Gospodarka to, o czym nie zawsze nasi decydenci pamiętają, system naczyń połączonych. Dlatego wszelkie ograniczenia i zakazy, nawet jeśli są rozsądne i konieczne, powinny być przeprowadzane z precyzją podobną do chirurgicznej operacji. Liczy się w końcu nie to, czy zabieg się uda, ale to, czy pacjent przeżyje i wyzdrowieje. Branża energetyczna to zaś pacjent wyjątkowo wrażliwy. A że interesy energetyki i polskich kopalń nie zawsze idą w parze, to konstruowane przepisy powinny być wyjątkowo precyzyjne, na co zwrócił ostatnio uwagę Instytut Staszica.
Ministerstwo Energii przygotowało projekt rozporządzenia, którego celem jest ograniczenie importu węgla z Rosji i kierunków wschodnich. Cel, ze społecznego punktu widzenia, wydaje się słuszny, ale eksperci zwracają uwagę na konsekwencje zapisów projektu, które mogą dotyczyć całej polskiej gospodarki.
Polska już dawno nie jest górniczą potęgą. Obecne wydobycie węgla jest blisko dwukrotnie niższe niż na początku transformacji, a import przewyższa eksport.
a