnym rynku idei, sprzętu, oprogramowania, treści i metod. Zacząć trzeba od idei, czyli od naukowców, a nie od kupowania sprzętu komputerowego i „darmowych” e-podręczników. Kluczem do powodzenia jest podejście wolnorynkowe gwarantujące stały rozwój.

Prof. Wojciech Cellary jest kierownikiem Katedry Technologii Informacyjnych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, członkiem Rady Informatyzacji przy Ministrze Administracji i Cyfryzacji i Rady ds. informatyzacji Edukacji przy ministrze Edukacji Narodowej.

{jumi [*9]}

a