Nawet na urlopie robi tak nawet co drugi badany – wynika z najnowszej edycji „Monitora Rynku Pracy”.
Aż 44 proc. uczestników badania twierdzi, że praca w godzinach nadliczbowych w ich firmach jest normą, a 29 proc. sygnalizuje, że przygotowywać się do pracy czy porządkować swoje miejsce pracy musi już poza swoimi standardowymi godzinami wykonywania obowiązków określonymi w umowie.
Codziennie pracuje po godzinach 14 proc. ankietowanych, co najmniej raz w tygodniu bierze nadgodziny 21 proc, a drugie tyle co najmniej raz w miesiącu.
Wśród osób, które pracują w nadgodzinach, prawie połowa (48 proc.) otrzymuje za to dodatkowe wynagrodzenie, 39 proc. może odebrać nadgodziny w formie dodatkowego płatnego wolnego, jednak w 1 na 5 przypadków pracodawca nie wynagradza w żaden sposób pracy ponadwymiarowej.
Łukasz Komuda, redaktor portalu Rynekpracy.org i ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych podkreśla, że przepracowania dodatkowo np. godziny czy dwóch w miesiącu bez wynagrodzenia zazwyczaj nie jest traktowana jako forma nadużycia czy wyzysku ani przez pracowników, ani tym bardziej przez pracodawców. Gorzej, gdy ze względu na kiepskiej jakości zarządzanie czy przewagę negocjacyjną pracodawcy, takie nadgodziny stają się stałym elementem kultury organizacyjnej. Inne badania pokazują, że zjawisko niepłatnych nadgodzin może dotykać nawet więcej niż 1/5 pracujących.
– A choć występuje ono praktycznie w każdym kraju, to pamiętajmy, że w porównaniu do Niemców, Brytyjczyków czy Hiszpanów zarabiamy mniej, a pracujemy więcej , licząc średnią liczbę godzin pracy rocznie, a to nie pozostaje bez wpływu na zrównoważenie życia zawodowego i prywatnego oraz zdrowie – ocenia Łukasz Komuda.
Pracownikom zależy na pracy, więc są na zawołanie pracodawcy także po godzinach.
– Wyniki badania pokazują jak bardzo życie zawodowe i prywatne dla wielu pracowników wzajemnie się przenikają. Wiele osób ma służbową skrzynkę zainstalowaną na prywatnym telefonie lub laptopie i właściwe prawie cały czas jest w stanie odpowiadać na maile czy telefony – mówi zauważa Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.
Eksperci podkreślają też aspekt ekonomiczny. Nie brakuje przypadków, gdy pracownicy nie są zmuszani do nadgodzin, ale biorą je, żeby więcej zarobić.