W związku z ograniczeniem do finansowania bankowego i niepewnej sytuacji na rynku w 2010 i 2011 roku na rynek trafi mniej powierzchni biurowej niż w latach ubiegłych. Ponadto JLLS przewiduje spadek liczby renegocjacji w 2010 roku i zwiększenia udziału przednajmów oraz nowych umów najmu. Zauważył znaczny wzrost aktywności najemców na rynku. Czynsze najmu po okresie spadku odnotowywanego od II połowy 2008 r. ustabilizowały się. Szacuje się, że ze względu na ograniczoną podaż czynsze ponownie wkroczą w trend zwyżkowy pod koniec 2010 r. lub na początku 2011. Według Karola Bartosa z firmy MGPA pomimo poprawiającej się sytuacji rynkowej i wzrastającego optymizmu uczestników rynku nieruchomości, nie należy spodziewać się gwałtownego wzrostu inwestycji w nowe budynku biurowe w krótkim okresie. Stanie się tak głównie z uwagi na utrudniony dostęp do finansowania zewnętrznego. W przeciwieństwie do rynku powierzchni handlowej, na rynku biurowym zabezpieczenie inwestycji umowami pre-let w 50 proc., wymaganego przez banki, jest w chwili obecnej niemożliwe. - Realnym i osiągalnym poziomem w chwili rozpoczęcia budowy jest 20 proc. Bez dodatkowych instrumentów finansowych, jak kredyty pomostowe czy gwarancje dla banków, wielu deweloperom będzie bardzo trudno rozpocząć inwestycje, co wpłynie na ograniczenie podaży. Ci, którzy będą mieli możliwość i odważą się na budowę budynku biurowego spekulacyjnie, jako pierwsi zyskają na poprawiającej się koniunkturze - mówi Bartos.
W opinii dyr. Włodzimierza Kocona z PZU Asset Management, banki jeszcze nie wystarczająco chętnie są skłonne finansować projekty. - W tym roku zawarliśmy dwie transakcje, a kolejne dwie są już negocjowane. Może nie starczyć nam czasu, aby ulokować resztę kapitału funduszu. Im bliżej końca roku, tym mniejsze możliwości inwestorów wykorzystania obecnej koniunktury – dość korzystnej do dokonywania zakupów. Stopy kapitalizacji spadły o 25 a nawet o 50 punktów, jednak nadal jest niewiele produktów na rynku – skomentował Kocon.
{jumi [*9]}