Prognozy wzrostu gospodarczego na najbliższe lata
Raport Europejskiego Kongresu Finansowego pokazuje, że oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego w Polsce na lata 2024 i 2025 zostały obniżone. Według ekspertów, w 2024 roku PKB wzrośnie o 2,9%, a w 2025 roku o 3,5%.
„Ekonomiści obniżyli oczekiwania wzrostu gospodarczego, zarówno za rok bieżący, jak i w 2025 roku” – podkreśla Marcin Mrowiec, koordynator makroekonomiczny Europejskiego Kongresu Finansowego.
Choć prognozy wskazują na niższą inflację, problemem pozostaje narastające zadłużenie publiczne.
Zadłużenie publiczne przekroczy 60% PKB?
Zdaniem ekonomistów, w najbliższych latach Polska przekroczy konstytucyjny próg długu publicznego na poziomie 60% PKB. Już teraz deficyt sektora finansów publicznych wynosi 5,3% PKB, a prognozy na kolejne lata nie są optymistyczne.
„Przekraczamy 60 proc. długu do PKB, jeżeli nie w roku 2025, gdzie prognoza jest 59 proc., to w roku 2026 i na 2027 średnia oczekiwań jest już powyżej 60 proc. To powinno skłonić do refleksji” – wskazuje Marcin Mrowiec.
Eksperci zauważają, że krajowa metoda liczenia zadłużenia zaniża faktyczny jego poziom, co wymaga zmiany podejścia.
Inflacja przestaje być głównym zagrożeniem
Choć inflacja w Polsce nadal jest podwyższona, ekonomistów bardziej niepokoi ryzyko geopolityczne oraz stan finansów publicznych. W 2024 roku inflacja ma wynieść 3,6%, a w 2025 roku 4,4%. Mimo spadku wskaźnika inflacyjnego, problem długu i kosztów jego obsługi pozostaje nierozwiązany.
„Inflacja zeszła z pierwszego planu zagrożeń na najbliższe miesiące” – zauważa raport.
Polityka fiskalna wymaga zmian
Eksperci zwracają uwagę na konieczność zmiany podejścia do zarządzania finansami publicznymi.
„Działania muszą polegać na tym, że albo zwiększamy podatki, albo zmniejszamy wydatki. To jest politycznie bardzo niepopularne” – zauważa Marcin Mrowiec.
Dodaje również, że problemem jest retoryka polityczna oparta na obietnicach i rozdawnictwie, które zwiększają zadłużenie.
„Nasza klasa polityczna weszła w retorykę obiecywania, a potem rozdawania, nie licząc się z kosztami” – podkreśla Marcin Morowiec.