Stare powiedzenie mówi, że lepsze jest wrogiem dobrego. Można to rozumieć dwuznacznie. Przeważnie jednak dzieje się tak, że lepsze jest gorsze od dobrego. Przykładem może być psucie rynku aptecznego.
Nie zazdroszczę rządowi i posłom, którzy muszą się zmierzyć z kolejnymi pomysłami na rewolucję w polskim handlu. Jeszcze rozgrzewa nas dyskusja na temat tego, czy będziemy mogli kupować w niedzielę, a już szykowany jest nowy projekt ustawy ograniczającej rynkowe swobody. Izby aptekarskie chcą mianowicie zlikwidować sieci apteczne, jako zagrażające małym aptekom i – tak, tak, to nie żart! – sprzedające tanie leki. Co zyska na tym pacjent? Trudno powiedzieć, oprócz uszczuplenia portfela. W siłę na pewno urośnie aptekarska korporacja.
a